Uczestnikami debaty były bowiem takie postaci, jak Stanisław Gomułka, Stefan Kawalec, Eugeniusz Smolar, Krzysztof Rybiński i Maria Wiśniewska. Przedstawicieli rządzącej partii niestety nie było.
Obserwując dyskusję i pytania oraz oceny docierające z sali można było dojść do wniosku, że w 99 procentach siedzieli tam wyborcy Platformy Obywatelskiej. W olbrzymiej większości bardzo rozgoryczeni i twierdzący, że zarządzanie finansami przez PO ich bardzo rozczarowuje, ale przecież nie ma żadnej sensownej opozycji, na którą mogliby głosować.
Debata odbywała się tydzień po debacie sejmowej dotyczącej projektu budżetu. Trudno było o pozytywne opinie na temat tego budżetu, ale na przykład profesor Stanisław Gomułka potrafił znaleźć plusy. Analityk powinien być zawsze bardzo krytyczny i szukać dziury w całym. Ja się tego trzymam, ale w tym przypadku też potrafiłbym takie pozytywy znaleźć. Minister Rostowski podczas debaty twierdził, że rząd prowadzi Polskę jak Odyseusz między Scyllą a Charybdą. Mógłbym się nawet z tym zgodzić, chociaż inaczej bym definiował te potwory.
Jednym z nich są rynki finansowe, a drugim elektorat. Problem do rozwiązania jest zdefiniowany w sposób dość oczywisty – jak nie denerwując rynków finansowych doprowadzić do wygrania wyborów parlamentarnych w 2011 roku? Cokolwiek by mówili krytycy, to powinni przyznać, że problem jest rozwiązywany dosyć zgrabnie, chociaż dyskutanci w Fundacji Batorego zdecydowanie byli innego zdania. Były obszary, w których mieli rację.
Interesujące było to, że w dyskusji pojawiały się pomysły (celował w tym profesor Krzysztof Rybiński), które można by było wprowadzić w życie, zmniejszając deficyt budżetowy i nie antagonizując wyborców. Poza tym, na co szczególnie mocno zwróciła uwagę Maria Wiśniewska (była prezes Pekao), Polacy często wybaczają politykom nawet dokuczliwe rozwiązania, jeśli są one właściwie przedstawione.