Inaczej mówiąc, przewidywania decyzji w sprawie stóp procentowych na przestrzeni ostatnich miesięcy okazywały się trafne, jeśli opierały się na sygnałach płynących od członków RPP, niekoniecznie znajdując potwierdzenie w danych makroekonomicznych.

Pierwszy raz, kiedy Radzie udał się pokerowy blef i rynek zrozumiał, że w przewidywaniu decyzji RPP nie należy się posiłkować wyłącznie analizą sytuacji w gospodarce, miał miejsce w maju 2012 r. Zaskoczenie przyszło w postaci podwyżki stopy referencyjnej o 0,25 pkt proc., do 4,75 proc., podczas gdy przeważająca liczba analityków i ekonomistów oczekiwała braku zmiany kosztu pieniądza. Choć w kwietniu prezes NBP Marek Belka sygnalizował, że Rada „poważnie rozważa" możliwość podwyżek z uwagi na „uporczywe" utrzymywanie się inflacji powyżej celu NBP, to jednak napływające coraz słabsze odczyty wskaźników gospodarczych sugerowały, że zacieśnianie monetarne jest złą drogą. Rozdanie wygrał jednak bank centralny i był to pierwszy sygnał, że po tej stronie stołu nie siedzi pokerzysta amator.

Drugi raz RPP zgarnęła wszystkie żetony ze stołu w październiku, nie poddając się presji otoczenia i utrzymując stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Koniunktura gospodarcza była coraz słabsza, a sam prezes Belka przed posiedzeniem sugerował bliskość obniżek. Mimo to Rada wolała się wstrzymać z dostosowaniem polityki monetarnej do czasu zapoznania się z listopadową projekcją NBP, która potwierdziła pogarszający się stan gospodarki i malejącą presję inflacyjną. Od tego momentu odgadywanie zagrań RPP stało się łatwiejsze i kolejne cztery posiedzenia przyniosły stopniowe obniżki po 0,25 pkt proc. Choć z punktu widzenia danych docierających z polskiej gospodarki już na jesieni ujawniała się potrzeba jednorazowego cięcia stóp procentowych co najmniej o 0,75 pkt proc., to jednak z Rady docierały jasne sygnały, że krok o więcej niż 0,25 pkt proc. jest wykluczony, gdyż decydenci obawiali się, że takie działanie może zostać odebrane jako sygnał, że sytuacja w gospodarce jest dramatyczna.

Pula w rozdaniach zaczęła ponownie wzrastać w lutym, kiedy zaczęto dopuszczać przerwę w cyklu łagodzenia polityki monetarnej. Ostatecznie drugie w 2013 r. posiedzenie?decyzyjne RPP przyniosło zgodną z oczekiwaniami obniżkę, ale w marcu wątpliwości co do decyzji były dużo większe. Tym razem jednak analitycy byli bogatsi o doświadczenia z poprzednich miesięcy i bazując na komentarzach członków Rady, ograniczyli liczbę możliwych rozstrzygnięć do dwóch: obniżka o 0,25 pkt proc. lub pauza w cyklu. Dlatego też jako zaskoczenie należy odbierać cięcie o 0,5 pkt proc. i jakkolwiek decyzja o obniżce znajduje uzasadnienie w projekcji NBP, tak z punktu widzenia prowadzonej przez RPP komunikacji z rynkiem zasługuje na porównanie z pokerowym blefem.

Zasygnalizowanie dopełnienia cyklu obniżek stóp procentowych na kilka kolejnych miesięcy ostudzi emocje towarzyszące posiedzeniom RPP, ale w końcu przyjdzie moment na podwyżki stóp procentowych i będziemy świadkami nowego rozdania o wysoką stawkę. Wówczas się okaże, czy analitycy i ekonomiści poznali już tzw. tell (sygnał, który pozwala ocenić siłę kart przeciwnika) Rady Polityki Pieniężnej, czy jednak RPP ponownie uda się zablefować.