Z powodu pandemii koronawirusa gospodarka wyhamowała, a zużycie prądu spadło. Mniejszy popyt na energię wpłynął natomiast na korektę jej cen na Towarowej Giełdzie Energii. Stawki spadły przede wszystkim na rynku dnia następnego – średnia z kwietnia sięgała 150,15 zł za megawatogodzinę i w porównaniu ze styczniem zmniejszyła się o 21 proc. Wolniej spadały natomiast ceny w kontraktach rocznych, które uzależnione są głównie od kosztów emisji CO2. W kwietniu cena energii z dostawą na przyszły rok wynosiła średnio 225,77 zł/MWh, podczas gdy jeszcze w styczniu stawka sięgała 252,42 zł.
– Niższe obecnie ceny energii są szansą dla tych firm, które w mniejszym stopniu odczuwają skutki epidemii. Dzięki nim mogą na dłuższy okres zabezpieczyć niższe koszty prądu, a co za tym idzie – poprawić konkurencyjność swojej firmy – podkreśla Paweł Wierzbicki z firmy Axpo Polska. Zaznacza, że zagwarantowanie klientom dostępności niższych cen może pomóc spółkom energetycznym zwiększyć udziały w rynku.
Zmiany na rynku
Axpo Polska spodziewa się zmiany podejścia sprzedawców energii do niektórych ryzyk, np. długich terminów płatności. Spółki energetyczne będą mniej elastyczne w kwestii odraczania płatności dla przedstawicieli tych branż, które zostały najmocniej dotknięte przez pandemię. Dotychczasowe terminy, wynoszące 60, a nawet 90 dni, mogą zostać zastąpione 30-dniowymi.
Według ekspertów w umowach z nowymi klientami przemysłowymi zaczną pojawiać się także nieistniejące wcześniej zapisy o ograniczonej tolerancji zużycia energii. Do tej pory klient nie deklarował, ile prądu zużyje – płacił tylko za tyle, ile wykorzystał. Mniejsze zużycie energii w dobie pandemii zmusi jednak sprzedawców do zmiany podejścia w tej kwestii.
Może być jeszcze taniej
– W kolejnych miesiącach nie można wykluczyć dalszego spadku cen energii elektrycznej – przewiduje Michał Sztabler, analityk Noble Securities. – Następuje powolne odmrażanie gospodarki, ale mimo to wiele fabryk tnie produkcję, co wpłynie też na zapotrzebowanie na prąd. Przewiduję, że w całym 2020 r. średnioroczny popyt na energię spadnie o 5 proc. Nie można jednak wykluczyć mocniejszej redukcji, jeśli na przykład okaże się, że jesienią będziemy mieć do czynienia z drugą falą pandemii – wyjaśnia Sztabler.