[b]Fota ma za sobą kilkanaście trudnych miesięcy. 2008 r. zakończyła ponad 43 mln zł pod kreską z powodu strat na opcjach walutowych, w minionym roku, dzięki gruntownej restrukturyzacji, udało się jej przywrócić rentowność. Jaki będzie 2010 r. w wykonaniu kontrolowanej przez pana spółki?[/b]
Najgorsze mamy już dawno za sobą. Opcyjna bomba została rozbrojona. Na polskim rynku zaostrzyliśmy kryteria doboru kontrahentów, co przełożyło się na skokową poprawę ściągalności należności. Zrestrukturyzowaliśmy nasz ukraiński biznes, przywracając mu zyskowność. Już ubiegłoroczne wyniki pokazały, że idziemy w dobrym kierunku. Rezultat finansowy za ten rok powinien być jeszcze lepszy.
[b]Miniony rok Fota zamknęła zyskiem jednostkowym 7 mln zł. Na poziomie skonsolidowanym zarobek był nieco mniejszy – 6,4 mln zł, o czym przesądziły m.in. problemy czeskiej spółki zależnej Autoprima. Decyzja o ekspansji za granicą była słuszna?[/b]
Zdecydowanie tak. Konkurencja w Polsce jest duża, zwiększanie udziału w rynku nie jest łatwe. By dalej się rozwijać, musieliśmy szukać nowych rynków zbytu. W mojej ocenie problemy Autoprimy mają charakter przejściowy. Spółka przechodzi restrukturyzację i liczę, że już w 2010 r. jej wyniki będą wzmacniać, a nie osłabiać rezultat całej grupy.
[b]Na początku 2009 roku zrezygnował pan ze stanowiska wiceprezesa Foty, przenosząc się do rady nadzorczej firmy. Na rynku pojawiały się głosy, że stracił pan serce do biznesu. Przeważyć miał problem opcji, w który spółkę – jak się okazało, samowolnie – wplątali były prezes Foty Bohdan Stankiewicz i odwołana dyrektor finansowa Małgorzata Siwek.[/b]