Polityczny przełom ma swoich wielkich wygranych. Jak zauważa Wojciech Szymon Kowalski, wśród notowanych na GPW spółek pod względem stopnia korelacji notowań ze zmianami układu politycznego przynajmniej od połowy poprzedniej dekady prym wiedzie Agora. Od początku tego roku kurs wydawcy ,,Gazety Wyborczej” wzrósł o ponad 100 proc.
– Na razie – przynajmniej z technicznego punktu widzenia – nie wyczerpał jeszcze potencjału zwyżkowego – ocenia ekonomista.
Jak zauważa specjalista, Grupa Agora posiada dobrze zdywersyfikowaną sektorowo strukturę przychodów, a w I półroczu ich dynamika sięgnęła 21 proc. Przyczynił się do tego segment radiowy (w marcu przeprowadzono konsolidację z Eurozetem), a optymizmem napawa ogólny boom na podcasty, zwłaszcza te ambitne. Jednocześnie spółka posiada bardzo solidne instytucjonalne zaplecze inwestorskie, w ramach którego ok. 20 proc. akcji należy do Grupy PZU i niemal drugie tyle – do zagranicznych grup finansowych.
– Taka struktura akcjonariatu umożliwia dalszą potencjalną ekspansję, tak w dotychczasowych, jak i nowych obszarach, na co wskazują doświadczenia zachodnich grup medialnych – ocenia Kowalski.
RYNKI/POLSKA
5. Podwójny argument za kupowaniem akcji banków
Krzysztof Cesarz, zarządzający w Skarbiec TFI
Tymczasem wraz z lepszymi dla krajowej giełdy czasami może się też zbliżać lepsza passa kluczowego dla niej sektora. Zdaniem komentatorów od przejęcia władzy przez Zjednoczoną Prawicę inwestorzy zaczęli oczekiwać większej premii za ryzyko inwestycyjne. W efekcie wiele spółek na GPW notowanych było po niższych niż wcześniej wskaźnikach finansowych. Według Krzysztofa Cesarza ze Skarbiec TFI dotyczyło to zwłaszcza spółek, w których akcjonariuszem jest Skarb Państwa oraz przedstawicieli sektora finansowego.
– W tej sytuacji trudno się dziwić, że październikowe zwyżki notowań w sektorze bankowym utożsamiane są głównie z rezultatem wyborów parlamentarnych – komentuje finansista.
Z drugiej strony jego zdaniem zależność pomiędzy roczną dynamiką PKB w Polsce a zachowaniem indeksu WIG-banki pokazuje, że cykliczny dołek dynamiki PKB był dobrym momentem na inwestycje w akcje banków. Wszystko dlatego, że sektor ten jest bardzo płynny i daje dobrą ekspozycję na rosnącą polską gospodarkę. Oznacza to dużą szansę, że obserwowane zwyżki będą kontynuowane.
– Są one napędzane dwoma silnikami: perspektywą wyższych wskaźników oraz oczekiwanymi dobrymi wynikami banków – tłumaczy Cesarz.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
6. „Bezpieczny kredyt 2 proc.” jak śniegowa kula
Bartosz Turek, główny analityk, HRE Investments
Bez wpływu na nastawienie do akcji banków z pewnością nie pozostaje euforia wokół programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, w ramach którego według rządu zawarto dotąd umowy na łącznie ponad 12,2 mld zł. Jak zauważa Bartosz Turek z HRE Investments, to już teraz ogromna kwota, a ostatnio rośnie ona o 1,2–1,4 mld zł tygodniowo. Tworząc program mieszkaniowy, rząd spodziewał się, że w całym 2023 r. zaciągnięte zostaną kredyty opiewające na 3,2 mld zł.
– Już dziś widać, że plan ten przekroczono czterokrotnie, a w listopadzie i grudniu trudno spodziewać się wyhamowania, bo zgodnie z obowiązującym prawem może być to ostatni moment na skorzystanie z preferencyjnego kredytu – przewiduje analityk.
Według niego w związku z już udzielonymi kredytami budżet będzie musiał w 2024 r. przelać uczestniczącym w programie bankom ponad 700 mln zł. Do wykorzystania w przyszłym roku będzie około 830 mln zł, a to oznacza, że wykorzystanie środków na dopłaty już teraz przekroczyłoby 80 proc. Ten wskaźnik i tak może się okazać niedoszacowany, bo ważne są nie tylko już podpisane umowy, ale i składane wnioski – wg ZBP na początku listopada było ich prawie 64 tys.
– Gdyby BGK musiał to uwzględniać, mógłby zostać zmuszony do wstrzymania przyjmowania kolejnych wniosków. Uwzględnienie kwot, na które opiewają wnioski, oznaczałoby przekroczenie zapisanych w ustawie limitów wydatków na dopłaty do kredytów – oblicza Turek.
POLITYKA GOSPODARCZA/POLSKA
7. Anatomia błędu Adama Glapińskiego
Prof. Jacek Tomkiewicz, dziekan w Akademii Leona Koźmińskiego
Z makroekonomicznego punktu widzenia powodzenie programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” oznacza kreację nowego pieniądza, a więc wsparcie koniunktury. W tym kontekście warto przyjrzeć się temu, jak zbyt łagodne warunki monetarne przyczyniły się do fali inflacji, z którą wciąż nie uporały się polskie władze monetarne. Jak zauważa prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego, pandemia i towarzyszące jej lockdowny wywołały syndrom tzw. wymuszonych oszczędności, które jednak nie przekształciły się w trwałe zasoby.
– Oszczędności zostały zdeponowane na rachunkach bieżących, jednak w tym samym czasie łączne saldo rachunków terminowych spadło, a walnie przyczyniła się do tego RPP, obniżając stopy procentowe do 0,1 proc. – analizuje wykładowca.
Takie zachowanie konsumentów było według niego racjonalne, bo nie ma sensu rezygnować z płynności i zakładać lokaty terminowe, skoro nie wiąże się to praktycznie z żadnym oprocentowaniem. W ten sposób polityka RPP spowodowała, że koniec pandemii zastał Polaków z dużą ilością płynnych środków, które szybko zwiększyły konsumpcję i podbiły inflację. Warto zauważyć, że przyspieszająca inflacja miała silny efekt redystrybucyjny.
– Najwięcej w ujęciu realnym stracili biedniejsi, którzy swoje niewielkie oszczędności trzymali w gotówce i na rachunkach bieżących – podkreśla prof. Tomkiewicz, wskazując, że aktywa chroniące przed inflacją, w tym nieruchomości czy obligacje indeksowane inflacją, są siłą rzeczy domeną zamożniejszych.
POLITYKA GOSPODARCZA/ŚWIAT
8. Rynek znów da się zaskoczyć Fedowi?
Adam Łukojć, kierownik ds. portfeli akcji w TFI Allianz
Tymczasem w USA w oczy uderzało zaskoczenie, jakim na wzrost oficjalnych stóp procentowych zareagowali inwestorzy – nawet pomimo tego, że na wzrost inflacji Fed zareagował skromniejszymi podwyżkami niż NBP. Jak zauważa Adam Łukojć z TFI Allianz, w przeszłości stopa funduszy federalnych zmieniała się szybciej, niż oczekiwali inwestorzy.
– Tak było podczas ostatniej serii podwyżek, gdy inwestorzy nie spodziewali się, że za rok stopy procentowe będą aż tak wysoko. Analogiczna sytuacja miała miejsce podczas kryzysu finansowego, gdy Fed obniżał stopy o wiele gwałtowniej, niż wcześniej zakładali inwestorzy – przypomina finansista.
Linie na sporządzonym przez niego wykresie oznaczają podstawową stopę ustalaną przez Fed oraz pułap, jaki powinna ona osiągnąć zgodnie z notowaniami kontraktów na koszt pieniądza sprzed roku. Im bardziej się one rozjeżdżają, tym większym zaskoczeniem dla inwestorów okazywała się skala podwyżek stóp w ciągu kolejnych 12 miesięcy.
Jak dodaje Łukojć, przewidywania inwestorów co do stóp znacznie bardziej trafne okazują się w horyzoncie jednego–dwóch kwartałów. Jednak w horyzoncie roku inwestorzy konsekwentnie nie doceniają skali nadchodzących zmian stóp procentowych, co prawdopodobnie jest związane ze znaną z finansów behawioralnych pułapką zakotwiczenia. Czy również nadchodzące zmiany stóp procentowych zaskoczą inwestorów swoją skalą i tempem?
– To możliwe, choć zgodnie z tymi schematami szukający niespodzianek inwestorzy powinni się skupić na przyszłości dalszej niż najbliższe półrocze – ocenia zarządzający TFI Allianz.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
9. Recesja widmo nie nadejdzie wcale?
Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners
Scenariusz Łukojcia mógłby się zrealizować w przypadku dalszego pogarszania się koniunktury w USA, jednak to wcale nie jest pewne. Jak zauważa Piotr Żółkiewicz z funduszu Zolkiewicz & Partners, historycznie, gdy urzędy statystyczne oficjalnie ogłaszały w danym kraju recesję, w praktyce oznaczało to, że dobiega ona końca, a giełdy od dłuższego czasu już rosły.
– W polityce monetarnej i w gospodarce występują znaczne opóźnienia pomiędzy bodźcem a jego efektem, a tym bardziej momentem, w którym jesteśmy w stanie go zaobserwować – tłumaczy finansista.
Mimo to specjalista przyznaje, że sygnały z otoczenia rynkowego są według niego mocno niejednoznaczne. Panujące złe nastroje konsumentów historycznie zbiegały się z okresami recesji. Jednak pierwszy raz od wielu dekad towarzyszą one w krajach rozwiniętych nie tylko spadającej od wielu miesięcy inflacji, ale i zwyżkom indeksów giełdowych, rekordowo niskiemu bezrobociu i szybkiemu wzrostowi PKB.
Według Żółkiewicza wyniki finansowe w branży technologicznej i software’owej szybko poprawiają się po recesji, jaką w nich obserwowano w 2022 r. Dla odmiany obecnie w Europie i na świecie łagodną recesję widać w przemyśle. Jak przypomina, rok–dwa lata temu zarówno inwestorzy, jak i konsumenci, napędzani medialnymi strachami, zmęczeni konfliktami geopolitycznymi i pandemią, oczekiwali bardzo poważnej recesji.
– Ta jednak do tej pory nie nadeszła, a poszczególne branże przechodzą przez spowolnienie w różnym tempie i jest ono łagodniejsze niż oczekiwano – zauważa zarządzający.
Jak dodaje, im procesy ekonomiczne – takie jak potencjalna recesja – są bardziej oczekiwane, tym więcej podmiotów się zawczasu na nie przygotowuje, zmniejszając prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Jednocześnie coraz wyraźniejszy wpływ na wskaźniki makroekonomiczne mają sztuczna inteligencja, robotyzacja i cyfryzacja procesów – wszystko to szybko zwiększa efektywność gospodarki.
– Znaczący kilkuprocentowy wzrost PKB ostatnio w USA i Chinach przy malejącej presji płacowej i inflacji można wytłumaczyć głównie zwiększającą się efektywnością gospodarki – ocenia Żółkiewicz.
RYNKI/ŚWIAT
10. Miedź może sprawić niespodziankę
Jakub Szkopek, analityk rynku akcji w Erste Securities Polska
Poprawa rynkowej koniunktury zapewne nie ominęłaby charakteryzującego się sporą wrażliwością na cykl gospodarczy rynku miedzi, a zdaniem Jakuba Szkopka z Erste Securities Polska widać na nim pierwsze zapowiedzi poprawy. Import netto miedzi do Chin (po uwzględnieniu koncentratów i miedzi przetworzonej) wzrósł w październiku rok do roku o 24 proc.
– To oznacza najwyższą dynamikę od początku roku – zauważa analityk.
Jak dodaje, mimo globalnego spowolnienia Chiny mają w tym roku zwiększyć konsumpcję miedzi w porównaniu z poprzednim o około 10 proc. Obserwowana poprawa koniunktury w Państwie Środka może według niego wesprzeć w 2024 r. konsumpcję miedzi. Do listy pozytywów trzeba wreszcie dodać coraz bliższy koniec podwyżek stóp procentowych w USA.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
11. Pomysł Bidena na tańszą ropę ma stępione zęby
Redakcja „Parkietu”
Tymczasem po trzecim kwartale, w którym znacznie lepiej od miedzi zachowywała się ropa naftowa, doszło do zamiany ról. Choć cięcia produkcji podtrzymują Rosja i Arabia Saudyjska, to notowania czarnego złota w dół ciągną pogarszające się perspektywy globalnej gospodarki. Trwale wywindować cen ropy nie zdołał nawet wybuch wojny między Izraelem a Hamasem, bo amerykańska administracja nie spieszy się z podejmowaniem bardziej zdecydowanych kroków wobec zwiększającego mimo sankcji eksport ropy Iranu.
Na rok przed wyborami Joe Bidenowi nie zależy, by z rynku zdejmować dodatkową ropę, a to przy delikatnej sytuacji wokół surowca rosyjskiego zmusza go do prowadzenia łagodnego kursu wobec Iranu. Pole manewru teoretycznie zwiększyć mogłoby nowe otwarcie w stosunkach z Wenezuelą, która w zamian za prodemokratyczne ustępstwa reżimu będzie mogła zwiększać eksport surowca.
Problem jednak polega na tym, że wenezuelski potencjał do zwiększania produkcji jest kroplą w morzu potrzeb, a to za sprawą wieloletniego zaniedbywania infrastruktury za rządów najpierw Hugona Cháveza, a teraz Nicolása Maduro. Choć Wenezuela niezmiennie cieszy się największymi na świecie rezerwami ropy, to od odnotowanego jeszcze przed dojściem Cháveza do władzy szczytu z lat 90. krajowe wydobycie surowca skurczyło się czterokrotnie.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
12. Koniec strajku w Hollywood pomoże rynkowi kinowemu
Maciej Bobrowski, szef analiz rynku akcji w DM BDM
Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na zakończenie strajku aktorów w USA, który przez ostanie miesiące paraliżował pracę kontynuującej popandemiczne odbicie branży filmowej. Gildia aktorów zdecydowała o zawieszeniu strajku od 9 listopada, co zdaniem Macieja Bobrowskiego z DM BDM było zaskakujące.
– W ostatnich dniach dochodziło do głośnych spięć między stowarzyszeniem aktorów a studiami filmowymi, wskazujących raczej na głęboki impas w negocjacjach – zauważa specjalista.
Po tym, jak we wrześniu także porozumienie ze studiami filmowymi ogłosiła gildia scenarzystów, decyzja aktorów oznacza trwałe zakończenie strajku. Jak przewiduje Bobrowski, to powinno otwierać drogę do prawdopodobnej dalszej odbudowy rynku kinowego po świetnym dla branży kinowej okresie trzech kwartałów bieżącego roku.