Media donoszą, że skarbówka ostrzy sobie zęby na prezenty, które wręczamy przy różnych okazjach. Teraz mamy sezon komunijny, ale i młode pary nie mogą czuć się bezpiecznie. Ślub jest przecież świetną okazją do tego, aby pod pozorem uroczystości rodzinnej dokonać nieopodatkowanych transferów rzeczowych i finansowych na rzecz młodej pary. Ślub, komunia, imieniny, urodziny... Przez pięć lat uzbierają się spore kwoty.
Obrońcy ortodoksyjnego podejścia organów skarbowych do wszelkich przypadków darowizn, także tych w obrębie rodziny, podkreślą zapewne istnienie zasad prawnych, które powinny obowiązywać wszystkich. Zresztą trudno się nie zgodzić z uśmiechniętymi przedstawicielami organów podatkowych, którzy w telewizji tłumaczą, że lepiej zgłosić wszystko, by nie zapłacić podatków, niż ukrywać cokolwiek, a potem po latach płakać. Bądźmy otwarci, szczerzy, a nasz gest jawności zostanie prawidłowo odczytany. I nie spotka nas żaden kłopot organów...
Gdzieś po drugiej stronie tego obrazu odegrana została ostatnio zupełnie inna scena. Oto jedna z największych spółek giełdowych, a jednocześnie największy koncern paliwowy, podarowała administracji skarbowej kilkanaście samochodów osobowych z przeznaczeniem do zwalczania szarej strefy. Kontrolowany przez państwo koncern wyjaśnia w sposób dość osobliwy, że darowizna jest jak najbardziej celowa, albowiem posłuży nie tylko zwalczaniu nielegalnej konkurencji, ale i zwiększy wpływy spółki ze sprzedaży paliw oraz dochody podatkowe budżetu generowane przy tej okazji.
No i fajnie! Akcjonariusze już się cieszą. Inwestycja w podarunek dla organów podatkowych powinna zwrócić się wielokrotnie. To nic, że taki „prezent" może budzić wątpliwości prawne czy etyczne. Ważne, że został publicznie ogłoszony, więc możemy być pewni, że to nie jest jakaś tam „łapówka". A że firma kontrolowana przez państwo nie powinna być fiskalnie gnębiona przez państwowych urzędników, to chyba jest oczywiste i nie podlega żadnej dyskusji! Wszystko i tak zostaje „w rodzinie"!
Ja też już kupiłem kilka pudełek czekoladek. Zaraz pobiegnę do mojego urzędu, żeby opowiedzieć paniom ze skarbówki o różnych freelancerach, którzy ogłaszają się w internecie i piszą artykuły podatkowe za grosze. Bez podatku oczywiście, bez podatku...