Czas rozpoczęcia korekty był jednak nieco zaskakujący. Oczekiwałem konsolidacji (a więc braku zwyżki), ale nie spodziewałem się, że tak szybko znowu najważniejsze stanie się to, co dzieje się na europejskim rynku długu. Rentowność obligacji hiszpańskich znowu na chwilę przekroczyła 6 procent. Wzrosła rentowność obligacji włoskich.
Wydaje się, że gracze zechcieli przetestować determinację banków w kupowaniu za pieniądze z LTRO długu krajów PIIGS. Owszem przydały się preteksty w postaci wyższego od oczekiwań deficytu budżetowego Hiszpanii, ale według mnie prawdziwym powodem był właśnie wspomniany test. Okazało się, że tuż po drugiej aukcji LTRO, w której banki dostały ponad pół biliona euro, rynek długu już broniony nie był, a to dało impuls wyprzedaży na rynkach akcji i długu.
W końcu kwietnia odbyło się posiedzenie FOMC, co poprawiło nastroje. Oczywiście stopy nie zmieniły się i nadal mają się jeszcze do 2014 roku nie zmienić. Było to też posiedzenie, podczas którego co kwartał Fed informuje o swoich prognozach dla gospodarki. Okazało się, że prognozy PKB na ten rok w porównaniu z prognozami styczniowymi wzrosły, prognozy dla rynku pracy poprawiły się, a dla bazowej inflacji wzrosły. Wydawało się, że można zapomnieć o kolejnym poluzowaniu ilościowym (QE3).
Nic z tych rzeczy. Chęć pomocy rynkom (a tym samym i prezydentowi Barackowi Obamie przed wyborami) była bardzo silna. Ben Bernanke, szef Fedu, przemycił podczas konferencji prasowej sformułowania o możliwym kolejnym pobudzeniu gospodarki przez Fed, co ma zależeć jednak od danych makro. Powiedział też, że inflacja z czasem powinna się zmniejszać. Wszystko to w sytuacji, kiedy prognozy Fed nie dawały najmniejszej szansy na uruchomienie kolejnego pobudzania gospodarki. Nie ulega wątpliwości, że takie wypowiedzi otwierają drogę do interpretacji danych makro według zasady „im gorzej, tym lepiej", bo Fed pomoże. Dobre dane oczywiście będą nadal traktowane jako „byczy" impuls dla rynków.
Co dalej? W maju skończył się sezon raportów kwartalnych spółek w USA i wrócimy do tego, co „przeceniało" Europę. Wejdziemy też w miesiąc, w którym często obowiązuje zasada „w maju sprzedaj i uciekaj". Od wyników wyborów we Francji i Grecji bardzo dużo zależy. Z pewnością wygrana Nicolasa Sarkozy'ego dla byków byłaby lepsza, ale i wygrana François Hollande'a nie musi być katastrofą.