Temat raportowania danych finansowych przez spółki giełdowe wydaje się oczywisty. Rozporządzenie o obowiązkach informacyjnych szczegółowo określa zakres, tryb i termin publikacji raportów okresowych, a spółka zobowiązana jest przedstawić kalendarz publikacji raportów okresowych na cały rok, tak aby inwestorzy wiedzieli, kiedy należy się ich spodziewać. Dodatkowo członkowie władz spółki i inne osoby mające dostęp do informacji objęte są tzw. okresem zamkniętym, czyli zakazem dokonywania transakcji akcjami spółki w określonym czasie przed publikacją raportu. Na pierwszy rzut oka wszystko jest opisane i spółka ma jasną drogę postępowania. Przekazuje na rynek kalendarz publikacji raportów, wylicza stosowne okresy zamknięte i informuje o nich zainteresowane osoby, publikuje w zapowiedzianych terminach raporty okresowe i rynek jest w pełni zadowolony. Nic bardziej mylnego.
Krytyczny listopad 2015 r.
Otóż zawarta w regulacjach definicja informacji cenotwórczej w żaden sposób nie tworzy wyjątku w odniesieniu do informacji zawartych w raportach okresowych. Oznacza to, że choć przepisy precyzują co i kiedy należy opublikować, to absolutnie nie zdejmuje to z emitenta obowiązku analizy, czy jakaś informacja nie nabiera cech cenotwórczości wcześniej, przed publikacją raportu. A jeśli nabiera, to spółka powinna ją jak najszybciej opublikować lub skorzystać z procedury opóźniania publikacji informacji.
Jesteśmy po sezonie publikacji wyników za III kwartał. Jeśli w spółce pojawiły się szczególnie ciekawe informacje finansowe za np. październik, to czekanie na ich publikację do lutego może spółkę (i cały rynek) sporo kosztować. Sytuacja będzie jeszcze bardziej niepokojąca, kiedy przestanie obowiązywać wymóg publikacji raportów kwartalnych (jeśli nie podjęte zostaną stosowne działania legislacyjne nastąpi to w listopadzie 2015 r.). Wówczas o niestandardowych wynikach za lipiec inwestorzy dowiedzieliby się pod koniec kwietnia kolejnego roku. Taka sytuacja na pewno nie jest do zaakceptowania przez rynek i pojawia się pytanie, jakie działania należy podjąć, aby inwestorzy byli przekonani, że otrzymują we właściwym czasie wszystkie istotne informacje finansowe.
Spółki powinny w stosunku do danych finansowych stosować takie same kryteria oceny, czy informacja może mieć wpływ na cenę akcji, jak w każdym innym przypadku , tj. ocenić ich pewność, poufność i istotność. I tak samo będziemy mieli wiele wątpliwości, jak zinterpretować poszczególne części składowe. Zacznijmy od kryterium „pewności". Pozornie sytuacja wydaje się jasna, ale taką bynajmniej nie jest. Oczywiście, jeśli raportujemy dane za sprzedaż w zakończonym miesiącu i wiemy, że są to dane kompletne, to możemy uznać, że informacja jest pewna. Ale co z szacunkami wyników? Niejako z definicji nie są one pewne, są tylko przybliżeniem, ale jeśli odbiegają one od standardowo osiąganych wyników, to zalecałbym podzielenie się taką wiedzą z inwestorami. Choć wprost nie spełniają kryterium „pewności", to jestem przekonany, że racjonalny inwestor byłby skłonny podjąć na ich podstawie decyzję. W takim przypadku kryterium pewności należy rozpatrywać inaczej – nie mamy „pewności" odnośnie do przyszłych wyników, ale mamy tę „pewność" odnośnie do określonych szacunków i właśnie je publikujemy.
Kryterium „poufności" w odniesieniu do informacji finansowych również należy traktować specyficznie. Czy dane zawarte w przygotowywanym raporcie rocznym, będące sumą danych za przekazane wcześniej cztery kwartały, są „poufne"? Czy jeśli spółka opublikowała szacunki danych finansowych i późniejsze dane zawarte w raporcie od nich nie odbiegają, to czy taki raport jest „poufny". Idąc dalej – czy gdyby nie były „poufne", to nie obowiązywałby okres zamknięty? I czy okres zamknięty należy liczyć względem terminów publikacji raportów, czy danych szacunkowych? Formalnie rzecz biorąc, raport okresowy zawsze będzie „poufny" do momentu jego publikacji. Bo przecież raport roczny to nie tylko suma czterech kwartałów, ale także opinia biegłego. Bo wyniki mogą się różnić od szacunków. I nawet jeśli w raport w 100 proc. potwierdzi to, co było publikowane wcześniej, to przecież może być inaczej i ten aspekt ryzyka determinuje „poufność" raportu. W związku z powyższym wcześniejsze ujawnianie danych cząstkowych nie skróci nam okresu zamkniętego, będzie on trwał aż do momentu publikacji raportu. Ba, ten okres zamknięty może nawet ulec wydłużeniu – jeśli spółka publikuje wyniki roczne pod koniec kwietnia, a częściowe dane przekazuje na początku lutego, to przygotowania do publikacji tych danych częściowych nie obejmie okres zamknięty przewidziany w przepisach prawa. Zachęcałbym w takiej sytuacji do stworzenia dodatkowego okresu zamkniętego, aby uniknąć ewentualnych komplikacji.