Szacuje się, że w 2009 roku zawarto w Polsce niewiele ponad 20 transakcji sprzedaży obiektów biurowych, handlowych i magazynowych o łącznej wartości niespełna 700 mln euro (dane Cushman & Wakefield). Dla porównania w 2008 r. sprzedano nieruchomości warte dwukrotnie więcej, a w rekordowym 2003 r. wartość transakcji sięgnęła 5 mld euro.
[srodtytul]Znikomy popyt, niska podaż[/srodtytul]
Co doprowadziło do zapaści na rynku? Wielu inwestorów, szczególnie zagraniczne fundusze, ze względu na kryzys ograniczyło aktywność, inni mieli problemy z pozyskaniem finansowania. Z drugie strony podaż nieruchomości przeznaczonych na sprzedaż była ograniczona i to z kilku powodów. Przede wszystkim wyceny nieruchomości nie zachęcały do ich sprzedaży.
Ceny spadły, ponieważ rynkowe stopy kapitalizacji (tzw. yields, stosunek rocznych dochodów z najmu do wartości rynkowej nieruchomości) wzrosły z 5–5,5 proc. dla najlepszych obiektów biurowych w 2007 r. do 7,5 proc. w 2009 r., a oczekiwana wielkość wpływów z wynajmu w przyszłości spadła ze względu na obniżenie rynkowych stawek czynszów. Ponadto kryzys obszedł się z polskim sektorem bankowym względnie łagodnie, stąd właściciele nieruchomości wybudowanych lub kupionych na kredyt nie musieli ich sprzedawać pod presja kredytodawców.
W ostatnich miesiącach dało się jednak zauważyć ożywienie aktywności inwestorów na rynku. Australijski fundusz MGPA pod koniec 2009 r. podpisał umowę kupna dwóch centrów handlowych w Opolu i Dąbrowie Górniczej, należących do francuskiego Maylanda, za 187 mln euro.