Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie były zarzuty wobec spółek Budimexu w kontekście przetargu na budowę linii wysokiego napięcia?
- Dlaczego sąd i Krajowa Izba Odwoławcza uznały działania grupy Budimexu za zmowę przetargową?
- Jak Budimex broni się przed stawianymi zarzutami?
- Jakie są potencjalne konsekwencje wyroku dla przyszłych przetargów z udziałem Budimexu?
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie oznacza nie tylko utratę szansy na trzy kontrakty warte w sumie ok. pół miliarda zł. Może też utrudnić walkę o kolejne zamówienia publiczne i to przez trzy lata. Firmy, które dopuściły się porozumień zakłócających uczciwą konkurencję są bowiem, zgodnie z przepisami, wykluczane z przetargów. Mogą jednak skorzystać z procedury samooczyszczenia, by dalej ubiegać się o zamówienia. Martyna Wróbel, dyrektor Biura Komunikacji i PR Budimex SA zapewnia, że spółki już taką procedurę wdrożyły. Jednocześnie zapowiada złożenie skargi kasacyjnej od sądowego wyroku.
Odrębne oferty z jednej grupy Budimexu
Przetarg, którego dotyczy wyrok zorganizowała spółka Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Chodzi o poprowadzenie linii wysokiej z farm wiatrowych na Bałtyku o długości ok. 125 km. Zamawiający podzielił go na trzy części i jednocześnie wprowadził ograniczenie, zgodnie z którym jeden wykonawca może realizować tylko jedną z tych części. Trzy spółki z grupy Budimexu: Budimex SA, Budimex Budownictwo sp. z o.o. oraz Mostostal Kraków SA złożyły osobne oferty, które okazały się najkorzystniejsze w każdej z części przetargu. Mówiąc wprost – spółki miały zdobyć wszystkie kontrakty na całość inwestycji.
Wykonawcy zostali wezwani do złożenia wyjaśnień. W odpowiedzi wszystkie zapewniły, że choć należą do tej samej grupy, to działały niezależnie i nie uzgadniały swych ofert. Stanowisko to podtrzymywały także przed Krajową Izbą Odwoławczą, do której odwołały się konkurencyjne firmy.
– Spółki Budimexu przekonywały, że chociaż należą do jednej grupy kapitałowej, to działały niezależnie i nie uzgadniały swych ofert. My natomiast wykazywaliśmy, że działały w porozumieniu i konsultowały ze sobą swe oferty. Świadczyło o tym m.in. to, że każda z osób, która miała odrębnie przygotowywać oferty, była w rzeczywistości zatrudniona w Budimex SA, co wynikało chociażby z ich profili w mediach społecznościowych. Dodatkowo w każdej z ofert, w tym samym miejscu znalazło się szereg podobieństw, w tym literówki – mówi „Rzeczpospolitej” Tomasz Skoczyński, radca prawny z kancelarii SKP Skoczyński Kolańczyk Rudnicka Kancelaria Prawna, reprezentujący grupę Romgos, która konkurowała w tym przetargu z Budimexem.