Bezsensowność funduszy emerytalnych

Mniej więcej rok temu przez media przetoczyła się dyskusja o modyfikacji reformy emerytalnej. Wydłużenie czasu pracy odebrane zostało z mieszanymi odczuciami, choć atakowane było raczej tylko przez osoby o „lewicowej wrażliwości".

Aktualizacja: 14.02.2017 16:01 Publikacja: 13.11.2012 05:00

Grzegorz Zatryb, główny strateg, Skarbiec Holding

Grzegorz Zatryb, główny strateg, Skarbiec Holding

Foto: Archiwum

Natomiast ograniczenie składki przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych spotkało się niemal z jednogłośnym potępieniem. Dla uproszczenia, zwolennicy pozostawienia status quo wprowadzili do obiegu określenie „zamach na pieniądze emerytów". To, że środków zgromadzonych w OFE nikt nie tknął, nikomu zupełnie nie przeszkadzało w przyklejeniu etykietki rabowania emerytów. Jak wiadomo, emeryci są raczej ubodzy, więc grabienie ich jest szczególnie niegodziwe. A to, że mowa o przyszłych emerytach, to już tylko niewart uwagi szczegół. Wypada więc powtórzyć: ostatnia korekta systemu emerytalnego polegała na redukcji wysokości składki przekazywanej do II filara, a nie na uszczupleniu środków już tam zgromadzonych.

Dyskusja się przetoczyła, minęło kilka miesięcy i temat wrócił w związku z ustawą budżetową 2013 r. Podobnie jak przed rokiem wzywa się rząd do zakasania rękawów i zastąpienia sztuczek księgowych reformą finansów publicznych.

Sztuczki księgowe to rzecz nieładna, zaś reformy – chwalebna. Trudno więc obrońcom OFE nie przyklasnąć. Rzecz w tym, że w ich rozumowanie wkradł się zasadniczy błąd, gdyż pomylili reformy ze sztuczkami księgowymi. Wbrew bowiem temu, co się pisze, ostatnie zmiany w systemie emerytalnym są właśnie autentyczną próbą naprawy finansów publicznych, zaś wprowadzenie w 1999 r. II filara było swoistą sztuczką księgową.

Pierwszej części tego twierdzenia nie będę nawet próbował udowadniać, jako że i tak nie przekonam osób, które uważają, że z definicji reformy wynika, iż nie odbywa się niczyim kosztem. Otóż zawsze odbędzie się czyimś kosztem, chodzi tylko o to, aby korzyści te koszty przewyższyły. W tym miejscu przejdę do wyjaśnienia, dlaczego reforma ta była tak naprawdę sztuczką księgową.

Do maja 1999 r. cała składka na ubezpieczenie emerytalne kierowana była do ZUS, który wykorzystywał ją na bieżąco do wypłaty świadczeń. Jest to typowy system „pay-as-you-go" czy też, jak kto woli, repartycyjny, oparty na umowie społecznej. Polega on w ogólnym zarysie na tym, że młodzi i pracujący utrzymują starszych, którzy już pracować nie mogą i to nie na szczeblu rodziny czy klanu, ale całego społeczeństwa. Począwszy od maja 1999 r., część składki, powiedzmy jedna czwarta, zaczęła być kierowana do otwartych funduszy emerytalnych. Dodajmy – jedna czwarta dotychczasowej składki, która nie została w żaden sposób zwiększona. Zwolennicy istnienia otwartych funduszy emerytalnych w obecnej formie zakładają więc implicite, że doszło do zdarzenia o charakterze cudu finansowego. Z niczego powstały oszczędności emerytalne! Do maja 1999 r. składki pracujących finansowały emerytury. Jednak wbrew dość powszechnemu poglądowi po tej dacie nadal tak się działo. Po prostu aby sfinansować składkę do OFE, państwo musiało zacząć się dodatkowo zadłużać. Obrońcy OFE widzą to oczywiście inaczej: dodatkowe zadłużenie służy finansowaniu deficytu w ZUS, zaś składki idą na rachunki w funduszach. Jeżeli jednak przyjrzymy się ekonomicznemu sensowi całej operacji, to źródłem dodatkowego długu publicznego była decyzja o utworzeniu II filara.

Mówi się, że w otwartych funduszach emerytalnych gromadzone są oszczędności. Jest to nieprawda. Jak wiadomo z podstawowego kursu ekonomii, oszczędności biorą się ze zmniejszenia konsumpcji. Pytanie, czy w maju 1999 r. wraz z wprowadzeniem reformy emerytalnej rządu AWS konsumpcja z tego powodu uległa ograniczeniu, wydaje się zbędne. Ergo nie powstały żadne oszczędności. Po prostu całe społeczeństwo, poprzez wzrost długu publicznego, dokonuje zrzuty na tę część społeczeństwa, która jest zapisana do któregoś z OFE. Przenosząc tę sytuacje ze skali kraju do skali gospodarstwa domowego, to tak jakby płacić składkę na polisę emerytalną z kredytu, który będziemy musieli spłacać po przejściu na emeryturę.

Twierdzi się, że „skok na OFE" stanowi demontaż reformy emerytalnej. To także nie jest prawda. Sedno reformy nie polegało na utworzeniu OFE. Główny sens reformy polega de facto na uzależnieniu wysokości wypłacanych emerytur od nominalnej wielkości funduszu płac w gospodarce. Dzięki temu, z grubsza, system ten jest neutralny dla finansów publicznych. Spadek wpływów podatkowych i składek związany ze spadkiem funduszu płac (np. z powodów zmian demograficznych) spowoduje po prostu spadek zobowiązań FUS z tytułu emerytur. W tym kontekście OFE stanowią tylko fajny, „kapitałowy" dodatek.

Jakkolwiek podchodzić do takich wyliczeń, w ciągu najbliższych 30 lat w OFE zostaną zgromadzone środki o wartości grubych kilkudziesięciu procent polskiego PKB. Tym samym o tyle wzrósłby dług publiczny. Jak mają się obecnie kraje strefy euro, które pozwoliły poszybować relacji długu publicznego do PKB w niebo, przypominać nie trzeba. Założenie, że w przypadku Polski rynki finansowe byłyby łaskawsze, jest pozbawione podstaw. Nawet sama konieczność obsługiwania odsetek od takiej góry długów najmocniejsze finanse publiczne doprowadziłaby do upadku. Jedynym sposobem na utrzymanie II filara jest więc podniesienie składki emerytalnej. W obecnej sytuacji gospodarczej zwiększanie kosztów pracy nie jest chyba dobrym pomysłem. Pozostaje więc tylko ten sposób, którego obawiają się obrońcy OFE – zaprzestanie przekazywania składki do OFE. Na razie jednak, jak wskazuje „drugie expose" premiera, nie ma o tym mowy.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie