Spadający sejf

Aktualizacja: 06.02.2017 07:30 Publikacja: 05.03.2001 14:54

Urok rynku giełdowego polega na tym, że istnieje na nim mnóstwo różnorodnych metod inwestowania i spekulacji, żadna z nich zaś nie gwarantuje systematycznego osiągania zysku.

Każdy uczestnik rynku może znaleźć metodę dla siebie odpowiednią. Każdy sam dokonuje wyboru, angażując swoje pieniądze i nikt oraz nic nie jest w stanie go w tym wyręczyć. Jednak dobrze jest zdawać sobie sprawę z istnienia pewnych zasad, których stosowanie ułatwia osiągnięcie sukcesu.

Jedna z podstawowych zasad inwestowania wyraża się oklepanym powiedzonkiem o przyjaźni i trendzie. Niemal każdy ją zna, ale chyba nie każdy właściwie rozumie. Inna rzecz, że stosunkowo łatwo ją stosować, gdy rzeczywiście mamy do czynienia z przyjaznym trendem widocznym ?w całej okazałości?. Piszę stosunkowo, gdyż niemała część inwestorów miewa opory przed wchodzeniem na rynek w trakcie trwania trendu, sądząc, że jest już za późno na otwieranie pozycji, ci zaś, którzy ją zajęli, nie potrafią go w pełni wykorzystać, obawiając się jego załamania i utraty zysku. W efekcie i jedni, i drudzy nie są w stanie osiągnąć sukcesu.

Konsekwencją pierwszej z tych postaw jest czekanie na ruch kursu w kierunku przeciwnym trendowi lub wręcz kupowanie w trendzie spadkowym w nadziei na ?złapanie dołka? (lub zajmowanie pozycji krótkiej w czasie trwania trendu wzrostowego). Choć w wielu przypadkach takie postępowanie pozwala osiągnąć zysk, szczególnie gdy wykorzystuje się ruchy korekcyjne, jednak wiąże się to z bardzo dużym ryzykiem, na które mogą sobie pozwolić jedynie najbardziej doświadczeni inwestorzy.

Jednak wykorzystywanie łapania dołków jako metody zarabiania pieniędzy jest oceniane dość jednoznacznie właśnie przez tych najlepszych. Najbardziej obrazowo robi to chyba Michael Connor w książce J. Krustingera ?Systemy transakcyjne. Sekrety mistrzów? pisząc: ?Wysiłki, by trafiać bez przerwy w szczyty i dołki, nie mają sensu. To tak, jakby łapać spadający z okna sejf z pieniędzmi. Niech rynek najpierw przebije się powyżej poprzedniego szczytu lub dołka, a będzie można myśleć o kupnie lub sprzedaży. Próby wyłapywania szczytów i dołków to kopanie sobie grobu?.

Kto nie wierzy, może to sprawdzić na własnej skórze. Okazji do tego nie brakowało w ostatnim czasie i z pewnością nie zabraknie i w przyszłości. Taka zabawa jest szczególnie niebezpieczna wówczas, gdy jej uczestnik nie stosuje żadnych metod ochrony kapitału i zamykania pozycji z niewielką stratą, lecz czeka, aż rynek przyzna mu rację, a gdy to nie następuje, ulegając emocjom sprzedaje ze stratą tak dużą, że jej odrobienie wymaga kosmicznego wzrostu. Connor trafnie stwierdza: ?Każdy może wejść na rynek, ale to profesjonaliści wiedzą, jak z niego wyjść?, William O'Neil zaś konstatuje: ?cały sekret sukcesu na giełdzie polega na tym, by tracić jak najmniej wtedy, gdy nie mamy racji?.

Kto jeszcze dwa tygodnie temu wierzył, że WIG20 może spaść poniżej 1600 punktów, a WIG poniżej 16 000 pkt.? Jeszcze niedawno reakcją na prognozy części analityków, którzy ostrzegali przed możliwością spadku indeksu Nasdaq poniżej 3000 punktów, było pukanie się w czoło, tymczasem teraz mówi się z nadzieją o wsparciu na poziomie 2000. Kto uwierzył nawoływaniom do kupowania akcji i zapewnieniom, że właśnie mamy dołek? Ile stracili ci, którzy uwierzyli? Czy nie lepiej było poczekać na wyraźne oznaki odwrócenia trendu, zamiast wpatrywać się w mityczne dywergencje i sygnały lub kierować się wskazówkami części analityków? Czasem lepiej zaczekać na ewidentne dowody pojawienia się tendencji zwyżkowej. Utrata części potencjalnego zysku, wynikająca ze spóźnienia się z wejściem na rynek, jest doprawdy niewielką ceną za redukcję ryzyka związanego z łapaniem spadającego sejfu.

Nasze indeksy spadły o 13?16%, jednak wiele papierów zniżkowało o 30?60%. Ilu inwestorów skusiły rewelacyjnie niskie ceny Stalexportu, Elektrimu, PKN, Mostostalu Export, nie mówiąc o paru innych? Czy już zdążyli zrealizować niewielkie straty, czy też nadal czekająstać je do ?wysypania? akcji?

Jeśli nie jest się zaprawionym w giełdowych bojach zawodowcem, trzeba nie lada odwagi (choć niektórzy mogliby użyć tu bardziej dosadnego określenia), by kupować akcje w okresie, w którym trzy czwarte notowanych spółek znajduje się w trendach spadkowych, kolejne 10?15% zaś w trendzie bocznym. Oczywiście, i w tym czasie można znaleźć papiery zwyżkujące, ale inwestowanie w takich warunkach zdecydowanie nie jest zajęciem dla amatorów, a nawet i ci bardziej doświadczeni często ponoszą dotkliwe straty.

Roman Przasnyski

PARKIET

Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?
Felietony
Polska jedną z najbardziej atrakcyjnych