Dlaczego akceptujemy łamanie prawa?

Gdy mija okres rozliczeń podatkowych i opada kurz wywoływany przez tysiące szeleszczących PIT-ów, wraca do mnie wciąż ta sama refleksja. Refleksja, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, a drugą naturą obywatela tego kraju jest przyzwyczajenie do ciągłego życia w prowizorce.

Aktualizacja: 18.02.2017 12:12 Publikacja: 29.05.2012 06:00

Robert Morawski, specjalista ds. podatków w CDM Pekao

Robert Morawski, specjalista ds. podatków w CDM Pekao

Foto: Archiwum

Mój „ulubiony" PIT-8C jest jednocześnie wytworem i dowodem istnienia tego procesu. Znacznie bardziej niebezpiecznego niż inne niedoróbki w otaczającej nas rzeczywistości.

PIT-8C jest inny mniej więcej co dwa lata. Obecnie mamy piątą wersję, co oznacza, że był poprawiany cztery razy. „Poprawiany", „udoskonalany" czy może tylko zmieniany, bo przecież zmiany w tej deklaracji niczego lepszego inwestorom nie przyniosły. Przesunęły się rubryki, dodano coś o stypendiach i pozwolono dopisać PESEL. Ale postęp!

Zacząłem ten felieton z nutką gorzkiej ironii, jednak temat, którego się podjąłem, jest wyjątkowo poważny. Dotyczy bowiem dwóch zagadnień opisanych w polskiej konstytucji. Dwóch zasad, które w przypadku tej mało znaczącej informacji podatkowej zostały naruszone w momencie, gdy powstała.

Zacznijmy więc z grubej rury. Od tego, że konstytucja stanowi, że każdy jest obowiązany do ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych. Ustawodawca, wprowadzając ponad osiem lat temu podatek giełdowy, za bardzo chyba wczytał się w te słowa, bo gdy weźmiemy do ręki ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych, tam gdzie mowa jest o tym, kto ma wystawiać PIT-8C, czytamy, czytamy i faktycznie... mamy wrażenie, że każdy. A może nikt? A skoro nikt, to jaka jest odpowiedzialność wystawiających PIT-8C? Pytanie czysto retoryczne, bo przecież prawo najwyższej rangi mówi o tym, że obowiązek ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych, a więc także obowiązek wystawiania określonych dokumentów podatkowych, powinien być określony w ustawie. A nie jest!

Drugi problem ma mniejszą rangę dla wykształconego prawnika, choć od początku uwiera samych inwestorów jak kamień w bucie. To problem rubryki nr 59, dla mnie kojarzącej się nieustannie z „Paragrafem 22". Zgodnie z przepisami ustawy podatnicy mają otrzymywać informację o dochodzie, czyli o różnicy między przychodem a kosztami uzyskania. Tak skonstruowano zasadniczą część interesującego nas druku. Dlaczego więc twórcy rozporządzenia wprowadzającego wzór tego druku uparcie nakazują w rubryce 59 wykazywać sam przychód? Przecież jest to niezgodne z delegacją ustawową i sprzeczne z potrzebami podatników. A w dodatku kompletnie nielogiczne, bo uniemożliwia podanie podatkowego zysku netto, nawet wtedy, gdy wystawca posiada dane o kosztach.

Ktoś powie, że moje zarzuty są mało istotne. Przecież przepisy działają, a obywatele są racjonalni. Nikt nie robi nic na  wyrost, nikt nie robi niczego na złość, staramy się wypełniać swoje obowiązki wobec państwa – administracji i obywateli razem wziętych. Nawet dokładamy do tego z własnej kieszeni, bo przecież nie przysługuje nam żadne wynagrodzenie ani dotacja ze strony władzy. Może konstytucja nie jest taka ważna, jeśli wszystko idzie w dobrym kierunku?

Zgoda, może. Mam tylko jedną prośbę i dotyczy ona innego przepisu polskiej konstytucji. Artykułu 2, w którym zapisano, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Proponuję nic nie zmieniać w informacji PIT-8C, tylko poprawić konstytucję. Niech będzie na przykład tak: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prowizorki prawnej, urzeczywistniającym potrzebę przyzwyczajenia..."!

Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?
Felietony
Polska jedną z najbardziej atrakcyjnych