– Po pozyskaniu pieniędzy z emisji akcji mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że uchroniliśmy naszą spółkę przed upadłością. Od momentu mojego przyjścia do Miraculum, czyli od grudnia 2016 r., zmniejszyliśmy koszty operacyjne o około 40 proc. przy jednoczesnym zwiększeniu zatrudnienia o 10 osób. Obecnie zatrudniamy blisko 70 pracowników – mówi Sarapata. Dodaje, że dzięki środkom pozyskanym od inwestorów zmniejszone zostały koszty obsługi zadłużenia. Na koniec czerwca spółka miała 5,4 mln zł zobowiązań z tytułu długoterminowych pożyczek i kredytów bankowych (o 4,6 mln zł mniej niż na koniec 2016 r.) oraz 11,5 mln zł krótkoterminowych kredytów i pożyczek (o 10 mln zł więcej niż na koniec 2016 r.).
– Obecnie nasz dług jest o wiele tańszy niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Wzrost zadłużenia krótkoterminowego w I półroczu wynika z pożyczek udzielonych spółce przez głównego akcjonariusza – Marka Kamolę – wyjaśnia prezes. Zaznacza, że ambicją Miraculum jest jednak rozwój. 13 grudnia na GPW spółka zaprezentuje strategię rozwoju na lata 2018–2024. – Będzie ona zawierała prognozy dotyczące zmiany wielkości przychodów w poszczególnych latach. Obroty powinny się zwielokrotnić w stosunku do obecnych. Chcemy rosnąć zarówno w Polsce, jak i na świecie. Widzimy duży potencjał naszych produktów. Obecnie sprzedawane są one pod 11 markami. Liczbę marek w portfolio chcemy jednak znacząco ograniczyć – kwituje Sarapata.
W ostatniej emisji akcji walory były sprzedawane po 1,5 zł. Na pierwszej sesji tygodnia kurs oscylował wokół 2 zł. Kapitalizacja Miraculum wynosi 44 mln zł.