Tradycyjnym i najpowszechniejszym źródłem finansowania dłużnego przedsiębiorstw są kredyty bankowe. Ta wydawałoby się najprostsza do uzyskania forma finansowania nie jest jednak dostępna dla wszystkich spółek, nawet tych o zdrowych fundamentach i silnej pozycji na rynku, o czym przekonują się firmy z branży pożyczkowej, windykacyjnej czy deweloperskiej. W sukurs przychodzą im wtedy obligacje korporacyjne.
Warto się zastanowić, dlaczego spółki z akurat tych branż możemy zaliczyć do tzw. niebankowalnych, a co za tym idzie zmuszonych do poszukiwania alternatywnego finansowania, np. na rynku kapitałowym przez emisje obligacji. Sytuacja wydaje się najbardziej klarowna w przypadku firm zajmujących się udzielaniem pozabankowych pożyczek gotówkowych. Taka działalność może być odbierana przez banki jako działalność konkurencyjna wobec ich kredytów konsumenckich, mimo że oferta bankowa skierowana jest głównie do osób osiągających regularne dochody i sprawdzonych w BIK czy BIG, natomiast oferta firm pożyczkowych koncentruje się na pożyczkach dla konsumentów niebankowalnych. Co również istotne, maksymalna wysokość RRSO, czyli rocznej rzeczywistej stopy oprocentowania, takich pożyczek, choć została ograniczona na mocy ustawy antylichwiarskiej, to i tak, ze względu na ryzyko klientów, przynajmniej kilkakrotnie przekracza wysokość stopy, po jakiej banki udzielają kredytów osobom fizycznym. W efekcie branża ta nie cieszy się dobrym PR, dlatego też, również ze względów reputacyjnych, banki nie chcą finansować takiej działalności. W tym roku firmy pożyczkowe były bardzo aktywne na rynku obligacji. Czołowe firmy, takie jak IPF (marka Provident) czy Everest Capital (marka Bocian Pożyczki), przeprowadziły emisje obligacji o łącznej wartości odpowiednio 200 mln zł i 80 mln zł. Dodatkowo wiele mniejszych podmiotów także przeprowadziło emisje obligacji, m.in. Capital Service łącznie 11,2 mln zł (sześć serii), Mikrokasa łącznie 6,2 mln zł (pięć serii), SMS Kredyt – 3 mln zł, Eurocent – 1,8 mln zł.
Kredytów bankowych próżno również szukać w bilansach spółek windykacyjnych. Analiza ich sprawozdań finansowych pozwala dostrzec, że o ile wśród wiodących spółek sektora, takich jak Kruk, Kredyt Inkaso czy Best, udział obligacji korporacyjnych w całości zobowiązań finansowych kształtuje się na poziomie 70–90 proc., o tyle mniejsi gracze w zakresie długu często finansują się wyłącznie obligacjami, m.in. GPM Vindexus czy Kancelaria Medius. Na rynku Catalyst obecnie notowanych jest 48 serii obligacji wyemitowanych przez 12 spółek zajmujących się obrotem wierzytelnościami. Duża część rynku wierzytelności to portfele bankowe, dlatego trudno się dziwić bankom, że niechętnie podchodzą do finansowania firm, którym sprzedają swoje złe portfele. Co również istotne, podobnie jak w przypadku firm pożyczkowych finansowanie firm windykacyjnych obarczone jest ryzykiem reputacyjnym.
Dodatkową kwestią, która pojawia się nie tylko w przypadku firm windykacyjnych czy pożyczkowych, ale również całego sektora usług finansowych, jest kwestia zabezpieczenia. Aktywa trwałe stanowią niewielki udział w bilansie spółek prowadzących taką działalność. Co prawda o ile możliwe jest ustanowienie zastawu rejestrowego na zbiorze wierzytelności, jak w przypadku emisji spółki Everest Capital, o tyle banki zdecydowanie preferują zabezpieczenie na aktywach trwałych, najczęściej nieruchomościach lub zapasach, których brakuje w bilansach spółek z sektora finansowego, co jeszcze bardziej potęguje ich „niebankowalność".
Licznie reprezentowana na rynku Catalyst jest także branża deweloperska. Na 361 notowanych serii aż 79 zostało wyemitowanych przez spółki deweloperskie. W tym przypadku motyw sięgania po obligacje jest nieco inny – najczęściej chodzi o nowe projekty, w tym np. zakup nowych gruntów lub finansowanie wczesnych etapów realizacji projektów deweloperskich. O ile banki bardzo chętnie finansują konkretne projekty deweloperskie mieszkaniowe lub biurowe, w których nieruchomość, na jakiej prowadzone będą prace budowlane, stanowi zabezpieczenie kredytu, to zakup samego gruntu musi być sfinansowany z innych środków. Dodatkowo banki wymagają przedsprzedaży lokali mieszkalnych na poziomie 20–25 proc. lub, w przypadku obiektów komercyjnych, wynajmu na poziomie około 40 proc. ich powierzchni. Ze względu na rosnącą rywalizację między deweloperami o nowe grunty szybka ich akwizycja stanowi dużą przewagę konkurencyjną, przy czym do tego potrzebne są odpowiednie środki, pozyskiwane przez deweloperów głównie z emisji obligacji.