Jak podała wielkopolska grupa, na dzień przed zamknięciem zapisów do sprzedaży zgłoszono 7,05 mln akcji Energomontażu, stanowiących 9,9 proc. kapitału. Wezwanie miało dojść do skutku pod warunkiem, że inwestorzy zechcą sprzedać co najmniej 5,75 mln akcji.

PBG chciało przejąć 41 proc. akcji Energomontażu Południe i zwiększyć udział do 66 proc. Czy po upublicznieniu informacji o dojściu wezwania do skutku przybyło inwestorów gotowych sprzedać akcje Energomontażu po 4,1 zł? Do zamknięcia tego wydania gazety nie udało się nam uzyskać informacji na temat ostatecznego wyniku zapisów. Mało prawdopodobne wydaje się jednak, by na wezwanie PBG odpowiedzieli Renata i Stanisław Gasinowiczowie bezpośrednio i pośrednio kontrolujący ponad 27 proc. akcji katowickiej spółki. Z wcześniejszych ich wypowiedzi wynika, że zaproponowana przez PBG cena jest w ich ocenie zbyt niska. Z kolei Radosław Kamiński, prezes Energomontażu i akcjonariusz (pod koniec 2010 r. miał 3,65 proc. akcji), pytany wczoraj o swoją decyzję w sprawie wezwania, odmówił komentarza.

Rynek chłodno przyjął informacje o przekroczeniu minimalnego progu w wezwaniu. Kurs akcji PBG tuż po publikacji informacji na ten temat wyraźnie spadł, zamykając sesję na 2,47-proc. minusie. Energomontaż z kolei podrożał o 0,51 proc., do 3,92 zł.