Faksem z Gdańska: Przycięte żniwa

Publikacja: 24.10.2001 18:05

Mam wrażenie, że kandydatura Wiesława Kaczmarka zwyciężyła właśnie dlatego, iż oczekuje się od niego

energicznych działań, korespondujących z potrzebą uzdrowienia finansów publicznych. Pierwsze zapowiedzi nowego ministra mogą zatem dziwić.

Oprócz ujawnianych przez ministra Belkę zamysłów finansowych, padły pierwsze zapowiedzi prywatyzacyjne nowego rządu. Wiesław Kaczmarek, nominowany na funkcję ministra Skarbu Państwa, ostudził oczekiwania rynku i ucieszył elektorat zapowiedzią spowolnienia prywatyzacji. Z 18?20 mld zł, zapowiadanych przez poprzedniczkę na urzędzie Aldonę Kamelę-Sowińską ograniczył tegoroczne żniwa do 10?12 mld zł. Obiecał też niespieszny tryb prywatyzacji w roku 2002.

Na pierwszy rzut oka jest to zapowiedź sprzeczna z oczekiwaniami resortu finansów. Wpływy z prywatyzacji mają istotną rolę w finansowaniu deficytu budżetowego oraz wspomaganiu reformy ubezpieczeń społecznych. Mam wrażenie, że kandydatura Wiesława Kaczmarka zwyciężyła właśnie dlatego, iż oczekuje się od niego energicznych działań, korespondujących z potrzebą uzdrowienia finansów publicznych. Pierwsze zapowiedzi ministra mogą zatem dziwić. Wręcz kontrastują z równoległym komunikatem z Czech, gdzie rząd premiera Milosza Zemana, socjaldemokraty, zapowiada na rok 2002 dokończenie prywatyzacji. Uzyskane wpływy, głównie z energetyki i telekomu, mają spłacić dług publiczny i doprowadzić do upragnionego zrównoważenia budżetu. Tak więc nasi południowi sąsiedzi otwarcie uwzględniają prywatyzację jako element strategii fiskalnej, podobnie jak wcześniej robili to Węgrzy. Nasze zapowiedzi idą w odwrotnym kierunku.

Szukając rozwiązania tej zagadki, wskażę następujące okoliczności, tłumaczące ostrożność W. Kaczmarka. Po pierwsze, komunikat wyborczy 2001 nie skłania do podejmowania ryzyka w dziedzinie prywatyzacji. Głosowano na partie, które wykreśliły liberalne hasła ze swego słownika politycznego. Nowy minister musi się zatem wykazać zdrowym, lewicowym sceptycyzmem wobec prywatyzacji. Postrzegany wcześniej jako liberał w szeregach SLD, musi zadbać o korektę swego wizerunku, co zresztą robił w czasie kampanii wyborczej, ogłaszając dość kontrowersyjne pomysły. Po wtóre, założenia budżetowe prywatyzacji w roku 2001 były zbyt ambitne. Zmuszały do pośpiechu z upublicznieniem PZU i podjęcia ryzyka uzyskania rażąco niskiej ceny przy sprzedaży kolejnej transzy akcji TP SA. O ile prywatyzacja Rafinerii Gdańskiej odwleka się w nieskończoność i powinna być dokonana w roku 2001, strategia odnośnie do PKN nie jest przekonywająca. Jest więc czas i miejsce na weryfikację bieżącej polityki prywatyzacyjnej. Byle tylko nie oznaczało to odwrotu od zamian własnościowych na rzecz umacniania kapitalizmu państwowego. Taka pokusa istnieje i może do tego zachęcać zaplecze SLD-UP--PSL w nadziei na synekury w spółkach publicznych. Wtedy straci budżet, ale nie tylko o budżet tu chodzi. Restrukturyzacja poprzez prywatyzację jest i będzie jedynym skutecznym sposobem przygotowania naszej gospodarki do konkurencji na jednolitym rynku europejskim.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów