Tylko czasami inwestorzy finansowi buntują się i decydują się na walkę o swoje interesy. Tak przed laty było w Stomilu Olsztyn i Dębicy. W obu oponiarskich spółkach, zmagając się z zarządami, inwestorzy tak naprawdę walczyli z inwestorami branżowymi. O ile w przypadku Stomilu można mówić, że długotrwała batalia zakończyła się sukcesem, bo Michelin zdecydował się wycofać spółkę z obrotu, oferując w wezwaniu dobrą cenę, to w przypadku Dębicy mam mieszane uczucia, gdy oceniam efekty podjętej przez inwestorów finansowych walki.
Nie zawsze zgadzam się z działaniami inwestorów finansowych lub wybranych przez nich członków władz spółek. Do dziś np. nie rozumiem ich racji w sprawie odwołania przez radę nadzorczą prezesa Bogdanki. Za to bardzo spodobała mi się decyzja rady Bogdanki o powołaniu Rogera de Bazelaire'a na dyrektora finansowego spółki. To jeden z najlepszych CFO, jakich miałem okazję poznać.
Z ciekawością i życzliwością przyglądam się działaniom interwencyjnym Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Moim zdaniem SII, zadając pytania zarządom i aktywnie uczestnicząc w walnych zgromadzeniach, zaczyna odgrywać na rynku tę samą rolę, którą na Zachodzie pełnią podobne organizacje i inwestorzy finansowi określani mianem aktywistów.
Zagraniczni inwestorzy aktywiści to często hedge fund, które w swych strategiach mają wpisane zmuszanie zarządów spółek do działania w taki sposób, by inwestorzy mieli z tego bieżące korzyści. Aktywiści lubią upomnieć się o dywidendę lub jej podwyższenie albo o skup przez spółkę własnych akcji. Podczas fuzji i przejęć walczą o jak najlepsze ich warunki. Bywa, że przyglądają się poziomowi płac zarządów, a gdy uznają, że wynagrodzenia, a zwłaszcza premie, są niewspółmiernie wysokie w stosunku do wyników firmy, to żądają ich obniżenia. Zdarza się, że aktywiści zaczynają głośno mówić o konieczności zmian w zarządach. Dzieje się to zwykle wtedy, gdy kurs akcji spada, a firma wyraźnie nie radzi sobie na rynku.
Aktywiści nie zawsze osiągają zamierzony cel, ale ich działania pokazują, że zarządom ktoś patrzy na ręce. Nie zawsze też żądania aktywistów są zbieżne z długoterminowym interesem spółki.