GPW grozi marginalizacja

Publikacja: 06.07.2001 18:15

Z roku na rok zwiększa się koncentracja obrotu na największych i najbardziej płynnych akcjach na warszawskiej giełdzie. Obecnie niemal 80% handlu skupia się na papierach jedynie 10 z 230 notowanych spółek. Jeśli obrót nimi zostanie przeniesiony na jedną z europejskich giełd, to GPW grozić będzie zupełna marginalizacja.

Przed pięciu laty pierwsza dziesiątka najbardziej ?aktywnych spółek? miała aż dwukrotnie mniejszy udział w obrotach niż obecnie. Wszystko wskazuje na to, że proces koncentracji nadal będzie się pogłębiał. Rośnie bowiem liczba firm, które są przejmowane przez branżowych inwestorów strategicznych, a ci z kolei starają się skupić w swych rękach jak największą liczbę akcji. Sztuczne utrzymywanie w obrocie firm, których free float nie przekracza 5%, nie ma większego sensu.

W 1996 r. udziały sektora budowlanego i spożywczego w obrotach GPW sięgały kilkunastu procent, a firm handlowych przekraczały nawet 20%. Obecnie udział żadnej z tych branż nie jest większy niż 2%. Na czele jest telekomunikacja (w maju 35,8%) i wciąż wysoko notowane w tym zestawieniu banki (22,7%), co jest głównie zasługą Pekao.

Warszawska giełda to przede wszystkim Telekomunikacja Polska. Średni wolumen obrotu sięga w ostatnich miesiącach 1 mln sztuk papierów na sesję. Tuż za nią plasuje się najpłynniejsza giełdowa firma Elektrim, ulubiona zarówno przez inwestorów finansowych, jak i spekulantów, o czym świadczy duże zainteresowanie kontraktami terminowymi na ten papier. W maju średnio na sesję zmieniało właściciela ponad pół mln akcji tej spółki. W pierwszej piątce są jeszcze Pekao, PKN ORLEN i KGHM. Na niej koncentruje się w ostatnich miesiącach niemal 60% obrotu. Po spadku zainteresowania spółkami z sektora IT, które w marcu ubiegłego roku sięgnęło zenitu, znacznie zmalał handel akcjami tych spółek. Nie udało się także stworzyć płynnego rynku sektora innowacyjnych technologii. Oferty publiczne Interii, Hogi czy MCI zostały tak skonstruowane, że obrót ich papierami był wysoki przez pierwsze sesje po ich wejściu na parkiet. Transakcje na ostatniej ze spółek, której PDA ?promocyjnie? trafiły od razu do notowań ciągłych, przeprowadzane są ostatnio sporadycznie.

Śmiem twierdzić, że zainteresowana kupnem strategicznego pakietu akcji GPW nie jest obecnie żadna zagraniczna giełda, a typowanie Euronextu na przyszłego ?partnera? to tylko nasze pobożne życzenia i nie można się temu dziwić. Po pierwsze, dla goliatów jesteśmy zbyt mali, po drugie, za drogo chcemy się sprzedać, po trzecie, malejące obroty i powszechne w Polsce zniechęcenie do giełdowego rynku nie wróżą nic dobrego na przyszłość i po czwarte ? zalecana przez Boston Consulting Group restrukturyzacja tej instytucji nadal pozostaje jedynie na papierze.

Zagranicznym giełdom wcale przecież nie zależy na budowie silnego centrum obrotu akcjami w Warszawie. To one bowiem zabiegają o przyciągnięcie na tamtejsze parkiety naszych emitentów. Jeśli zdołają wyjąć pierwszą piątkę, w tym ulubiony Elektrim, to możemy pożegnać się z mrzonkami o kolejnym szczęśliwym 10-leciu GPW.

Co należy robić?

Wariant optymistyczny

1. Jak najszybciej sprywatyzować GPW (zejście Skarbu Państwa poniżej 50% akcji) i zwiększyć w niej udział biur maklerskich.

2. Upublicznić akcje giełdy i zaoferować je drobnym inwestorom.

3. Przeprowadzić głęboką restrukturyzację GPW, obejmującą sposób jej zarządzania i ograniczyć do minimum koszty prowadzonej działalności (konieczna jest poważna redukcja zatrudnienia).

4. Poczekać z wyborem przyszłego strategicznego ?partnera? na lepsze czasy, być może aż do momentu wejścia Polski do strefy euro (obawiam się, że na obecnym etapie rozwoju polskiego rynku kapitałowego potencjalny inwestor niewiele nowego wniesie do GPW, a wręcz przeciwnie).

5. Pieścić i doglądać giełdowe złote kury (spółki o największej płynności).

6. Bardziej agresywnie zabiegać o nowych atrakcyjnych emitentów.

7. Obniżyć do minimum giełdowe prowizjozwój polskiego rynku kapitałowego i domagające się jak najbardziej korzystnych dla inwestorów rozwiązań podatkowych.

9. Modlić się o nadejście prawdziwej hossy, która sprawi, że podobnie jak w 1994 r. tłumy ruszą do biur maklerskich i nie zmarnować tej szansy.

Wariant pesymistyczny

1. Sprzedać aktywa i zamknąć interes.

Marek Zadra

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów