Świat idzie na rekord na rynku fuzji i przejęć

Megatransakcje finansowane w znacznej części długiem mają niekorzystny wpływ na przyszłość łączących się firm.

Publikacja: 12.12.2015 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Archiwum

Wszystko wskazuje na to, że na rynku fuzji i przejęć będzie to najlepszy rok w historii i zostanie pobity rekord wartości M&A z 2007 roku, gdy ogłoszono transakcje warte 4,3 bln dolarów.

Na początku listopada wartość ogłoszonych w tym roku transakcji fuzji i przejęć przekroczyła 4 bln dolarów i była nieznacznie wyższa niż w tym samym okresie rekordowego 2007 roku. Połowa tej kwoty przypadała na M&A w USA, zaś 1/4 na transakcje w regionie Azji i Pacyfiku.

Za łączną wysoką wartością transakcji M&A nie idzie ich rekordowa liczba. Ta jest niższa niż w 2014 roku i – na co z niepokojem zwracają uwagę eksperci – może zapowiadać, że boom w M&A właśnie się kończy.

Za dotychczasowy wynik odpowiadają megatransakcje – wartość nie mniejsza niż 5 mld dolarów – takie jak ogłoszone 23 listopada przejęcie firmy farmaceutycznej Allergan przez Pfizer (wartość transakcji – 160 mld dolarów) czy warte 104 mld dolarów przejęcie firmy piwowarskiej SAB Miller przez Anheuser-Bush InBev (ta transakcja ma polski akcent, bo znaczącym akcjonariuszem przejmowanej firmy są spadkobiercy Jana Kulczyka). Według wyliczeń agencji Reuters do końca drugiej dekady listopada ogłoszono 128 megatransakcji, o pięć więcej niż w w 2007 roku.

Tegoroczna duża liczba wielkich transakcji stała się przyczynkiem do wznowienia dyskusji, czy są one dobre dla gospodarki i samych firm. Słychać głosy, że prowadzą do wzrostu koncentracji i są zagrożeniem dla konkurencji, a tym samym, choć mogą przynieść korzyści akcjonariuszom firm – to nie jest pewne, bo bardzo często M&A nie dają zakładanych synergii – to jednocześnie są szkodliwe np. dla konsumentów.

Często podawanym przykładem nadmiernej koncentracji będącej efektem fuzji i przejęć jest to, co stało się na amerykańskim rynku telefonii komórkowej. Administracja George'a W. Busha zgodziła się na zmniejszenie liczby ogólnokrajowych infrastrukturalnych operatorów mobilnych z sześciu do czterech. Dziś dwóch z nich – AT&T i Verizon – kontroluje łącznie ponad 70 proc. rynku. Rynku, na którym – co przy każdej okazji podkreślają m.in. amerykańskie organizacje konsumenckie – ceny są wyraźnie wyższe niż w Europie, a jakość usług wcale nie jest lepsza niż na Starym Kontynencie. Obawy obecnej administracji, że dalsza koncentracja może tylko pogorszyć sytuację, sprawiają, że blokowane są wszelkie próby zmniejszenia liczby graczy na tym rynku do trzech.

Amerykańscy ekonomiści zastanawiają się też, czy efekty wielkich transakcji są dobre dla gospodarki. Czy zapowiadane synergie i oszczędności, które tak podobają się akcjonariuszom, nie wyrządzą szkód. Wszak zazwyczaj fuzja oznacza zwolnienia, a tym samym spadek liczby miejsc pracy. Często także ich efektem są oszczędności podatkowe wynikające np. z przeniesienia siedziby firmy do kraju o niższych podatkach (planowane jest to w transakcji Pfizer-Allergan), co z kolei odbija się na dochodach budżetu.

Problem z M&A zaczynają mieć banki organizujące finansowanie. W dobie niskich stóp procentowych wiele transakcji finansowanych jest długiem. Kredyty na przejęcia organizują i gwarantują wielkie banki, które później starają się znaleźć chętnych na ów dług. Ostatnie miesiące pokazały, że nie zawsze się to udaje i gwaranci albo zostają z większym niż chcieli bagażem udzielonego kredytu w swych księgach, albo zmniejszają swoje ryzyko, oferując dług z dyskontem, co oznacza, że raczej na tym nie zarabiają, a być może nawet tracą.

Kłopoty ze znalezieniem chętnych na dług zaciągnięty na przejęcia tłumaczony jest przynajmniej na dwa sposoby. Pierwszym jest wzrost awersji do ryzyka, a drugim oczekiwanie na grudniową podwyżkę stóp procentowych w USA. Bez względu na przyczyny kłopoty z kredytami oraz objawiająca się rosnącym oprocentowaniem obligacji o nieinwestycyjnym ratingu niepewność na rynku długu mogą zaszkodzić jeszcze nieogłoszonym transakcjom.

W ocenie ekonomistów, a także części menedżerów, finansowane w znacznej części długiem megatransakcje maja niekorzystny wpływ na przyszłość łączących się firm. Oznaczają bowiem konieczność znalezienia pieniędzy na odsetki. Zazwyczaj ich źródłem są oszczędności w wydatkach na inne cele, w tym np. na tak krytyczne dla spółek jak nakłady na badania i rozwój, czy też obsługę klienta. Oszczędzanie tam, gdzie powinno się rozsądnie wydawać pieniądze, bo jest to inwestycja w przyszłość, z czasem może się zemścić. Wszak klienci głosują nogami, a konkurencja nie ma w zwyczaju czekać na tych, którzy są skoncentrowani na spłaceniu długu wraz z odsetkami.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie