Co złoto chce nam powiedzieć?

W ostatnich dniach na uwagę zasługuje dramatyczny spadek cen metali szlachetnych. Notowania złota i srebra obniżyły się do najniższych poziomów od lat.

Publikacja: 22.04.2013 06:00

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Foto: Archiwum

Na sesjach w piątek i poniedziałek spadek cen kruszców przekraczał wyraźnie 5 proc. Na wykresach obu metali doszło do przełamania kluczowych poziomów wsparcia wyznaczonych przez dolne ograniczenia kilkunastomiesięcznych konsolidacji. Zmiany, jakie zaszły w ciągu zaledwie kilku dni, mogą mieć szerokie konsekwencje dla przyszłości nie tylko złota, ale również rynku towarowego w szerszym rozumieniu, dolara oraz globalnego podejścia do inwestycji na rynkach rozwijających się.

Czy silne spadki metali szlachetnych to zaskoczenie? Do pewnego stopnia tak, ponieważ w reakcji na podjęcie odważnych, niestandardowych działań luzujących politykę pieniężną przez Bank Japonii można się było raczej spodziewać wzrostu wartości złota. Wszak podobna sytuacja miała miejsce w następstwie dodruku pieniędzy przez amerykańską Rezerwę Federalną. Wydaje się jednak, że trzecia runda QE oraz oczekiwania na jej późniejsze rozszerzenie powstrzymały jedynie przez rok to, na co zanosiło się już dużo wcześniej.

Na początku ubiegłego roku na łamach „Parkietu" pojawił się felieton, w którym pisałem, że „wyjątkowo wyrazista wizja (na nowy rok – przyp.), która wyłania się z moich analiz, to bardzo znacząca przecena złota w 2012 r. Może to być o tyle zaskakujące, że w ostatnim czasie kupowanie złotego kruszcu stało się formą godnej polecenia inwestycji zawsze wtedy, gdy nie wiadomo, na co przeznaczyć pieniądze. Tymczasem silna, globalna inflacja, która miała się pojawić po wydrukowaniu rekordowych ilości pieniędzy w ramach programów QE Fedu, a przed którą miało chronić posiadanie fizycznego złota, nie nadchodzi. Kryzys zadłużenia w Europie czy symptomy słabnięcia gospodarki Chin sprawiają, że jest to wciąż odległa perspektywa.

Dodatkowo, w tekście znalazło się takie oto stwierdzenie: „Patrząc od strony czysto technicznej, notowania metalu zakończyły w listopadzie silną korektę wzrostową, którą można traktować jako (bardzo słaby) test ostatnich szczytów. Od tego czasu dominują spadki. Przełamanie poziomu 1550 USD za uncję skaże złoto na długie miesiące bessy".

W rzeczywistości na początku 2012 r. złoto jeszcze wybroniło się przed silniejszymi spadkami, a w III kwartale, w oczekiwaniu na ostateczne rozwiązanie kryzysu w strefie euro i dodatkowe pieniądze z rozszerzenia QE3, zdołało wykonać jeszcze jedną, tej samej wielkości co w październiku 2011 r. i styczniu/lutym 2012 r., wzrostową korektę. Ani razu jednak kurs złota nie zdołał przebić się powyżej 1800 USD za uncję, czyli szczytu odreagowania, o którym wspominałem w noworocznym felietonie.

Ostatecznie to, co było bliskie realizacji w 2012 r., wydarzyło się rok później. Mamy przełamanie bardzo ważnego poziomu 1550 USD za uncję. Wydźwięk zmian, które się właśnie dokonują, jest podobny jak przed rokiem. Z technicznego punktu widzenia notowania kruszcu weszły w trwałą tendencję spadkową.

Z fundamentalnego punktu widzenia sytuacja złota oraz innych towarów również nie wygląda najlepiej. Wspierana przez bank centralny i taniejącego jena gospodarka Japonii będzie się odradzać, co odbije się negatywnie na koniunkturze w krajach bezpośrednio z nią rywalizujących. Słabiej będą się więc zachowywały Korea Południowa, Chiny oraz mniejsze państwa południowo-wschodniej Azji, a częściowo również Indie. W związku z tym raczej nie ma co liczyć na powtórkę gwałtownego wzrostu popytu na surowce generowanego przez przyspieszenie w rozwijających się azjatyckich gigantach. Japonia, z oczywistych względów, jest znacznie mniej energo- i surowcochłonna, przez co nie przejmie roli światowego nabywcy surowców.

Taniejące złoto, a za nim ropa naftowa i inne dobra rynku towarowego będą sprzyjać amerykańskiej walucie. W połączeniu z coraz donioślejszymi głosami, by zakończyć program luzowania w USA czy wręcz wcześniej rozpocząć cykl podwyżek stóp procentowych, czynniki te mogą spowodować naprawdę solidne??mocnienie amerykańskiej waluty.

Jednak to, co wspiera dolara, nie służy rynkom emerging markets, w tym Polsce. Dlatego wyglądające do niedawna korzystnie fundamentalne podstawy rozwoju tychże rynków ulegają coraz większej derogacji. Czyżby globalny kapitał zamierzał na dłużej zadomowić się na rynkach krajów rozwiniętych?

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie