Jaki wpływ mają OZE na konkurencyjność Polski, czy sąsiednie kraje mają lepsze warunki pod tym względem i mogą przyciągać tym do siebie inwestorów, którzy by się wahali między Polską a innymi państwami Europy Środkowej?
Polska ma wspaniale wyedukowaną kadrę, więc inwestorzy celują w Polskę, gdzie jest stabilnie, gospodarka jest dobra, świetna kadra i dość tania siła robocza. Natomiast system, który powoduje cup pricing, nałożony teraz na rok, ale może się powtórzyć, czyli ustalanie maksymalnej ceny energii, sprawia, że duzi inwestorzy, którzy myślą o farmach wiatrowych czy fotowoltaicznych, dzięki którym będą możliwe PPA, czyli zielone kontrakty, się w takich warunkach wahają. PPA to power purchasing agreement, czyli długoterminowe kontrakty na dostawę energii.
Czy polski miks energetyczny wyrówna się na plus czy minus wśród sąsiadów?
Można powiedzieć, że wszyscy mamy problemy, w całej Europie, jeśli chodzi o przyłącza, to nie tylko polski problem. Ale inwestorzy patrzą też na inne kraje europejskie, na Rumunię czy Bułgarię, gdzie jest eldorado dla takich projektów. Może więc być sytuacja, jeśli zatrzymamy ten cup pricing na kolejny rok, to się przestanie spinać inwestorom, a oni już przypatrują się innym krajom, gdzie te inwestycje są możliwe. Spada nasza konkurencyjność.
Czy możemy tę zieloną energię sprowadzić od sąsiadów?
Tak, w naszym miksie energetycznym mamy ponad 60 proc., ale to jest droga energia. Może być taka sytuacja, że zielona energia będzie tańsza w Niemczech i będziemy ją tam kupować. Niemcy mają duży udział OZE , choć nie można ich wybielać, mają przy tym duży udział węgla i uruchamiają też nowe kopalnie.