Indeksy są tylko o krok od dołków z czerwca

Indeksy warszawskiej giełdy praktycznie nie skorzystały na znacznej poprawie nastrojów na Wall Street. WIG20 i sWIG80 są tuż-tuż od czerwcowych dołków korekty spadkowej trwającej od kwietnia. Czy do ożywienia rynku akcji wystarczą sygnały słabnięcia presji inflacyjnej?

Aktualizacja: 26.02.2017 19:47 Publikacja: 09.07.2011 02:39

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

[srodtytul]Analiza techniczna: na Wall Street test oporu, a na GPW test wsparcia?[/srodtytul]

Ostatnie dwa tygodnie przyniosły zadziwiające rozbieżności pomiędzy tym, co dzieje się na amerykańskim rynku akcji, a wydarzeniami na GPW. Podczas gdy jeszcze dwa tygodnie temu indeks S&P 500 był o krok od przebicia dolnej granicy trendu bocznego, w jakim tkwi od marca (okolice 1250 pkt), to w ostatni czwartek znalazł się nieopodal górnej granicy tego trendu, zaledwie krok od szczytów hossy z przełomu kwietnia i maja br. Tak dramatyczny zwrot na Wall Street sprawił zapewne, że optymiści oczami wyobraźni już widzą S&P 500 na poziomie nawet 1500 pkt (w czwartek przekroczył 1350 pkt). Słuszność mieli ci analitycy, którzy w poprzednich tygodniach wskazywali na nadmiernie słabe nastroje wśród amerykańskich inwestorów (np. według ankiety AAII). Silną zwyżkę notowań w USA tłumaczyć też można na tej samej (kontrariańskiej) zasadzie odbiciem się od 2,5-rocznego minimum monitorowanego przez nas wskaźnika Citigroup Economic Surprise Index, obrazującego odchylenie danych makro od prognoz ekonomistów (odbicie to oznacza, że pesymizm wśród ekspertów sięgnął takiego poziomu, że wystarczy nawet niewielka poprawa danych, by przebić ich prognozy, a takie niespodzianki napędzają zwyżkę cen akcji).

Tak pozytywny rozwój wydarzeń na Wall Street zupełnie nie ma jednak przełożenia na koniunkturę na GPW.

WIG20 „przyssał się” w ostatnich dniach do poziomu 2800 pkt. Reakcja na piątkowe fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy przybliżyła groźbę pogłębienia czerwcowego dołka (2783 pkt). O ile słabą postawę naszego głównego indeksu można słusznie tłumaczyć słabością koncernów naftowych i banków, a także odłączeniem prawa do dywidendy KGHM, to niestety próby szukania usprawiedliwienia stają się pozbawione sensu, jeśli spojrzymy na szeroki rynek. Gromadzący głównie małe spółki (a przecież właśnie takie stanowią większość „populacji” warszawskiego parkietu) indeks sWIG80 także nie ma się czym pochwalić. Podczas gdy na Wall Street inwestorzy zastanawiają się nad tym, czy i kiedy dojdzie do ataku na rekordy hossy, to na rynku małych firm w Warszawie uwaga skierowana jest na czerwcowy dołek. Dopóki indeks jest poniżej przebitego w połowie minionego miesiąca wsparcia (dołki intraday z marca i maja w okolicy 12,2 tys. pkt), jako realny scenariusz należy traktować kontynuację fali spadkowej. Cała nadzieja w tym, że czerwcowy dołek (11,8 tys. pkt intraday) stanie się na tyle mocną barierą, że sWIG80 odbije się od niego, tworząc optymistyczną formację podwójnego dna. To na razie jednak myślenie raczej życzeniowe niż scenariusz bazowy. O tym, w jak kiepskiej kondycji jest szeroki rynek na GPW, świadczą nasze obliczenia, z których wynika, że aż dwie trzecie wszystkich walorów jest poniżej rocznej średniej kroczącej (którą można traktować jako prosty miernik długoterminowej tendencji). Coraz trudniej jest o zarobek, coraz łatwiej jest zaś stracić na akcjach.

[srodtytul]Fundamenty: rosną szanse na wyhamowanie inflacji, ale kiedy pomoże to akcjom?[/srodtytul]

Miniony tydzień, zgodnie z oczekiwaniami większości analityków, nie przyniósł kolejnej podwyżki stóp procentowych w naszym kraju. To dobra wiadomość dla inwestorów, bo jak już wcześniej pisaliśmy, rosnące koszty pieniądza z pewnym opóźnieniem negatywnie przekładają się na koniunkturę na GPW.

Wydaje się, że ostudzeniu inflacji w naszym kraju w kolejnych miesiącach sprzyjać będzie sytuacja na światowych rynkach. Chodzi tu nie tylko o to, że ceny ropy naftowej – jednego z głównych kreatorów inflacji – są sporo poniżej wiosennych szczytów. Do tego dochodzi sytuacja na rynku żywności. Jeśli jako wyznacznik dla tego rynku potraktujemy indeks S&P GSCI Agriculture (obejmuje ceny ośmiu kategorii towarów rolnych, którymi można handlować w formie kontraktów terminowych), to na jego wykresie dopatrzyć się można w ostatnim czasie przełomowych sygnałów. Wszystko zaczęło się od przebicia przez indeks linii trendu wzrostowego w połowie marca. Od tego czasu wskaźnik znalazł się w trendzie bocznym, budując formację przypominającą trójkąt prostokątny. W końcu czerwca indeks przebił dołki tej formacji, spadając do poziomu najniższego od listopada 2010 r. Gdyby te sygnały okazały się trafne (wygląda na to, że indeks przymierza się teraz do ruchu powrotnego ku przebitemu wsparciu), należałoby oczekiwać dalszej zniżki.

A analiza danych historycznych z ostatnich pięciu lat sugeruje, że trendy, według których podąża S&P GSCI Agriculture, mają zazwyczaj silne przełożenie na dynamikę inflacji w naszym kraju, przy czym widać pewne opóźnienie tego oddziaływania (można je z grubsza szacować na trzy miesiące). Zauważyć można na przykład, że (uwzględniając trzymiesięczne opóźnienie) niedawny skok indeksu cen żywności o 90 procent (od lipca 2010 r. do kwietnia 2011 r.) pociągnął za sobą skok rocznego tempa inflacji w Polsce (wskaźnika CPI) o 3 pkt proc., z 2 do 5 proc., a to z kolei zmusiło RPP do agresywnych podwyżek stóp procentowych. Skok cen żywności miał oczywiście także efekt światowy, na który złożyło się również przyśpieszenie inflacji (szczególnie widoczne na rynkach wschodzących), a także gwałtowne niepokoje społeczne w Afryce Północnej, z Egiptem i Libią na czele – a to przyczyniło się do wzrostu cen ropy, jeszcze bardziej nakręcając spiralę inflacyjną.

Wobec tych wydarzeń ostatnie zmiany na wykresie indeksu S&P GSCI Agriculture wydają się optymistyczne. Skoro wskaźnik ten od maja krok po kroku się obniża, to po kilku miesiącach powinno to wywrzeć wyraźny wpływ na inflację, sprzyjając jej obniżaniu się. Jeśli tak się stanie, to RPP nie będzie musiała dalej zaostrzać polityki pieniężnej, a to oczywiście będzie dobra wiadomość dla posiadaczy akcji.

Sęk w tym, że nie należy przesadzać z interpretacją takiego optymistycznego scenariusza dezinflacyjnego (wiążącego się ze spadkiem tempa inflacji). Aby zjawisko to miało pozytywne skutki dla rynku akcji, konieczne jest, by nie towarzyszyły mu oznaki słabnięcia koniunktury gospodarczej. Co do tego, czy tak się stanie, można mieć poważne wątpliwości, biorąc pod uwagę różnorodne wskaźniki wyprzedzające dla naszej gospodarki. Czy przypadkiem omówiona powyżej słabość szerokiego rynku akcji nie jest właśnie oznaką, że inwestorzy dyskontują słabnięcie koniunktury? Poza tym, nawet jeśli cykl podwyżek stóp zostanie wstrzymany lub wręcz zakończony dzięki zahamowaniu inflacji, to przecież nie anuluje to wpływu tych podwyżek, które już miały miejsce w pierwszym półroczu. Miesiąc temu pisaliśmy o tym, że na podstawie historii ostatnich 10 lat można w przybliżeniu szacować, że wyższe koszty pieniądza (rozumiane jako wzrost stóp rok do roku) miały przełożenie na kursy akcji (roczną dynamikę WIG20) z dziewięciomiesięcznym opóźnieniem. Ponieważ ostatnia podwyżka stóp była w czerwcu, to jej skutki inwestorzy giełdowi będą odczuwali dopiero w marcu przyszłego roku. A skutki pierwszej, styczniowej podwyżki zgodnie z tym założeniem jeszcze się nawet nie ujawniły – będą odczuwalne w październiku. W gospodarce nic nie dzieje się z dnia na dzień.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?