O licencjach raz jeszcze

Urząd KNF zgłosił propozycję zniesienia utrwalonej na naszym rynku instytucji licencjonowania zawodów maklera i doradcy inwestycyjnego. Urzędy niechętnie podejmują inicjatywy wykraczające poza ich codzienną rutynę. Ta propozycja musi zatem wynikać z przyczyny ważnej bądź pilnej, bądź koniecznej. To dla nich zwykle urzędnicy wstają zza swych biurek, by naprawiać świat

Publikacja: 19.06.2010 01:26

O licencjach raz jeszcze

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Nie pojawiły się sygnały, ażeby sprawa była paląca czy choćby zwyczajnie pilna. Nie wystąpiła nagła potrzeba eliminacji groźnej patologii rynkowej. Owszem, urzędnicy KNF wspominali o fikcyjnym zatrudnianiu doradców. Jeśli takie przypadki miały miejsce, nadzór powinien był interweniować. W przeciwnym razie naraża się na zarzut zaniechania. Pośpieszne proponowanie likwidacji licencji nie wydaje się właściwym środkiem zaradczym na ewentualne zaniedbania firm inwestycyjnych.

Nie jest też znana przyczyna, która czyniłaby zniesienie licencji wyższą koniecznością. Owszem, MiFID wszedł w życie, ale ani dyrektywa nie wymaga zmian w licencjonowaniu maklerów i doradców, ani też Komisja Europejska nie nalega, ażebyśmy redukowali skalę nadzoru sprawowanego nad rynkiem kapitałowym czy wspierali konkurencję rynkową w owych zawodach.

Być może zatem inicjatywa ta bierze się z innych ważnych powodów. Nadzór ich nie podaje, ale wiadomo, że nie zawsze może on ujawniać swe rzeczywiste intencje. Kontekst prac nad projektem ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych jest oczywiście bardzo sugestywny, ale nie sądzę, by kiedykolwiek priorytetem KNF było usuwanie biurokratycznych kłód spod nóg instytucji finansowych. Nie jest to jej rola.

[srodtytul]Ten model się sprawdza[/srodtytul]

Przyjrzyjmy się więc sprawie raz jeszcze. Zdrowy rozsądek podpowiada, że nie wyrzuca się przydatnego sprzętu, nie zastępując go modelem, który jest choć trochę lepszy od poprzednika. Licencje, o których mowa, są przydatne i sprawdziły się na rynku. Ich istnienie nigdy nie budziło obaw, że prowadzą do zjawisk patologicznych. Wręcz przeciwnie. Z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu i ochrony uczestników rynku stanowią one jeden z elementów architektury nadzorczej. Nadzór nad firmami inwestycyjnymi opiera się bowiem na dwóch filarach: na licencjonowaniu maklerów i doradców właśnie wraz z obowiązkiem ich zatrudniania przez te firmy oraz na licencjonowaniu samych firm. Proponowana przez urząd koncepcja skupia się na likwidacji pierwszego filaru i nie roztrząsa skutków, jakie mogą powstać dla stabilności całej konstrukcji.

Zwróćmy uwagę, że w tej sprawie mniej istotne jest to, czy licencja stanowi potwierdzenie profesjonalnych kwalifikacji. Udzielenie licencji uzależnione jest przecież jedynie od wykazania przez kandydata określonej wiedzy minimum, przy poprzeczce ustawionej jednak na tyle wysoko, by zaliczony egzamin stanowił przesłankę świadczącą o potencjale zawodowym maklera czy doradcy. Biznesowe kariery wielu osób posiadających licencję wydaną jeszcze przez KPW chyba wyraźnie taki potencjał potwierdzają.

Sedno sprawy tkwi gdzie indziej. Licencja jest certyfikatem potencjalnie wyższych niż przeciętna kwalifikacji i legitymacją szerszych uprawnień. Daje prawo do wykonywania zawodu i otwiera perspektywy na ciekawą i dobrze płatną pracę. Przede wszystkim jednak licencja nobilituje i obliguje. Motywuje jej posiadacza do profesjonalnej staranności i troski o to, by jej nie utracić wskutek własnych działań lub zaniechań.

Zwracała uwagę na ten aspekt zdecydowana większość uczestników dyskusji w „Parkiecie” i przypominał o tym ZMiD. Licencjonowanie maklerów i doradców warto zatem postrzegać jako jeszcze jeden czynnik sprzyjający zachowaniu bezpieczeństwa obrotu na rynku kapitałowym, jako swoisty gorset, który wprawdzie może ograniczać swobodę działania firmy inwestycyjnej i hamować rozwój rynku, lecz jednocześnie stwarza szansę na powściągnięcie tych biznesowych inicjatyw, które wykraczałyby poza ramy prawa.

To niemal samoczynny mechanizm, który składa ciężar osobistej odpowiedzialności za jakość świadczonych usług i za identyfikowanie ryzyka naruszeń regulacyjnych na indywidualnie licencjonowanych osobach, wspierając tym samym dbałość całej organizacji o działanie w zgodzie z prawem i z uwzględnieniem interesu jej klientów. Mechanizm bardzo fortunny z punktu widzenia nadzoru. Toteż trochę zaskakuje, że urząd pomija ten aspekt w swych wywodach. Jeszcze bardziej zadziwia, że musi tę dobroczynną funkcję licencji wykazywać, wyręczając w tym urząd, organizacja środowiskowa, która nie jest korporacją zawodową i nie ma szczególnego interesu w zachowaniu status quo.

[srodtytul]Mniej skarg[/srodtytul]

Jest jeszcze trzecia strona problemu, na którą również wskazywali uczestnicy debaty. Licencjonowanie maklerów i doradców podnosi jakość usług oferowanych inwestorom indywidualnym na rynku kapitałowym. Być może to jest właśnie jeden z tych czynników, które sprawiły, że wpływających do KNF skarg na działalność firm inwestycyjnych, maklerów i doradców było dotąd stosunkowo mało w porównaniu z liczbą skarg podnoszonych w innych segmentach rynku. Ich liczba nie wzrosła też znacząco nawet w czasach gwałtownych zaburzeń na rynku kapitałowym, kiedy inwestorzy mogli mieć dużo większą skłonność do doszukiwania się błędów i uchybień po stronie firm inwestycyjnych i ich pracowników.

Zapewne z tych powodów rzadko kto podważał dotąd celowość przyjętych w Polsce rozwiązań, nawet jeśli miałyby być one w świecie, jak przekonują przedstawiciele UKNF, jedyne w swoim rodzaju, stanowiąc przez to wstydliwe odchylenie od europejskiej normy. Owszem, zagraniczne instytucje mogły kręcić nosem na krajowe wymogi. Ale ostatecznie podporządkowywały się lokalnym uwarunkowaniom, tak jak to czynią wszędzie tam, gdzie chcą być obecne. Teraz, jeśli dobrze rozumiem koncepcję, rozwiązanie sprawdzone, choć niedoskonałe jak prawie każdy twór ludzki, miałoby pójść na śmietnik historii. Musi być zatem jeszcze inna ważna przyczyna, która skłania nadzór do jej forsowania.

Z dostępnych informacji wynika, że chodzi nie tylko o niesłuszne odchylenie krajowego porządku prawnego od europejskich standardów, ale też o zwiększenie konkurencyjności i dostępu do zawodu. Nie musi dziwić, że nadzór finansowy troszczy się o konkurencyjność akurat wśród maklerów i doradców inwestycyjnych. Ostatecznie może to sprzyjać rozwojowi rynku. Ten urzędniczy zamysł wydaje się jednak chybiony, ponieważ nie ma żadnych sztucznych ograniczeń w dostępie do obu zawodów, poza egzaminem dla ambitnych oczywiście.

Załóżmy jednak, że licencjonowanie maklerów i doradców – oraz wycofanie się przez nadzór z autoryzowania szeregu innych czynności zawodowo prowadzonych na rynku finansowym – rzeczywiście straciło rację bytu. Że poziom bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania na rynkach wzrósł tak dalece, że możemy sobie w kraju pozwolić na demontaż kilku instytucji służących bezpieczeństwu obrotu. Przyjmijmy też, że w Unii trend się odwrócił i nikt nie chce już kreować kolejnych mechanizmów nadzorczych ani zaostrzać regulacji. Jakie w zamian proponuje się rozwiązania, które zapewniłyby te korzyści, jakie dotąd oferowały tradycyjne licencje?

[srodtytul]Kaprysy nadzoru[/srodtytul]

Kompleksowe egzaminy ex ante, których zaliczenie samo w sobie stanowiło wartość dla zdających, miałyby być zastąpione egzaminami interwencyjnymi ex post. Nadzór przyjął, że licencjonowanie polskich maklerów jest unikatowe w świecie. Absolutnie unikatowe byłoby dopiero sprawdzanie poziomu wiedzy pracowników konkretnej instytucji na podstawie egzaminów ad hoc. Co gorsza, koncepcja ta zakłada, że nadzór uznaniowo będzie rozstrzygać, kto, kiedy i na jakich warunkach ma zostać poddany testom na przydatność do zawodu.

Arbitralność władzy nadzorczej bywa niekiedy niezbędna, nie da się jednak zaakceptować akurat tak kapryśnego pomysłu zastępczego, zwłaszcza jeżeli naszym celem ma być zapewnienie instytucjom rynkowym stabilnego środowiska regulacyjnego. W reakcji na inicjatywę urzędu pojawiły się wprawdzie głosy, że substytutem egzaminu państwowego mogłyby być egzaminy organizowane komercyjnie. Ale przecież, powiedzmy to wprost, nie tyle o egzaminy tu chodzi, ile o istniejący system egzekwowania solidności zawodowej, który dopiero jako całość stanowi ważne narzędzie nadzorcze, umożliwiające utrzymanie odpowiedniego poziomu nadzoru nad firmami inwestycyjnymi.

W ramach rekompensaty za likwidację filaru nadzoru indywidualnego urząd proponuje, choć niezbyt czytelnie, wzmacnianie filaru nadzoru instytucjonalnego poprzez zintensyfikowanie inspekcji. Tymczasem zwiększenie częstotliwości wszczynanych dorywczo kontroli, kiedy na rynku rośnie liczba nadzorowanych firm inwestycyjnych, może okazać się nieproste w realizacji. Poza tym postulat taki wydaje się sprzeczny z celami reformy regulacji prowadzonej pod patronatem Ministerstwa Gospodarki. Jego paradoksalność polega bowiem na tym, że rozwiązanie, którego pewność i trwałość dotąd przyczyniały się do stabilnego funkcjonowania firm inwestycyjnych, ma zostać zastąpione przez rozwiązanie najzwyczajniej doraźne i niepewne.

Inicjatywę urzędu należy oceniać nie tylko z punktu widzenia korzyści i strat dla uczestników rynku, ale i z perspektywy efektywności nadzoru. Niestety, mglistość całej koncepcji skłania do pesymizmu. Nadzorowi trudno będzie dzięki tej inicjatywie utrzymać dotychczasowy poziom bezpieczeństwa obrotu i usług inwestycyjnych. Zaproponowana kuracja zdaje się raczej pogarszać stan rzeczy, niż leczyć rzekome patologie. Zastanawia też i to, że organ nadzoru sam z siebie wyrzeka się narzędzia determinującego w dużej mierze skuteczność jego działań.

Być może w przyszłości rozwój rynku umożliwi odejście od indywidualnego licencjonowania maklerów na rzecz innych form autoryzacji ich pracy. Mniej prawdopodobne jest uwolnienie spod nadzoru doradców inwestycyjnych. Dziś jednak sytuacja na pewno nie sprzyja spontanicznej liberalizacji przepisów, nawet jeśli dokonywanej w imię usuwania biurokratycznych barier.

Autor był zastępcą przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego

[ramka]

[b]Czytaj też:

[link=http://www.parkiet.com/artykul/939167.html]Zawód maklera i doradcy tematem dla prezydenta?[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/936717_Licencja_maklera__nie_znikla_wszedzie.html]Licencja maklera nie znikła wszędzie[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/936233_Likwidacja_licencji_maklera_i_doradcy_budzi_wiele_watpliwosci.html]Likwidacja licencji maklera i doradcy budzi wiele wątpliwości[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936232_Jeden_egzamin_nie_daje_pelni_umiejetnosci_.html]Ludwik Sobolewski prezes GPW: Jeden egzamin nie daje pełni umiejętności[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936231_Nie_likwidujmy_zbyt_szybko_licencji_dla_maklerow_.html]Wiesław Rozłucki: Nie likwidujmy zbyt szybko licencji dla maklerów[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936230_Nalezy_dokladnie_okreslic_zakres_odpowiedzialnosci_.html]Igor Chalupec: Należy dokładnie określić zakres odpowiedzialności[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936229_Nie_ma_potrzeby_otwierac_szeroko_drzwi_do_zawodu_.html]Zbigniew Mrowiec: Nie ma potrzeby otwierać szeroko drzwi do zawodu[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936228_Kontrole_ad_hoc_polem__do_kolejnych_naduzyc.html]Robert Nejman: Kontrole ad hoc polem do kolejnych nadużyć[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936227_Warto_zachowac_wysoki_standard_transparentnosci.html]Grzegorz Łętocha: Warto zachować wysoki standard transparentności[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936226_Co_zahamuje_pokuse__nieetycznych_zachowan__.html]Maciej Bombol: Co zahamuje pokusę nieetycznych zachowań?[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936225_Stop_dublowaniu__reglamentacji.html]Janusz Paczocha: Stop dublowaniu reglamentacji[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936224_Licza_sie_przede__wszystkim_predyspozycje.html]Witold Stępień: Liczą się przede wszystkim predyspozycje[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/10,936223_Jakas_forme_certyfikacji_nalezaloby_pozostawic_.html]Paweł Tamborski: Jakąś formę certyfikacji należałoby pozostawić[/link]

[/b][/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?