Rok 2017: giełda na minusie

Ludzki mózg jest tak skonstruowany, że broni nas przed nieprzyjemnymi informacjami tym bardziej, im bardziej destrukcyjne mogą być one dla naszej psychiki.

Publikacja: 28.12.2017 05:00

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, SEG

Foto: Archiwum

Dlatego zdaję sobie sprawę, że to podsumowanie roku 2017 – choć oparte na prawdziwych i publicznie dostępnych danych – nie przebije się do świadomości większości czytelników „Parkietu". Nie zwalnia mnie to jednak z obowiązku przedstawienia najistotniejszych danych i wynikających z nich wniosków.

Najważniejszym zadaniem rynku kapitałowego jest transformacja kapitału. Proces ten polega na transformacji oszczędności w realne inwestycje mające przynieść zyski w przyszłości. Osoby, które decydują się na odłożenie konsumpcji i mają wystarczająco duży apetyt na ryzyko, powierzają swe środki przedsiębiorcom, którzy starają się je pomnożyć. Najwyższą znaną dotychczas formą tego typu operacji była giełda papierów wartościowych, która z jednej strony pozwalała na uczestnictwo w zyskach przedsiębiorstw, z drugiej zaś ograniczała ryzyko poprzez stosowne wymogi dotyczące dopuszczania spółek do obrotu oraz ujawniania inwestorom informacji dotyczących wykorzystywania ich pieniędzy.

Opisany proces jest bardzo korzystny dla obu stron, tj. inwestorów i emitentów, a także dla całej gospodarki, gdyż pozwala na sfinansowanie wielu przedsięwzięć, najczęściej innowacyjnych, które nie mogłyby zdobyć środków w inny sposób. Proces ten zachodzić może jednak tylko wówczas, kiedy spółki emitują nowe akcje, tj. na rynku pierwotnym. Obrót akcjami „używanymi" na rynku wtórnym polega jedynie na transferze środków pomiędzy inwestorami i wprost nie przekłada się na rozwój gospodarki ani samego rynku.

Ten przydługi wstęp potrzebny był do wskazania, iż najczęściej cytowane statystyki w ogóle nie dotyczą sedna rynku kapitałowego, tj. procesu transformacji kapitału. Najczęściej podawaną wielkością nie jest napływ kapitału do spółek, ale liczba debiutów. Dzieje się tak dlatego, że właśnie dane dotyczące debiutów stawiają nasz rynek w stosunkowo korzystnym świetle, choć warto dodać, że to korzystne światło wynika z pewnej manipulacji. Publicznie bowiem za mijający rok podawana jest liczba 12 debiutów, ale przecież ważna jest liczba debiutów netto, tj. z uwzględnieniem delistingów. Dlatego z przykrością muszę napisać, iż tak naprawdę w roku 2017 liczba debiutów wyniosła minus 8.

Jeśli spojrzymy na tę kwestię wartościowo, to znów możemy się spotkać z propagandą sukcesu – wszak wartość IPO wyniosła prawie 7,5 miliarda złotych, możemy odtrąbić sukces powrotu do lat świetności warszawskiej giełdy. Ale są dwie kwestie, których nie chcemy zobaczyć. Pierwsza z nich to fakt, że z giełdy zniknęły spółki o wartości ponad 8 miliardów. Czyli netto wartość IPO wyniosła minus 600 milionów. Druga kwestia dotyczy tego, że dane składające się na wartość IPO niekoniecznie napawają optymizmem, o czym dalej.

Otóż najlepiej chyba charakteryzuje stan naszej giełdy fakt, że uczestnicy rynku starają się pocieszać rozpoczęciem notowań spółki Play jako „debiutem" roku z imponującą wartością prawie 4,5 mld zł. Świadomie używam cudzysłowu, bo dla mnie nie był to debiut w takim rozumieniu, do jakiego przywykliśmy. Jeśli bliżej przyjrzymy się temu przypadkowi, to widzimy w nim wiele ciekawostek: spółka prowadzi biznes w Polsce, ale zarejestrowana jest za granicą, prospekt został zaakceptowany też za granicą, a „debiut" przeprowadzony był bez nowej oferty akcji. Czyli nowi inwestorzy nie zainwestowali w rozwój spółki, a jedynie kupili akcje od wcześniejszych akcjonariuszy. Rynek kapitałowy nie spełnił swojej roli transformacji oszczędności w inwestycje, a jedynie posłużył do transferu pieniądza od tych, którzy dziś wierzą w rozwój spółki, do tych, którzy wierzyli w jej rozwój wcześniej. Aż się chce sparafrazować klasyka i podsumować: „polski rynek funkcjonuje tylko teoretycznie". Bo przecież z takich operacji nie ma żadnych korzyści dla polskiej gospodarki, jedynie inwestorzy mogą zarobić (lub stracić).

Dopiero trzeci co do wielkości debiut w 2017 r. przewidywał pozyskanie środków przez spółkę na jej dalszy rozwój. Łącznie emitenci otrzymali od inwestorów finansowanie zaledwie rzędu 1 mld zł, ale jest to ułamek tego, co z nich wypłynęło na dywidendy. Zyskami podzieliło się 211 spółek na kwotę ok. 10 mld zł. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że spółki wypłacają dywidendy. Kłopot jednak polega na tym, że skala tego zjawiska (trwającego zresztą od kilku lat) powoduje stały odpływ środków od emitentów do inwestorów. I nawet jeśli przyjmiemy, iż wcześniej spółki za bardzo były finansowane kapitałem, a za mało długiem, to takie drenowanie zysków na pewno nie jest inwestycją na przyszłość. Bardziej przypomina głodzenie kury znoszącej złote jaja. Jeśli ten trend się utrzyma, to jaja będą coraz mniejsze lub coraz mniej złote. Trudno mówić o rozwoju rynku, jeśli napływ środków do spółek netto wyniósł minus 9 mld zł.

Na koniec należy wspomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym parametrze giełdy, tj. o wartości indeksów. Wzrosły one dość istotnie i przez to skutecznie tłumią niepokój. Są to bowiem bardzo dobre wieści dla obu stron rynku – zarówno emitentów, jak i inwestorów. Kłopot jednak w tym, że same wzrosty indeksów, bez odpowiednich fundamentów, nie wróżą nic dobrego. Przecież skoro na giełdzie ubywa spółek (ilościowo i wartościowo), to kapitalizacja powinna spadać, a ona dynamicznie wzrasta. Wzrost ten bierze się zatem „z niczego". Może oznaczać jedno z dwojga – albo notowane spółki były wcześniej niedowartościowane, albo jest pompowany balon, który z hukiem trzaśnie.

Mam nadzieję, że wzrosty indeksów rzeczywiście wynikały z niedowartościowania spółek. Mam też nadzieję, że wzrosty te będą kontynuowane w roku przyszłym. Mam również nadzieję, że wzrosty te przyciągną nowe spółki, którym zacznie się opłacać emitować akcje, co z kolei przyciągnie nowych inwestorów. Oby nowy rok te nadzieje spełnił!

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie