Trwająca od trzech tygodni spadkowa korekta na Wall Street nabiera tempa.
Akcje w odwrocie, dolar i złoto w natarciu
Do czwartku S&P 500 zniżkował o 2,2 proc. i była to największa tygodniowa zniżka od końca października ub.r. Indeks dotarł do pierwszego potencjalnego poziomu technicznego wsparcia. Warunki i perspektywy wydają się korzystne dla niedźwiedzi. Podobnie jest w przypadku przemysłowego Dow Jones, choć tu akurat skala spadku była mniejsza niż poprzednio i wyniosła 0,55 proc. Najgroźniej prezentuje się sytuacja na rynku spółek nowych technologii. Nasdaq Composite do czwartku tracił 3,55 proc., najmocniej od września 2023 r. S&P 500 od szczytu z końca marca traci 4,6 proc., a więc na razie niezbyt wiele, i z tego punktu widzenia nie wygląda groźnie.
Na wyraźną już sugestię szefa Rezerwy Federalnej, że walki z inflacją nie można uznać za wygraną, a w związku z tym na prawdopodobne przesunięcie terminu pierwszej obniżki stóp procentowych na wrzesień, a może jeszcze dalej, dolar reagował dalszym umocnieniem. Dollar Index jest w efekcie najwyżej od początku listopada ub.r. W górę idzie także rentowność amerykańskich obligacji skarbowych. W przypadku papierów dziesięcioletnich przekracza ona już 4,6 proc. i jest najwyżej połowy listopada. Oba te czynniki (drogi dolar i wysoka rentowność obligacji) niekorzystnie oddziałują na rynek akcji, ale na razie nieszczególnie szkodzą notowaniom większości surowców, a na ceny złota wpływają wręcz pobudzająco, co stanowi swego rodzaju ewenement.
Słabe nastroje z Wall Street przenoszą się na większość pozostałych parkietów. Trzeci tydzień z rzędu zniżkuje niemiecki DAX. Do czwartku tracił jednak jedynie 0,3 proc., a cała fala spadkowa pomniejszyła jego wartość o 3,5 proc. Paryski CAC 40 zaliczył w ostatnich dniach niewielką, sięgającą niespełna 0,2 proc. zwyżkę. Najmocniej, o prawie 1,4 proc., w dół szedł londyński FTSE 250. Drugi tydzień z rzędu zniżkował indeks rynków wschodzących. Do czwartku MSCI Emerging Markets tracił 1,6 proc., testując dołki z pierwszej połowy marca. Na tym tle pozytywnie wyróżniał się Shanghai Composite, zwyżkujący o 1,8 proc., na fali lepszych danych o dynamice chińskiego PKB. Indeks jednak wciąż porusza się w ramach tendencji bocznej. Większość pozostałych parkietów azjatyckich zaliczyła spore spadki. W Hongkongu i na Tajwanie zniżka sięgała 2 proc. Na rynkach naszego kontynentu zdecydowanie przeważały niedźwiedzie, najmocniej, o 2,4 proc. w dół, do czwartku szedł węgierski BUX.
Nerwowo na GPW
Ostatnie dni na warszawskim parkiecie przyniosły spory wzrost nerwowości. Można to wiązać ze zwiększoną awersją inwestorów, głównie zagranicznych, do ryzyka związanego z coraz bardziej napiętą sytuacją geopolityczną. Może na to wskazywać gwałtowne osłabienie naszej waluty. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że dolar mocno drożał już tydzień wcześniej. W miniony wtorek można było mówić wręcz o panicznej wyprzedaży złotego, choć z podobnym, sięgającym 1,5 proc. tąpnięciem mieliśmy do czynienia także w poprzedni wtorek (12 kwietnia). Za dolara w najgorszym momencie trzeba było płacić 4,12 zł, najwięcej od połowy listopada. W środę część strat została odrobiona, ale niepokój pozostaje.