W połowie stycznia w wieku 89 lat zmarł twórca pierwszego funduszu pasywnego – człowiek, który swoimi ideami inwestowania wyprzedził epokę. Zdecydowało o tym przedstawienie idei inwestowania indeksowego w relacji do powszechnego wówczas inwestowania aktywnego. Dziś fundusze indeksowe szturmem zdobywają rynki finansowe, jednak 40 lat temu traktowane były z dużym dystansem.
Dzieciństwo Bogle'a przypadło na wielki kryzys ekonomiczny i zapisało się w jego życiu. Dlatego od młodości wykazywał zainteresowanie naukami ścisłymi: matematyką i statystyką. W 1951 r. ukończył kierunek ekonomia i inwestycje na Uniwersytecie Princeton, a następnie rozpoczął pracę w Wellington Fund. Jego pierwszy pracodawca tak wspominał Bogle'a: wiedział o rynku funduszy więcej niż my wszyscy.
Kariera Bogle'a nabrała przyspieszenia w 1955 r., kiedy powierzono mu zarządzanie nowym funduszem. W 1970 r. sukcesy Bogle'a zostały zauważone przez bank inwestycyjny Morgan, który wówczas zdecydował się na jego zatrudnienie. Tam zarządzający nie zagrzał zbyt długo miejsca i w 1974 r. zdecydował się na uruchomienie własnego projektu – funduszu Vanguard.
Kluczowym momentem dla jego biznesu było uruchomienie w 1976 r., pod wpływem wyników badań Paula Samuelsona, pierwszego funduszu indeksowego, który później został przekształcony w Vanguard 500 Index Fund, czyli fundusz benchmarkowy odwzorowujący indeks S&P 500.
Bogle w swojej filozofii zarządzania kierował się kilkoma ważnymi zasadami. Po pierwsze, należy inwestować w fundusze o niskich opłatach. Po drugie, nie wolno przeceniać historycznych wyników funduszu, ale warto wykorzystać te informacje w procesie oceny jego ryzyka inwestycyjnego. Kolejna ważna zasada – inwestując w fundusz, trzeba brać pod uwagę zarządzających oraz wielkość funduszy. Wreszcie na koniec zauważał, że nie jest wskazane posiadanie zbyt wielu funduszy, a inwestując, należy stosować strategię „kup i trzymaj".