Projekt aktualizacji strategii energetycznej do 2040 r., do której dotarł „Parkiet”, wywołał falę komentarzy. Jedni chwalą urealnienie strategii zwłaszcza w sektorze OZE, inni nasi rozmówcy wskazują na bariery, na które ten projekt może napotykać – to rozwój sieci.

Zadbać o elastyczność

Zgodnie ze strategią produkcja energii z OZE ma wzrosnąć z 17 proc. do ponad 50 proc. Jednak wraz ze wzrostem udziału OZE w systemie nieuchronnie zwiększy się też częstotliwość występowania okresów, gdy zdarzać się będą nadwyżki zielonej energii. – Nie oznacza to jednak, że dalszy rozwój energetyki wiatrowej i słonecznej nie ma sensu. Farmy wiatrowe i źródła fotowoltaiczne nie cechują się zerojedynkową produkcją, tzn. nie jest tak, że albo wykorzystują w pełni swoje moce wytwórcze, albo nie pracują wcale – mówi Aleksander Śniegocki, prezes Instytutu Reform. Część opinii publicznej zwracała uwagę, że taki udział OZE może wywrócić energetykę. Śniegocki się jednak z tym nie zgadza. – W praktyce mamy do czynienia z rozkładem wykorzystania mocy, i nadwyżka zielonej energii pojawia się jedynie w wyjątkowo sprzyjających warunkach – przez resztę czasu całość energii jest wykorzystywana przez system, oszczędzając paliwa oraz unikając emisji CO2.

Na fakt, że dyskusja o aktualizacji „Polityki energetycznej Polski” nie toczy się już wokół mocy OZE, lecz raczej wokół próby poradzenia sobie z dużą ilością źródeł niesterowalnych w systemie, zwraca uwagę Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. – Planowana moc OZE do 50,5 GW to duża zmiana. OZE to tania energia elektryczna w hurcie w godzinach dużej produkcji, ale też duże wyzwanie bilansowania sieci. Przy planowanej zmianie rynku bilansującego i wzroście mocy z OZE ceny ujemne będą na porządku dziennym. Dlatego też niezmiernie ważnym aspektem jest zwiększanie elastyczności systemu. Budowa magazynów energii (elektrochemicznych) oraz rozbudowa sieci powinna iść równolegle ze wzrostem zainstalowanej mocy OZE – podkreśla.

Plan rozwoju sieci do rewizji

Jak wskazuje prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej, jeśli plany rządu są tak ambitne, jak wskazują na to ostatnie informacje, równie ambitne powinny być plany rozwoju sieci elektroenergetycznych. – Nie mamy 17 lat na zmiany, ale co najwyżej siedem lat. Za kilka lat spotkamy się z luką generacyjną po węglu, który rząd chce pozostawić w strukturze, ale sam przyznaje, że nie ma jeszcze planu, jak to zrobić. Z drugiej strony słyszmy o dużych inwestycjach w OZE, a kilka tygodni temu rząd w niedostateczny sposób zliberalizował zasady lokowania farm wiatrowych – mówi Świrski. W kontekście tak dużych planów wobec OZE zachowawczo – zdaniem naszego rozmówcy – wygląda ubiegłoroczny plan rozwoju sieci PSE do 2032 r. Zakłada on, że 50 proc. energii wyprodukowanej z OZE będzie, ale bliżej 2032 r. – Bez równie intensywnego planu rozwoju sieci i przyłączeń dużych OZE realizacja planu stoi pod dużym znakiem zapytania – mówi. Wskazał, że rząd powinien postawić na większy rozwój magazynów energii. Na pytanie, jaką mocą magazynów musi dysponować, aby zbilansować tak duży udział OZE, wskazał wprost: każdą, jak największą, im więcej magazynów tym lepiej. – Finalnie największym problemem są pieniądze. Kluczowe więc będzie jak najszybsze odblokowanie środków z KPO – mówi.