O niekonstytucyjności. Przystępnie

Nie będzie łatwo napisać krótki tekst, w którym udowodniona zostanie niekonstytucyjność przepisów w sprawie OFE.

Publikacja: 13.12.2013 05:00

Robert Morawski, specjalista ds. podatków, CDM Pekao

Robert Morawski, specjalista ds. podatków, CDM Pekao

Foto: Archiwum

Konstytucja jest jak ekonomia – każdy może sobie ją tłumaczyć dowolnie, zwłaszcza jeśli jest autorytetem, profesjonalistą, profesorem lub innym mędrcem.

Chciałem tylko zaznaczyć jedno. W krajach, gdzie konstytucję traktuje się poważnie, a szczególnie w krajach, w których poważnie traktuje się każdą jej „poprawkę", o ustawie zasadniczej może się wypowiadać każdy. Nawet najmniej rozumny i niezorientowany obywatel, który sercem czuje, że narusza się jego obywatelski interes. Choćby w imię demokracji, większości, ogółu lub racji stanu. I nie ma tu znaczenia, że konstytucja to tylko kilka prostych prawd, które mogą być bardzo wieloznaczne. Jak wieloznaczne może być stwierdzenie, że Polska jest demokratycznym państwem prawnym.

Napiszę więc od siebie. Nie jak znawca tematu, który pisze opinię prawną dla tej lub innej strony. I zaadresuję swój felieton do wszystkich tych, którzy czują, że ktoś ich za chwilę wystrychnie na dudka. Rzekomo w świetle obowiązującej konstytucji.

Kilkanaście lat temu wybrałem. Zapisałem się do OFE i zdecydowałem, że moja przyszła emerytura będzie zależna od instytucji finansowych działających na podstawie obowiązujących przepisów prawa. Przystąpiłem więc do projektu firmowanego przez państwo, które zobowiązało i mnie, i OFE – instytucje wymyślone w procesie legislacyjnym – do zachowania pewnych rygorów. Są zasady więc trzeba ich przestrzegać. Ja płacę składkę, ktoś tę składkę rozdziela, ktoś inwestuje i bierze za to wynagrodzenie. Zgodziłem się na te reguły i oczekiwałem, że zostaną one dotrzymane. Wcześniej nikt tych reguł nie zakwestionował. Nie zaskarżył do sądów, nie podważył ich sensu. Choć Polska jest demokratycznym państwem prawnym.

Wybrałem świadomie, bo wiedziałem, że moja emerytura powinna być zależna wyłącznie ode mnie. I chociaż mam świadomość, że w jakiejś części opłacam świadczenia tych, co uczestniczą w pierwszym filarze, drugi filar miał przynosić subiektywne korzyści, abym znał wartość tego, co wypracuję przez całe swoje życie.

Wybrałem świadomie także koszty i ryzyko, jakie ponoszę. Powie ktoś, że tego nie wybrałem, bo wynagrodzenie i portfel w OFE ustalił regulator, czyli ustawodawca. Zgoda. System działa pod patronatem państwa, a ja chciałem po prostu obserwować, jak inwestowane są moje pieniądze. W moim OFE, które wybrałem. Na zasadach obowiązujących w dniu wyboru. Bo zawarłem pewien kontrakt.

Dziś okazuje się, że moja deklaracja sprzed lat, złożona całkowicie świadomie i z premedytacją, jest nic niewarta. Oto państwo, w majestacie ustawy i – podobno – konstytucji, ma zamiar moją deklarację najzwyczajniej w świecie podeptać.

Najpierw to państwo, ustami swego urzędnika, mówi, że OFE to pułapka. Później mówi, jakie jest ryzyko pozostania w OFE. Następnie namawia do pozostania w ZUS. A potem – na podstawie pomysłów tego urzędnika – proceduje w takim kierunku, żeby wszystkie negatywne scenariusze się spełniły. Choć Polska jest demokratycznym państwem prawnym.

OFE dopiero teraz stać się może pułapką zastawioną na tych, którzy zdecydują się w nim zostać. W dodatku będzie bardziej ryzykowne, skoro cała reforma uderza w giełdę i rynek finansowy – stworzone i regulowane przecież przez demokratyczne państwo prawne. Szantaż legislacyjny, którego się używa w demokratycznym państwie prawa, ma pozbawić mnie tego, co do tej pory było gwarantowane przez kompleks ustaw i instytucji. I zabezpieczało moją składkę płaconą niedobrowolnie i pod groźbą sankcji do wspólnego systemu.

Polska jest demokratycznym państwem prawa. Co to znaczy w przypadku systemu ubezpieczeń społecznych, Trybunał Konstytucyjny raz już stwierdził. W swoim długim orzeczeniu z 11 lutego 1992 roku, które odnosiło się do pewnego aspektu zmiany przepisów systemu emerytalno-rentowego, sędziowie powiedzieli m.in. że:

* zasada państwa prawnego zawiera w sobie zasadę zaufania obywateli do państwa, z tą zaś łączy się na zasadzie związków instrumentalnych zasada ochrony praw nabytych (także niedziałania prawa wstecz),

* zasada zaufania jest przewodnią podstawą stosunku ubezpieczeniowego, opiera się on bowiem na konstrukcji prawnej zaufania i na przeświadczeniu ubezpieczonego, że po spełnieniu określonych warunków (pracy, składki) i po upływie określonego czasu (osiągnięcia wymaganego wieku) lub zaistnieniu innego ryzyka ubezpieczeniowego (inwalidztwa) ubezpieczony otrzyma określone świadczenia – przy czym tym większe zasadniczo, im większy wysiłek pracy – upraszczając – weźmie na siebie. Stąd system ubezpieczeniowy przybiera formę swoistej umowy społecznej rządzącej się zasadą pacta sunt servanda.

Choć znamienici sędziowie użyli słów trudnych i obcych, dość przystępnie wyjaśnili w tym wybranym fragmencie, czego może dotyczyć problem. W tamtym okresie powiedzieli wyraźnie, że umowa, którą zawarłem z moim państwem, nie może być świstkiem papieru, tak jak nie jest sloganem stwierdzenie w konstytucji o tym, że Polska jest demokratycznym państwem prawa. Skoro kilkanaście lat temu zaufałem i skoro cały czas dotrzymywałem warunków dotyczących pracy i składki, dziś mam prawo oczekiwać, że umowa zostanie dotrzymana.

Autor jest obywatelem zatrudnionym legalnie w jednej z instytucji finansowych i od lat płacącym regularnie składki na ubezpieczenie społeczne.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie