Nowe taryfy na prąd mogą zachwiać giełdowym optymizmem

W ciągu ostatniego miesiącach ceny akcji spółek energetycznych wzrosły o 20 - 30 proc. Optymizm wrócił na rynek po rozpoczęciu prac nad „pełnym” wydzieleniem aktywów węglowych. W tle jednak czai się nowe zagrożenie.

Publikacja: 24.05.2024 17:43

Elektrownia Jaworzno 910 MW

Elektrownia Jaworzno 910 MW

Foto: Bartłomiej Sawicki

Po kwietniowych spadkach kursów spółek energetycznych pojawiły się majowe wzrosty. Notowania odrobiły straty i ponownie są na fali wznoszącej. Optymizm zagościł także w wycenach analityków, którzy zalecają nabywanie lub trzymanie akcji Polskiej Grupy Energetycznej, Enei i Taurona. To pozytywne nastawienie do energetyki związane z wznowieniem prac nad wydzieleniem aktywów węglowych może jednak zmącić nowa ustawa o mrożeniu cen prądu.

Jesteśmy już po dwóch z trzech konferencji wynikowych spółek energetycznych. Enea i Tauron ponownie wypowiedziały się za koniecznością wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych. Widać, że obie firmy nieco inaczej widzą ten proces. Pozytywnie na nie same patrzą jednak analitycy, którzy podwyższają wyceny ich akcji.

Niuanse w głosach spółek

Grzegorz Lot, prezes Tauronu, podczas prezentacji wyników grupy za pierwszy kwartał 2024 r. mówił, że ma nadzieję, iż kierunkowe decyzje ws. wydzielenia aktywów węglowych zapadną szybko, jeszcze w tym roku zostaną podpisane wstępne dokumenty, a cały proces zostanie sfinalizowany w 2025 r. Z kolei prezes Enei Grzegorz Kinelski pytany o wydzielenie aktywów węglowych na konferencji wynikowej swojej spółki wskazał, że jego głównym zadaniem jest profesjonalne zarządzanie zmianą, transformacja w takim kierunku, by było ono bezpieczne biznesowo. Pytany o termin realizacji wydzielenia węgla oraz tempo rozwoju projektów OZE, gdzie spółka wciąż ma wiele do zrobienia względem rynkowych rywali, uspokajał, że Enea będzie miała na czas odpowiednią moc do produkcji energii. – Nie pozostaniemy bez aktywów wytwórczych. Rozwijamy OZE i gaz, na których będziemy się koncentrować – powiedział. W tym roku Enea w ramach prognozowanych inwestycji do realizacji wymienia dziewięć projektów fotowoltaicznych o łącznej mocy blisko 170 MW. Jej łączna moc w działających instalacjach OZE wynosi obecnie 500 MW. Nieco więcej w tej kwestii powiedział zaś wiceprezes Enei ds. finansowych Marek Lelątko. – W grupie mamy aktywa węglowe, które jeszcze przez kilka lat będą potrzebne systemowi energetycznemu. Nie mamy na razie alternatywy. Jesteśmy w dialogu z PSE, a zapotrzebowanie na energię rośnie. Baza energetyki konwencjonalnej nadal jest potrzebna. Moce w systemie muszą być dostępne, nawet jeśli są coraz rzadziej wykorzystywane – mówił.

Oczywiście, potrzeba utrzymania mocy konwencjonalnych w systemie jest konieczna, ale może dziwić fakt, że Enea praktycznie za każdym razem podkreśla znaczenie węgla dla bezpieczeństwa systemu energetycznego. Część naszych rozmówców sugeruje, że być może Enea chciałaby zyskać więcej czasu na rozwój projektów OZE, korzystając jeszcze z możliwości, jakie daje węgiel i posiadanie w spółce, jak to mówi sama Enea, „małego NABE”, a więc wytwarzania zespolonego z kopalnią węgla Bogdanka, której rentowność jest zgoła odmienna od kopalń śląskich zasilających elektrownie PGE i Taurona.

W ostatnim tygodniu maja konferencję wynikową za pierwszy kwartał 2024 r. będzie miała Polska Grupa Energetyczna, która uchodzi za siłę napędową wydzielenia węgla ze względu na największą moc w tym źródle zasilania.

Zapowiedzi wystarczyły

Mimo tych niuansów, które da się wyczuć w wypowiedziach przedstawicieli firm co do losów transformacji, cała trójka liczy na realizację wydzielenia węgla ze spółek energetycznych, co potwierdzają niedawne głosy członków rządu. Już wszyscy ministrowie zgadzają się co do potrzeby pełnego wydzielina. To znalazło swoje odzwierciedlenie w ostatnich wzrostach kursów akcji spółek energetycznych. – Głównym motorem ostatnich zwyżek notowań spółek energetycznych są zapowiedzi Ministerstwa Przemysłu dotyczące realizacji procesu wydzielenia aktytów węglowych. Widzieliśmy wcześniej negatywny wpływ na wycenę spółek tuż po pierwszych wypowiedziach minister Czarneckiej, sceptycznych wobec tegoż procesu. Aktualnie możemy obserwować wpływ kolejnej wypowiedzi minister, w której opowiedziała się ona już za procesem wydzielenie, potwierdzając, że będzie on realizowany – mówi Paweł Puchalski, analityk z Santander BM. Jak dodaje, wypowiedzi członków rządu są już jednak precyzyjniejsze niż wcześniej. – Jest mowa o trwających obradach, spotkaniach zespołów ds. wydzielenia węgla. Komunikowane są także jasne założenia, że do procesu dojdzie, i ma to się zmaterializować w przyszłym roku. Aktywa węglowe miałyby trafić do jednego lub trzech podmiotów, według wypowiedzi przedstawicieli ministerstwa – mówi. Ta kwestia nadal, jak słyszymy, jest przedmiotem dyskusji. – Gwarancji oczywiście nie ma i nadal musimy bazować jedynie na deklaracjach polityków i prezesów spółek – dodaje analityk.

Wyceny w górę

Biura maklerskie przyjaznym okiem patrzą na energetykę. Jak widać, same wypowiedzi oraz spotkania w kwestii wydzielenia węgla wystarczyły, aby biura maklerskie rekomendowały trzymanie bądź zakup akcji spółek. Jak podała agencja Bloomberg, Patria Finance rozpoczęła wydawanie rekomendacji dla PGE od zalecenia „kupuj”, wyznaczając cenę docelową dla akcji na 9,4 zł, co daje jeszcze 22-proc. potencjał wzrostu.

Michał Kozak, analityk DM Trigon, w rekomendacji datowanej na 13 maja wskazuje, że osiągnięto kompromis między rządem a spółkami w postaci deklaracji sprzedaży elektrowni węglowych przez spółki energetyczne do kilku państwowych podmiotów quasi-NABE. Biorąc pod uwagę presję rosnącej generacji OZE na wolumeny z elektrowni węglowych i perspektywę ujemnej marży na wytwarzaniu energii z węgla, analitycy DM Trigon założyli sprzedaż elektrowni węglowych za 0 zł w 2026 r. Wyjątkiem jest tzw. Zielony Blok w Elektrowni Połaniec (blok na biomasę) wyceniany przez Trigon na ok. 1,2 mld zł. Autorzy raportu zwracają uwagę, że ryzykiem dla grup energetycznych jest rezygnacja rządu z pomysłu wydzielenia aktywów węglowych. Powodem tego mogłaby być np. zgoda KE na wydłużenie rynku mocy lub dodatkowy mechanizm wsparcia, jak kontrakt różnicowy. Kozak rekomenduje „kupuj” akcje PGE i Tauona z wyceną docelową odpowiednio 8,9 zł i 3,94 zł. Enea ma rekomendację „trzymaj” przy wycenie docelowej akcji 11,63 zł.

Taryfy zmącą optymizm?

Ryzykiem dla wycen spółek może być też nowa ustawa o mrożeniu cen energii, która zobowiązuje sprzedawców prądu do zmiany taryfy od 1 lipca br. Obecnie wynosi ona 739 zł za MWh. Płacimy mniej, bo cenę mamy zamrożoną. Spółki energetyczne dostają rekompensaty za mrożenie i właśnie do wyliczenia rekompensat służy taryfa. Według resortu klimatu taryfa ta może od lipca br. do grudnia 2025 r. wynosić ok. 598 zł za MWh. Tu pojawia się największa wątpliwość. Koszt uzasadniony pozyskania energii na cały 2024 r., a tym samym także na drugą połowę tego roku, jest już znany. Został oszacowany pod koniec 2023 r. przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, który opublikował taryfy na prąd na cały 2024 r. (te wynoszą 739 zł za MWh). To skutek tego, że spółki energetyczne z reguły zapewniają sobie odpowiednią ilość energii dla gospodarstw domowych z rocznym wyprzedzeniem, po cenach wówczas obowiązujących na rynku. A te były wyższe od obecnych cen giełdowych. W ustawie czytamy o rekompensatach dla spółek energetycznych w efekcie dalszego mrożenia cen. Problem polega na tym, że wielkość rekompensaty będzie dotyczyć nie kosztów uzasadnionych na ten rok, obliczonych na 739 zł, ale nowej, niższej taryfy, czyli wspominanych niecałych 600 zł za MWh. Rekompensata będzie równa różnicy między ceną mrożoną (500 zł) a nową taryfą (prawdopodobnie 600 zł), czyli być może ok. 100 zł. Przy tym założeniu spółki energetyczne będą stratne.

Paweł Puchalski, wskazuje, że negatywnie na wyniki spółek może wpłynąć konieczność zmiany taryf na energię elektryczną dla gospodarstw domowych od 1 lipca. – Sam pomysł ustalenia taryf na 18 miesięcy wydaje się dość karkołomny. Istnieje ryzyko, że spółki będą musiały zawiązać rezerwy na drugą połowę tego roku, co może wynikać z tytuł potencjalnie mniejszych, niż wcześniej planowano, przychodów na taryfie G11 – podkreśla analityk.

Dlatego też m.in. Tauron z istotnych ryzyk dla prowadzenia działalności biznesowej rozpoznaje m.in. konsekwencje wydłużenia obowiązywania mechanizmu ceny maksymalnej na II półrocze 2024 r., w wysokości do 500 zł/MWh, utrzymując stosowanie rekompensat i zaliczek. – Tauron widzi potencjalne ryzyko utraty przychodów z tytułu sprzedaży energii elektrycznej do klientów taryfowych w drugiej połowie 2024 r. – podał zarząd firmy w raporcie za I kwartał 2024 r. Jednak już na konferencji wynikowej przedstawiciele spółki wyrazili przekonanie, że mrożenie cen odbędzie się bez wpływu na wynik sprzedaży. – Poziom rekompensat będzie na tyle wystarczający, żeby pokrył nasze pełne koszty prowadzenia tej sprzedaży dla grup objętych mrożeniem – powiedział wiceprezes Tauronu Piotr Gołębiowski.

Energetyka
Gazowe giganty PGE będą gotowe w lecie. Spółka zdradza datę
Materiał Promocyjny
Monika Kania: Wzmacniamy obecność na rynkach
Energetyka
Mikroinstalacje dają coraz mniej zarobić. Czas na duże farmy słoneczne
Energetyka
Cicha rewolucja w prądzie. Ma ułatwić zarządzanie energetyką
Energetyka
Apator wyznaczył sobie nowe cele finansowe do 2028 roku
Materiał Promocyjny
ESG w Logistyce - budowanie zrównoważonych praktyk biznesowych
Energetyka
Serbski kontrakt na ratunek Rafako
Energetyka
Co czeka firmy budujące instalacje OZE. Na co liczy Onde?