Gdy przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski przedstawił na początku grudnia propozycję oferowania przez banki ugód frankowiczom, stało się jasne, że operacja ta wymagać będzie przewalutowania hipotek. Nie będzie to łatwe, bo portfel ten na koniec 2020 r. był wart około 97 mld zł.
Wielkie przewalutowanie
Wprawdzie nie wiadomo jeszcze, ile spośród 435 tys. umów hipotek frankowych zostanie przewalutowanych w ramach ugód (propozycja KNF zakłada, że kredyty frankowe miałyby zostać potraktowane tak, jakby od początku były złotowymi), ale banki alarmują, że dostosowanie ich pozycji walutowych z powodu konwersji będzie trudnym zadaniem.
Z nieoficjalnych informacji „Parkietu" wynika, że banki, które pracują teraz nad sformułowaniem odpowiedniej konstrukcji porozumień z frankowiczami, chciałyby również rozpocząć dyskusję z Narodowym Bankiem Polskim dotyczącą jego pomocy. Udzielając kredytów frankowych, banki pożyczały walutę na rynku międzybankowym lub zabezpieczały jej wartość za pomocą transakcji hedgingowych na instrumentach pochodnych, np. CIRS i SWAP, które teraz – w razie przewalutowań będących skutkiem ugód – musiałyby przedwcześnie zamykać. To wiązałoby się z dodatkowymi kosztami wyjścia z tych zabezpieczeń (tzw. breakage fee), ale i kosztem zamknięcia pozycji wynikającym z aktualnej wyceny (złoty ostatnio słabnie). Poza tym dużym problemem może być to, że masowe konwersje hipotek frankowych odbywałyby się w jednym czasie, co powodowałoby presję na dalsze osłabienie złotego i mogłoby skłonić spekulantów (którzy wiedzieliby, że banki muszą dokonać przewalutowania) do gry na kolejne spadki. Jak szacują banki, wzrost kursu CHF/PLN o 50 gr to wzrost kosztów przewalutowań o około 15 proc.
Banki centralne w innych krajach, gdzie dochodziło do licznych konwersji sporych kredytów walutowych (Węgry, Chorwacja), wspierały ten proces. Pierwszym argumentem branży jest to, by NBP nie osłabiał już złotego (bank centralny w ostatnim miesiącu przeprowadził duże interwencje na rynku i kupował waluty). Bankowcy wskazują, że nie są w stanie sami porozumieć się ze Szwajcarskim Bankiem Narodowym, ale zrobić to może NBP i zapewnić przewalutowanie poza rynkiem. Banki podkreślają, że nie chodzi im o sprzedaż rezerw walutowych, ale o zabezpieczenie przez NBP finansowania na ustalonych z góry warunkach i ustabilizowane kursu złotego.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby banki nie musiały przedwcześnie zamykać pozycji zabezpieczających i mogły zamknąć je zgodnie z pierwotnymi terminami. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby bank centralny współpracował w tym zakresie i pomógł w przeprowadzeniu transakcji poza rynkiem na ustalonych wcześniej warunkach – mówi jeden z bankowców.