Nie pojawiły się sygnały, ażeby sprawa była paląca czy choćby zwyczajnie pilna. Nie wystąpiła nagła potrzeba eliminacji groźnej patologii rynkowej. Owszem, urzędnicy KNF wspominali o fikcyjnym zatrudnianiu doradców. Jeśli takie przypadki miały miejsce, nadzór powinien był interweniować. W przeciwnym razie naraża się na zarzut zaniechania. Pośpieszne proponowanie likwidacji licencji nie wydaje się właściwym środkiem zaradczym na ewentualne zaniedbania firm inwestycyjnych.
Nie jest też znana przyczyna, która czyniłaby zniesienie licencji wyższą koniecznością. Owszem, MiFID wszedł w życie, ale ani dyrektywa nie wymaga zmian w licencjonowaniu maklerów i doradców, ani też Komisja Europejska nie nalega, ażebyśmy redukowali skalę nadzoru sprawowanego nad rynkiem kapitałowym czy wspierali konkurencję rynkową w owych zawodach.
Być może zatem inicjatywa ta bierze się z innych ważnych powodów. Nadzór ich nie podaje, ale wiadomo, że nie zawsze może on ujawniać swe rzeczywiste intencje. Kontekst prac nad projektem ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych jest oczywiście bardzo sugestywny, ale nie sądzę, by kiedykolwiek priorytetem KNF było usuwanie biurokratycznych kłód spod nóg instytucji finansowych. Nie jest to jej rola.
[srodtytul]Ten model się sprawdza[/srodtytul]
Przyjrzyjmy się więc sprawie raz jeszcze. Zdrowy rozsądek podpowiada, że nie wyrzuca się przydatnego sprzętu, nie zastępując go modelem, który jest choć trochę lepszy od poprzednika. Licencje, o których mowa, są przydatne i sprawdziły się na rynku. Ich istnienie nigdy nie budziło obaw, że prowadzą do zjawisk patologicznych. Wręcz przeciwnie. Z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu i ochrony uczestników rynku stanowią one jeden z elementów architektury nadzorczej. Nadzór nad firmami inwestycyjnymi opiera się bowiem na dwóch filarach: na licencjonowaniu maklerów i doradców właśnie wraz z obowiązkiem ich zatrudniania przez te firmy oraz na licencjonowaniu samych firm. Proponowana przez urząd koncepcja skupia się na likwidacji pierwszego filaru i nie roztrząsa skutków, jakie mogą powstać dla stabilności całej konstrukcji.