Mój „ulubiony" PIT-8C jest jednocześnie wytworem i dowodem istnienia tego procesu. Znacznie bardziej niebezpiecznego niż inne niedoróbki w otaczającej nas rzeczywistości.
PIT-8C jest inny mniej więcej co dwa lata. Obecnie mamy piątą wersję, co oznacza, że był poprawiany cztery razy. „Poprawiany", „udoskonalany" czy może tylko zmieniany, bo przecież zmiany w tej deklaracji niczego lepszego inwestorom nie przyniosły. Przesunęły się rubryki, dodano coś o stypendiach i pozwolono dopisać PESEL. Ale postęp!
Zacząłem ten felieton z nutką gorzkiej ironii, jednak temat, którego się podjąłem, jest wyjątkowo poważny. Dotyczy bowiem dwóch zagadnień opisanych w polskiej konstytucji. Dwóch zasad, które w przypadku tej mało znaczącej informacji podatkowej zostały naruszone w momencie, gdy powstała.
Zacznijmy więc z grubej rury. Od tego, że konstytucja stanowi, że każdy jest obowiązany do ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych. Ustawodawca, wprowadzając ponad osiem lat temu podatek giełdowy, za bardzo chyba wczytał się w te słowa, bo gdy weźmiemy do ręki ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych, tam gdzie mowa jest o tym, kto ma wystawiać PIT-8C, czytamy, czytamy i faktycznie... mamy wrażenie, że każdy. A może nikt? A skoro nikt, to jaka jest odpowiedzialność wystawiających PIT-8C? Pytanie czysto retoryczne, bo przecież prawo najwyższej rangi mówi o tym, że obowiązek ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych, a więc także obowiązek wystawiania określonych dokumentów podatkowych, powinien być określony w ustawie. A nie jest!
Drugi problem ma mniejszą rangę dla wykształconego prawnika, choć od początku uwiera samych inwestorów jak kamień w bucie. To problem rubryki nr 59, dla mnie kojarzącej się nieustannie z „Paragrafem 22". Zgodnie z przepisami ustawy podatnicy mają otrzymywać informację o dochodzie, czyli o różnicy między przychodem a kosztami uzyskania. Tak skonstruowano zasadniczą część interesującego nas druku. Dlaczego więc twórcy rozporządzenia wprowadzającego wzór tego druku uparcie nakazują w rubryce 59 wykazywać sam przychód? Przecież jest to niezgodne z delegacją ustawową i sprzeczne z potrzebami podatników. A w dodatku kompletnie nielogiczne, bo uniemożliwia podanie podatkowego zysku netto, nawet wtedy, gdy wystawca posiada dane o kosztach.