... i zbędnej propagandzie
Biadolenie dla biadolenia jest bez sensu. Ale równie absurdalne byłoby chowanie głowy w piasek i udawanie, że wszystko jest w najlepszym porządku, gdy sprawy mają się ewidentnie źle. Lepsze wrażenie i większy efekt miałoby przyznanie, że jest gorzej, ale że jest już pomysł, jak z tego wybrnąć. Pod warunkiem, oczywiście, że taki pomysł istnieje.
? Zauważyłem, że w Polsce coraz bardziej szerzy się nowy wirus ? ?biadolo?. Media i analitycy tylko narzekają. Normalny człowiek otwiera gazetę i co widzi? Wszystko się wali, zupełna katastrofa, perspektywy jeszcze gorsze. W ten sposób wszyscy są coraz bardziej przerażeni i coraz bardziej zniechęceni. A ludzie pozbawieni choćby odrobiny optymizmu nie są przecież w stanie walczyć i pokonywać trudności. Media robią fatalną robotę, prezentując całe załamanie gospodarcze i jednocześnie unikając podania ludziom przynajmniej porcji optymizmu i otuchy. Przecież trzeba myśleć o konsekwencjach szerzenia wirusa ?biadolo? i o szkodzie, którą wyrządza ciągłe powtarzanie i mnożenie negatywnych sygnałów. Jeśli ludzie nie będą wierzyli w przyszłość, będzie już tylko coraz gorzej ? w ten sposób współwłaściciel jednej z mniejszych spółek giełdowych tłumaczył swój żal wobec mediów, w tym także wobec PARKIETU.
Trudno nie zgodzić się z tezą, że biadolenie dla biadolenia jest bez sensu. Ale równie absurdalne byłoby chowanie głowy w piasek i udawanie, że wszystko jest w najlepszym porządku, gdy sprawy mają się ewidentnie źle. Pisanie o stanie faktycznym bywa czasem przykrym obowiązkiem mediów i analityków. Przykrym, bo wielokrotnie oznacza poważne komplikacje (w tym towarzyskie), ?narażanie się?, gniewne telefony, pełne oburzenia listy, itd. ? Miałem Pana za przyzwoitego faceta ? ileż razy analitycy i dziennikarze słyszą takie pełne wyrzutu słowa (inna sprawa, że w wielu przypadkach żal jest uzasadniony, bo przecież owa grupa święta wcale nie jest). Niemniej, co charakterystyczne, zwykle socjotechniczne zabiegi (?branie na ambit?) stosowane są wówczas, gdy analityk ośmieli się zauważyć, że rzeczywistość cokolwiek odbiega od oficjalnych przekazów. Czy rzeczywiście byłoby lepiej, gdyby media nie zauważały poślizgu gospodarki czy kłopotów rynku kapitałowego? Czy to zmieniłoby sytuację? Poprawiło kiepskie nastroje?
Inna sprawa, że szczypta optymizmu by się przydała. Zwłaszcza w tak gorzkim czasie jak obecny. ? Zawsze przypominam opowiastkę o dwóch przedsiębiorcach dyskutujących o ewentualności dostarczania sandałów na pustynię. Jeden nie widzi tam rynku, twierdząc, że przecież na tej pustyni nikt w sandałach nie chodzi. Drugi z tej samej sytuacji wyciąga zupełnie odwrotny wniosek ? skoro tam nikt w sandałach nie chodzi, to właśnie jest rynek na tego typu produkt ? tłumaczył wspomniany prezes. Może więc warto przypomnieć sobie i innym, że ponoć najlepiej inwestować wtedy, gdy leje się krew (choć z punktu widzenia analizy technicznej, krew się może jeszcze polać i to dość wartkim strumieniem). Że ? jak ostatnio przypomniał jeden z moich rozmówców ? nawet na giełdzie po nocy przychodzi dzień...