W I kwartale spółki budujące i remontujące linie kolejowe pokazały skokowe zwyżki przychodów, mają jednak olbrzymi problem z rentownością. Nic więc dziwnego, że notowania ich akcji sukcesywnie spadają.
Rosnące koszty
– Podtrzymujemy nasze negatywne nastawienie do całego sektora budowlanego, w szczególności firm z dużym udziałem kontraktów infrastrukturalnych. Czynniki ryzyka wciąż przeważają i taka sytuacja utrzyma się przynajmniej do końca roku – podkreśla Tomasz Duda, analityk Erste Group.
– Branża boryka się z tymi samymi wyzwaniami, które zaważyły na wynikach w 2017 r. To sięgający 20 proc. wzrost kosztów materiałów, płac i usług podwykonawców. Przychody w latach 2018 i 2019 będą pochodzić z kontraktów zawartych przed podwyżkami, a nie ma możliwości renegocjowania wynagrodzenia od publicznych zamawiających. Dopiero na przełomie lat 2019 i 2020 w przychodach pojawią się kontrakty podpisywane na warunkach uwzględniających wyższe koszty – dodaje. Sytuacja na rynku wciąż jest trudna – analityk zwraca uwagę, że w ogłaszanych obecnie przetargach ceny ofertowe są wyższe od założonych budżetów, trudno przesądzać, czy zamawiający zdecydują się wyłożyć więcej pieniędzy, czy raczej wstrzymają się z inwestycjami.
– Nawet spółki zajmujące się budownictwem kubaturowym, gdzie jest pole do negocjacji z zamawiającymi, pokazały pogorszenie marż rok do roku w I kwartale – mówi Duda. – Uważamy, że wyceny firm zaangażowanych w budowę dróg nie odzwierciedlają w pełni sytuacji i mają wciąż duży potencjał spadku – podsumowuje.