Wystawne przyjęcie na parkietach dobiega końca?

Podzielam opinie tych, którzy twierdzą, że w ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia w dużej mierze z inflacyjnym wzrostem cen aktywów. To oznacza, że łatwy i tani pieniądz popłynął na różne rynki i był to główny powód skoku cen akcji i innych „dóbr” inwestycyjnych.

Publikacja: 05.02.2010 01:56

Podzielam opinie tych, którzy twierdzą, że w ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia w dużej mierze z inflacyjnym wzrostem cen aktywów. To oznacza, że łatwy i tani pieniądz popłynął na różne rynki i był to główny powód skoku cen akcji i innych „dóbr” inwestycyjnych. Nikt nie martwił się o tzw. fundamenty i wartość godziwą.

W dobrych czasach taki wzrost może trwać długo i przybierać ogromne rozmiary: dopóki wszyscy wierzą, że – mówiąc nieco przesadnie – nastała epoka powszechnej szczęśliwości i powszechnego dobrobytu. I dopóki pieniądz pozostaje łatwy i tani, czyniąc bardziej zasadnym pożyczanie i wydawanie niż np. oszczędzanie.

Taka była istota prosperity i hossy w kilku ostatnich przypadkach. Ale teraz o wspomnianą wiarę dużo trudniej, mimo polityki banków centralnych i rządów. Nie pozwalają na to sytuacja na rynku pracy ani struktura ożywienia gospodarczego, z jakim mamy – to fakt – do czynienia. Społeczeństwa nie są skłonne lub nie mogą sobie pozwolić na konsumpcję w takim rozmiarze jak dawniej (długi nie zostały unieważnione ani formalnie, ani przez – być może przez niektórych upragnioną – inflację, pracy nie przybywa, perspektywy nie są jasne), a rządy pożyczyły (i wydały) już chyba dość pieniędzy.

Drukowanie nie jest zaś sposobem na rozwiązanie jakichkolwiek problemów. Jest tylko sposobem na zakwestionowanie wszelkich zasad, na których opiera się zdrowa gospodarka, gdzie wszystko ma (powinno mieć) odpowiednią cenę i wartość, wyrażone we właściwy sposób.

Analitycy przewidują, że czekają nas miesiące wahań na giełdach i zawirowań na rynkach, ale bilans będzie korzystny dla inwestorów. Być może. Odnoszę jednak wrażenie, że dopóki efektywna produkcja, praca oraz oszczędności nie odzyskają znaczenia i będą wciąż deprecjonowane przez politykę taniego pieniądza, która odbiera im sens i szacunek, będziemy mieć do czynienia z rozwiązaniami przejściowymi i ułomnymi, które prędzej czy później muszą zbankrutować.

Chyba tego właśnie uczą wszystkie dotychczasowe kryzysy. Przecież ten wspaniały mechanizm zawsze się prędzej czy później zacina, na dodatek czyniąc wcześniej wiele szkód. A to właśnie ten mechanizm dał o sobie znać w minionym roku.

Martwi to tym bardziej że jak wiadomo, im bardziej wystawne przyjęcie, tym później rachunki są wyższe i ból głowy większy. Wątpię, by otrzymane w zamian złudzenia, w tym także co do stanu światowej ekonomii, były tego warte.

Wielu uwierzyło, że mamy już kolejną wielką hossę. Może mamy. Jeśli tak, to chyba jednak inną niż poprzednie, gdzie wszystko było z grubsza jasne i proste. Wczorajsza sesja jest na to dowodem, pewnie nie ostatnim. Widać bowiem coraz wyraźniej, że tym razem bez autentycznego przywrócenia gospodarkom równowagi i zdrowia chyba się nie obędzie. A pod tym względem ostatnie 12 miesięcy zostało na świecie w dużej mierze zmarnowane.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie