[b]Jak z perspektywy szefa GPW?będzie wyglądała warszawska giełda za pięć lat, w roku 2016? [/b]
Najbliższe lata poświęcimy konsekwencji i kontynuacji. Kilka lat temu, w oparciu o nasze możliwości i zgodnie z diagnozą rozwoju rynków kapitałowych na świecie, zostały wyznaczone kierunki działań GPW. Działania te przynoszą konkretne rezultaty, nie ma więc potrzeby zmieniać naszkicowanej strategii.
Jak mówił Churchill, nawet jeśli strategia jest bardzo dobra, warto sprawdzić od czasu do czasu, czy sprawdza się w praktyce. Nasza się sprawdza. Powołaliśmy do życia kilka rynków, obejmujących w sumie wszystkie klasy instrumentów, którymi, patrząc na to rozsądnie, możemy obracać. Ilustrują to dziś: główny rynek, NewConnect, Catalyst, rynek energii. Tak więc za pięć lat o GPW będzie można powiedzieć, że nadal jest nie tylko mechanizmem obrotu, ale też kreatorem rynku, który zaczyna się przed wejściem emitenta do obrotu. A także, że jest nie tylko liderem regionu, jak w latach 2008–2011, ale skupia niewątpliwie największą część biznesu regionalnego, czyli jest centrum obrotu kapitałowego w regionie. Celem jest umacnianie pozycji i utrwalenie reputacji GPW jako giełdy nieograniczającej się do rynku lokalnego.
[b]A jak może wyglądać sytuacja po upływie dekady?[/b]
Za dziesięć lat GPW będzie już po apogeum wpływu na nasze bieżące funkcjonowanie dwóch procesów – wzrostu konkurencyjności rynków kapitałowych oraz ich globalizacji. Będziemy znani w Europie jako giełda wyspecjalizowana w przyciąganiu spółek z sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Będziemy też głównym punktem odniesienia dla rynków na wschód od Unii Europejskiej.