Tradycją  stało się już, że branża ponosi stratę na działalności podstawowej. Ta w I kwartale wyniosła niemal 66 mln zł. W analogicznym okresie rok wcześniej strata ta wynosiła 37 mln zł. O ile jednak we wcześniejszych okresach brokerzy zazwyczaj z nawiązką nadrabiali wynik finansowy dzięki aktywności w innych obszarach, tak teraz to już się nie udało. W sumie więc I kwartał domy maklerskie zakończyły stratą netto na poziomie 1,7 mln zł. Rok temu brokerzy wykazali zysk, który wyniósł ponad 102 mln zł.

Maklerzy nie ukrywają, że tak źle jeszcze nie było. – Wyniki branży maklerskiej są odzwierciedleniem bardzo słabej obecnie kondycji polskiego rynku kapitałowego. Na działalności podstawowej, która jest kluczowa dla obsługi inwestorów i pozyskiwania kapitału na rozwój przez spółki, branża maklerska, od pięciu lat, z kwartału na kwartał pogłębia straty. To wynik, między innymi, wysokich kosztów transakcyjnych, na warszawskiej giełdzie. W wyniku presji konkurencyjnej domy maklerskie na przestrzeni lat zmniejszyły opłaty dla inwestorów, podczas gdy ze strony GPW obniżki były minimalne. Mamy więc na rynku strukturalny problem: giełda nie obsługuje inwestorów, ale na nich zarabia. Z kolei domy maklerskie, które na co dzień współpracują z inwestorami, na ich obsłudze notują straty – mówi Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich. – Giełda powinna więc obniżyć opłaty do poziomów konkurencyjnych i koncentrować się na zwiększeniu płynności na rynku akcji, a nie na nowych technologiach czy innych rynkach, bo one nie są obecnie barierą w pełnieniu przez rynek jego podstawowej funkcji, jaką jest finansowanie najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw – dodaje. Lista problemów jest jednak zdecydowanie dłuższa.

Foto: GG Parkiet

– Jednym z bardziej dotkliwych elementów są regulacje produktowe ESMA. Skutkiem tego jest ponad 50-proc. spadek obrotów na rynku forex oraz odpływ najaktywniejszych inwestorów do krajów nie podlegających regulacjom Unii Europejskiej, jak np. Szwajcaria, Australia. Kolejnym istotnym czynnikiem są niezwykle wysokie koszty związane z implementacją unijnych regulacji, często bez uwzględnienia zasady proporcjonalności. Istotnym czynnikiem jest też niewątpliwie słaba koniunktura na rynku giełdowym – wylicza jeden z brokerów. PRT