Głównym elementem przychodów banków jest wynik z odsetek, czyli w uproszczeniu różnica między odsetkami od kredytów, a cenami depozytów. Ten wynik stanowi obecnie około 68 proc. przychodów banków i w ostatnich latach wyraźnie rósł (jeszcze osiem lat temu było to 58 proc.). Działo się to kosztem drugiej głównej linii przychodowej sektora – wyniku z opłat i prowizji.
Słabość trwa od paru lat
Jego udział w przychodach operacyjnych banków wynosi (stan po dziewięciu miesiącach) 19,6 proc., czyli znacznie mniej niż blisko 26 proc. sprzed ośmiu lat. Problemem nie jest spadek wartości wyniku z opłat i prowizji – kształtuje się na poziomie 13–14 mld zł rocznie. Mocno za to zwiększyły się przychody operacyjnie, głównie za sprawą rosnącego mocno wyniku odsetkowego i to mimo historycznie niskich stóp procentowych. Udawało się to jednak dzięki rosnącej o około 5 proc. rocznie akcji kredytowej i poprawie w ostatnich trzech latach marży odsetkowej netto dzięki dużej nadpłynności, którą nadal cieszy się sektor (dzięki temu spadały koszty finansowania).
Banki zwiększają liczbę klientów, akcja kredytowa rośnie, ale wynik z opłat i prowizji tkwi w miejscu, a w niektórych latach nawet wyraźnie spadał (2013 i 2016). W czym tkwi problem? – Bankom prościej było kształtować politykę cen za pomocą marży odsetkowej niż opłat i prowizji, których nikt nie chce płacić – klienci w Polsce są przecież przyzwyczajeni i przekonani, że usługi bankowe powinny być darmowe. To jest moim zdaniem główny powód spadku znaczenia tej części dochodów banków – uważa Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Podkreśla, że lepiej brzmi hasło reklamowe typu „0 proc. prowizji" niż „o 20 punktów bazowych niższe oprocentowanie niż u konkurencji".
– Częściowo za spadek dochodów z prowizji odpowiada też niższa sprzedaż produktów inwestycyjno-ubezpieczeniowych czy niższe aktywa w zarządzaniu – dodaje Materna. Istotny wpływ na ten rodzaj dochodów miały też regulacje. Jedną z najważniejszych była ustawa obniżająca stawki interchange, czyli prowizje od płatności kartami. Ostatni raz obniżono ją w 2015 r. z 0,5 do 0,2–0,3 proc. (w zależności od rodzaju karty). Wcześniej były zdecydowanie wyższe, na poziomach 1,1 –1,2 proc. Jednak efekt netto obniżenia stawek interchange dla banków nie jest tak niekorzystny, bo rosną liczba transakcji i obrót bezgotówkowy, pozwala to lepiej poznać przyzwyczajenia klientów, a także zmniejsza obsługę gotówkowych transakcji, co przecież kosztuje. Dlatego banki zachęcają klientów do przeprowadzania transakcji elektronicznych. Weszły też w życie zaostrzone regulacje dotyczące sprzedaży produktów bancassurance, powodujące, że banki miały mniej przychodów z tego tytułu. Zmienił się również sposób księgowania i rozpoznawania niektórych przychodów z prowizji, co negatywnie wpłynęło na ten rezultat.
Wiele czynników jest przeciwko
Słabość wyniku z opłat i prowizji widoczna jest także w tym roku. Po dziewięciu miesiącach wyniósł 9,8 mld zł, czyli spadł o 4,8 proc. Tempo pogorszenia jest większe niż w poprzednich miesiącach, to głównie efekt 13,5-proc. wzrostu kosztów prowizyjnych przy braku zmian przychodów tego typu. W tym roku do czynników wymienionych powyżej doszła bardzo słaba kondycja polskiego rynku kapitałowego, w dużej mierze z powodu afery GetBacku i spadków wycen na GPW. Debiutów i ofert akcji było więc mało, jednocześnie obroty na rynku akcji malały, co skutkowało słabymi przychodami z działalności brokerskiej.