Poznaliśmy rządowe propozycje przejęcia II filaru emerytalnego. Wprawdzie brak jeszcze konkretnych projektów zmian prawnych, ale możliwa jest wstępna analiza potencjalnych problemów oraz działań, jakie wszyscy powinniśmy podjąć. Zdaję sobie sprawę, że czytelnicy mogą być już znużeni tematem, ale kwestia ta wymaga pewnego podsumowania, gdyż konsekwencje nietrafionych decyzji będziemy ponosić przez kilka pokoleń. I chodzi już nie tylko o rynek kapitałowy, ale o ratowanie finansów państwa. Musimy zatem zrobić co w naszej mocy, aby w przyszłości móc z czystym sumieniem patrzeć w oczy dzieci i wnuków, które spłacać będą zaciągane dziś przez nas długi.
Cztery scenariusze
Rysują się przed nami cztery scenariusze, które należałoby przeanalizować. Wariant pierwszy to przyjęcie przez parlament regulacji konsumujących zmiany zaproponowane przez premiera. Oznaczałoby to, że nasze przyszłe emerytury obciążone będą dużo większym ryzykiem wynikającym z obniżenia jakości naszych aktywów – „gwarancja ustawowa" zamiast obligacji skarbu państwa. Ponadto, rząd będzie mógł bez opamiętania zadłużać się przez dwa lata do wyborów (a później nowy rząd będzie to kontynuował), gdyż będzie udawał, że zadłużenie jest mniejsze o 120 mld zł. Co więcej, rząd dodatkowo corocznie zyska na bieżących transferach kolejne kilkanaście miliardów – mniej składek trafi do OFE w wyniku „dobrowolności", a do ZUS będą przenoszone aktywa zgodnie z zasadą „zamka" (oficjalnie rząd nazwał ten mechanizm „suwakiem", ale jednak jest to bliższe „zamkowi", gdyż zamyka możliwość sensownego zarządzania aktywami przez OFE z uwagi na odpływ składki netto).
Oczywiście, w krótkim okresie pobudzi to gospodarkę i wyborców, ale za to jak przejdziemy na emeryturę, to państwo będzie miało jednocześnie do obsłużenia dwa rodzaje olbrzymich zobowiązań: obsługę długu i wypłatę emerytur. Jeśli dziś nie jest tego w stanie udźwignąć, to tym bardziej nie udźwignie tego za kilkadziesiąt lat, kiedy sytuacja demograficzna będzie dużo gorsza, a dług będzie znacznie większy. Oczywiście doskonale wiemy, że część negatywnych konsekwencji będzie widoczna wcześniej – rynek kapitałowy będzie przez wiele lat zmagał się z nawisem podażowym akcji ze strony OFE zmuszonych do wyprzedaży wskutek ograniczenia napływu nowych składek oraz przenoszenia aktywów do ZUS. W tej sytuacji obniżenie notowań spowoduje falę przejęć oraz zniechęci nowych emitentów do debiutu, przez co możliwości finansowania przedsięwzięć innowacyjnych będą jeszcze mniejsze niż obecnie.
Należy jednak uwzględnić, że wariant rządowy może w Sejmie ulec zaostrzeniu. Wobec ogólnej nagonki na OFE posłowie poszczególnych partii będą się prześcigać w pomysłach, kto i jak będzie bardziej „bronił" emerytów przed „hazardem" i „grą inwestycyjną". I rezultatem tej populistycznej licytacji może być wprowadzenie pełnej „dobrowolności", ze wszystkimi negatywnymi skutkami opisywanymi przeze mnie wcześniej: pełną zależnością emerytury od sytuacji finansowej państwa, jeszcze większymi możliwościami ukrywania dalszego zadłużania państwa, nacjonalizacją wielu spółek giełdowych, marginalizacją rynku kapitałowego, brakiem możliwości pozyskiwania kapitału na giełdzie etc.
Nawet jeśli populiści nie pogorszą sprawy w ramach procesu legislacyjnego, to sprawa sama się pogorszy w wyniku działania sił rynkowych. Pozbawienie OFE najbardziej stabilnej części aktywów, uczynienie ich portfeli bardzo agresywnymi (68 proc. akcji), przy braku możliwości dywersyfikacji portfela (ujemne transfery do OFE będą powodować, że fundusze będą mogły podejmować tylko decyzje, co sprzedać, a nie co kupić) spowoduje, że kolejna bessa będzie okazją do wykazania ich nieudolności, ukazania strat emerytów na tle zarobków prezesów i ostatecznego rozwiązania kwestii emerytalnej. Konsekwencje będą zbliżone do tych opisanych powyżej, choć nastąpią z pewnym opóźnieniem, za to z ciekawszą retoryką.