Gorzej być może

Publikacja: 20.08.2001 17:52

Przeglądając gazety sprzed roku, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że historia lubi się powtarzać. Nieodparte

jest również dobrze znane większości inwestorów wrażenie, że analitycy najczęściej się mylą i nie są w stanie przewidzieć nawet tego, co zdarzy się w najbliższych tygodniach, nie mówiąc już o tak abstrakcyjnym okresie, jak rok.

Tytuł komentarza jednego ze znanych analityków z sierpnia ubiegłego roku brzmiał: ?gorzej być nie może?. Wkrótce okazało się, że może. W sierpniu 2000 r. WIG20 oscylował wokół 1800 pkt., zaś już kilka tygodni później rozpaczliwie bronił się przed spadkiem poniżej 1500. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją bardzo podobną. Tyle tylko, że teraz indeks ten ?miota się? między 1100 a 1200 pkt.

Podobnie jak obecnie, przed rokiem rynek był sprowadzany do ?parteru? przez spółki teleinformatyczne. Indeks tych firm zniżkował mniej więcej dwa razy mocniej niż rynek. Podobnie jak teraz, zniżkę składano na karb okresu wakacyjnego oraz niejasnej sytuacji makroekonomicznej Polski. O słabości naszego rynku świadczyła też niewrażliwość na niezłą sytuację w Stanach Zjednoczonych i trwającą tam od maja 2000 r. summer rally.

Teraz przynajmniej sytuacja makroekonomiczna jest zdecydowanie jasna. Niestety, ta jasność wróży jak najgorzej. Wówczas największym wrogiem akcji była wysoka inflacja i zagrożenie podwyżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Teraz nie są w stanie im pomóc spadająca inflacja i oczekiwanie na całkiem prawdopodobną czwartą z kolei obniżkę stóp. Słabnące tempo wzrostu PKB i horrendalne zamieszanie wokół przyszłorocznego budżetu powodują, że nasz kraj staje w obliczu sytuacji najgroźniejszej od wielu lat. Obraz Polski jako lidera przemian gospodarczych w naszym regionie zmienił się w oczach inwestorów zagranicznych dość radykalnie w ciągu zaledwie kilku miesięcy.

Spadki kursów telekomów są tym razem bardziej dramatyczne niż przed rokiem. Na tendencje światowe w tej branży nakładają się nasze specyficzne problemy. Ostra przecena akcji Telekomunikacji Polskiej, Netii i Elektrimu doprowadziła do spadku indeksów oraz radykalnie pogorszyła nastroje inwestorów. Słabość naszej giełdy, zależnej od zachowania się dwóch?trzech największych spółek, stała się oczywista.

Niestety, teza, mówiąca o tym, że narastający pesymizm jest oznaką zbliżającej się zmiany niekorzystnej tendencji, niezbyt często okazuje się słuszna, a jeszcze rzadziej zyskowne okazują się podejmowane w oparciu o to założenie decyzje o zakupie akcji. Jednym z dowodów w tej kwestii jest właśnie przypomnienie sobie opinii analityków i nastrojów inwestorów sprzed roku.

Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na pewną charakterystyczną prawidłowość. Polega ona na bardzo wyraźnym ograniczeniu wyobraźni ludzi zajmujących się rynkiem kapitałowym ? analityków, a przede wszystkim inwestorów. Ograniczenie to dotyczy przewidywanych poziomów cen akcji lub wartości indeksów w bliższej lub dalszej przyszłości. Przyzwyczajenie do bieżących cen jest tak silne, że nie pozwala się naszej wyobraźni oderwać od tego, co dziś stanowi ?normę?. Jak niebezpieczne jest to ograniczenie można się przekonać, porównując obecne ceny i nastroje z tymi, jaki można było obserwować choćby przed rokiem. W połowie sierpnia 2000 r. kurs akcji Telekomunikacji Polskiej wynosił około 28 zł i wydawało się, że taniej już być nie może. Okazało się, że jednak może, i to nawet o ponad połowę! Jeszcze większej wyobraźni trzeba było, by przewidzieć spadek kursu akcji Netii z 90 zł do poniżej 10 zł. Gdyby ktoś wówczas publicznie przedstawił prognozę spadku do tych poziomów, zostałby wyśmiany, nikt nie potraktowałby tego poważnie.

Oczywiście, tak drastycznych przykładów wystawiania naszej wyobraźni na ciężką i najczęściej skazaną na niepowodzenie próbę można by podać znacznie więcej. Niestety, dotyczą one nie tylko spółek małych i o wątpliwej jakości, ale także tych, które mają znaczący udział w kapitalizacji naszej giełdy i w obrotach, a wartość indeksów i nastroje inwestorów. Skoro kursy tych największych i najbardziej renomowanych firm, takich jak choćby TP SA, Elektrim, KGHM, podlegają tak wielkim wahaniom i stają się tak nieprzewidywalne, że przypominają nieodżałowanego cesarza spekulacji, to cóż o takim rynku można powiedzieć? Czy można się spodziewać napływu rzesz inwestorów, skoro nawet ci najbardziej wytrwali są krańcowo zniechęceni?

Niestety, teza o inwestowaniu w okresie największego nasilenia pesymizmu jest chyba jeszcze jednym mitem, zaś nawet jeśli przynosi sukcesy, to jedynie nielicznym. Odwracanie bessy jest zwykle procesem długotrwałym i pełnym nieoczekiwanych zwrotów. Na dodatek, nigdy nie wiadomo, czy pesymizm sięgnął już dna, czy może się jeszcze pogłębić. Dziś znów trudno sobie wyobrazić, że kursy mogą jeszcze znacznie spaść. Jednak, jak uczy doświadczenie, nasza wyobraźnia w tym zakresie bywa zawodna.

Roman Przasnyski

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów