Stany nadzwyczajne

Publikacja: 08.10.2001 17:53

Na rynkach występują co jakiś czas sytuacje mniej lub bardziej nietypowe, wymagające podjęcia nadzwyczajnych działań. Wszystkie giełdy mają w swych regulaminach odpowiednie rozdziały, w których określa się procedury, jakie stosuje się w takich przypadkach. Jednak nie wszystko można przewidzieć i bywają takie zdarzenia, które wymagają zastosowania zupełnie bezprecedensowych środków.

Z całą pewnością można stwierdzić, że żyjemy w ciekawych czasach. Odnosi się to zarówno do kwestii politycznych, gospodarczych, jak i ściśle giełdowych. Atak terrorystyczny na Stany Zjednoczone ? oprócz konsekwencji ekonomicznych ? niewątpliwie ma bardzo istotny aspekt polityczny i nie można go traktować jedynie jako wybryk grupki szaleńców.

Co do kwestii gospodarczych również nie można powiedzieć, że mamy do czynienia z tuzinkowymi zjawiskami. Recesja, choć nie objawia się (jeszcze) w swej ortodoksyjnej postaci, jest już faktem, z którym trudno dyskutować. Najbardziej groźne jest to, że nie ma ona charakteru jedynie lokalnego. Wszak obejmuje ? poza tradycyjnie już od wielu lat bardzo słabą Japonią ? także najpotężniejszą gospodarkę amerykańską i większość państw Eurolandu. Można więc z dużym prawdopodobieństwem twierdzić, że nie skończy się ona tak szybko, jak twierdzą ci optymiści, którzy jednak recesję dostrzegają (jest bowiem wciąż wielu ?ekspertów?, zapewniających, że jest świetnie).

Jeśli zaś chodzi o koniunkturę na giełdach, to chyba już tylko najbardziej zaślepione i zatwardziałe byki mają wątpliwości co do określenia charakteru dominującego trendu. Dramatyzm sytuacji znajduje odzwierciedlenie w zachowaniu indeksów i kursów akcji. Sama tylko ?naturalna? (czyli wynikająca z uwarunkowań fundamentalnych) skala spadków mogłaby pobudzać do przedsięwzięcia nadzwyczajnych środków, nie mówiąc już o wpływie wydarzeń nadzwyczajnych, takich jak niedawny zamach terrorystyczny na Nowy Jork i Waszyngton.

Zresztą działania takie były już podejmowane w niektórych krajach. Jednym z najbardziej ewidentnych przykładów jest Japonia, przeżywająca od niemal 10 lat silne załamanie. Nie dość, że pompowane są tam ogromne kwoty w realną gospodarkę (w celu pobudzenia produkcji) i do kieszeni konsumentów (w celu wzbudzenia popytu), to jeszcze dość silna bywa ingerencja w to, co dzieje się na giełdzie (nie mówiąc o polityce zerowych stóp procentowych).

Agencje rządowe bez skrępowania kupowały akcje na rynku, choć to i tak nie było w stanie powstrzymać silnego trendu spadkowego. Trudno się jednak dziwić tak desperackim i nierynkowym posunięciom. Wszak sytuacja jest zdecydowanie nadzwyczajna, więc i środki muszą być adekwatne.

Nie ulega wątpliwości, że z nadzwyczajną sytuacją giełdy miały do czynienia po wydarzeniach z 11 września w USA. Całkiem naturalne zdawało się zawieszenie handlu papierami wartościowymi na kilka dni. Już nieco mniej naturalne i budzące kontrowersje były apele o powstrzymanie się od wyprzedaży akcji i niewykorzystywanie gry na zniżkę. Po początkowym, silnym tąpnięciu kursów sytuacja dość szybko się uspokoiła. Stary problem gry na spadki jednak wciąż dręczy. I jej przeciwnikom nie chodzi już tylko o ?niemoralność? takiego postępowania, ale też o rzekome zagrożenie dla koniunktury giełdowej, płynące z jej stosowania. Amerykańska komisja papierów wartościowych rozpatruje wniosek jednego z kongresmenów, dotyczący zawieszenia krótkiej sprzedaży.

Protesty przeciw transakcjom pożyczkowym i przypisywanie temu instrumentowi winy za giełdowe załamania mają bardzo długą historię. Gdy argumenty ?merytoryczne? są nieprzekonujące, pojawiają się zarzuty o postępowaniu niepatriotycznym czy wręcz żerowaniu na cudzym nieszczęściu. Jednak używający ich zdają się nie dostrzegać prostego faktu, że rynek składa się nie tylko z kupujących, ale także i ze sprzedających, czyli mówiąc inaczej ? z tych, którzy liczą na wzrost kursów i tych przekonanych, że będzie wprost przeciwnie.

Jest oczywiste, że obie te grupy muszą na giełdaolwiek handel. Wydaje się, że przeciwnicy instrumentów pozwalających zarabiać na spadkach wychowali się w warunkach ?wiecznotrwałej? hossy, przerywanej jedynie nieprzyjemnymi acz krótkotrwałymi załamaniami, będącymi źródłem ?nieszczęść?. Ciekaw jednak jestem, czy nie zmieniliby poglądów przeżywając kilkuletni okres dekoniunktury, czy też nadal w odruchu ?patriotyzmu? kupowaliby akcje? Jeśli mieliby za co.

Roman Przasnyski

PARKIET

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów