Do sygnałów odwrócenia trendu spadkowego daleka droga

Dla inwestora o długoterminowym horyzoncie, któremu niestraszna groźba pogłębienia dołków, akcje są wyjątkowo tanie i atrakcyjne. Tym, którzy jednak drżą na myśl o możliwości kontynuacji przeceny, polecić można cierpliwe czekanie z gotówką w portfelu na sygnały odwrócenia tendencji spadkowej

Aktualizacja: 26.02.2017 17:10 Publikacja: 13.08.2011 04:16

Do sygnałów odwrócenia trendu spadkowego daleka droga

Foto: GG Parkiet

Wygląda na to,?że skala przeceny z ostatnich dwóch tygodni stworzyła okazję do kupna akcji po atrakcyjnych kursach. Jak już pisaliśmy w piątek, podstawowe wskaźniki wyceny zarówno na GPW, jak i na głównych giełdach zachodnich zbliżyły się do minimów z ostatnich lat. Dużo do myślenia daje choćby wykres wskaźnika cena/wartość księgowa dla spółek notowanych na parkiecie naszego zachodniego sąsiada (wchodzących w skład indeksu DAX). Wskaźnik ten zbliżył się do poziomu 1, który w ostatnich 10?latach zanotowano jedynie dwa razy – u dna bessy w lutym 2009 roku oraz w finałowym etapie bessy na przełomie lat 2002/2003. Na naszym rodzimym rynku C/WK dla firm z WIG ma już też wartość w okolicach 1, podczas gdy w lutym 2009 roku (czyli tuż przed startem hossy) wynosił ok. 0,9. Akcje są bardzo tanie w ujęciu historycznym.

Cały problem polega jednak na tym, że nawet tak niski poziom wycen akcji nie jest jakąś magiczną barierą, poniżej której nie można zejść. Być może akcje są bardzo atrakcyjne dla inwestorów, którzy są gotowi bez zmrużenia oka trzymać je w portfelu przez co najmniej kilka lat, ale historia pokazuje, że spośród tych uczestników rynku, którym wydaje się, że są w stanie podołać takiemu zadaniu, spora część ostatecznie kapituluje wraz z kontynuacją trendu spadkowego. I co gorsza, owa kapitulacja następuje często akurat wtedy, kiedy rynek jest w okolicach twardego dna. Może twarde dno mamy już za sobą, a może za iks miesięcy okaże się, że będzie ono leżało znacznie poniżej obecnych poziomów?

Analiza techniczna triumfuje

Co robić w tej sytuacji? Odpowiedź jest prosta – kierować się tymi samymi zasadami, które pozwoliły nam bezpiecznie przetrwać ostatnią zawieruchę rynkową. W końcu lipca, zanim jeszcze doszło do kataklizmu na giełdach, ostrzegałem, że indeksy na GPW przebijają długoterminowe poziomy wsparcia. Chociaż nawet w najśmielszych projekcjach dalszego biegu wydarzeń nie przypuszczałem, że skutki pęknięcia wsparć mogą być tak dramatyczne i błyskawiczne, to wnioski są oczywiste – skoro analiza techniczna się sprawdziła, to dlaczego jej regułom nie zawierzyć także w przyszłości?

W tym kontekście wydaje się, że należy po prostu poczekać na pokonanie przez indeksy (i kursy poszczególnych akcji będących kandydatami do portfela) poziomów oporu. I nie chodzi tu o opory krótkoterminowe, mogące świadczyć o chwilowej poprawie nastrojów, ale bariery o znaczeniu adekwatnym do poziomów wsparcia, których pęknięcie zwiastowało rynkowy kataklizm.

Poziomy oporu bujają w obłokach

Najistotniejsze jest to, że o pokonaniu takich odpowiednio „ciężkich gatunkowo" poziomów oporu nie ma na razie co myśleć. Co z tego, że w ostatnich dwóch dniach indeksy wreszcie próbowały – skutecznie – odreagować panikę? Na razie ta zwyżka z punktu widzenia analizy technicznej jest jałowa. Powód jest prosty – poziomy oporu bujają w obłokach, w odległości, która jest nie do pokonania w krótkim terminie. Weźmy choćby pod uwagę klasyczne narzędzie techniczne, jakim są średnie kroczące. Nawet szybka (a przez to wysyłająca sporo błędnych sygnałów) średnia z 50 sesji jest na wykresie WIG na wysokości ok. 47 tys. pkt, czyli tam, gdzie zaczynała się ostatnia panika, która w ciągu sześciu sesji pogrążyła notowania o prawie 20 proc. W tej samej okolicy są też średnie o długoterminowym znaczeniu, np. ze 100 sesji lub roczna.

Weźmy też pod uwagę np. znaną prostą regułę transakcyjną, zalecającą kupowanie akcji wraz z ustanowieniem przez kurs nowego czterotygodniowego maksimum. Obecnie takie maksimum dla WIG leży na wysokości ok. 48 tys. pkt, a więc jeszcze wyżej niż wspomniane średnie. Z kolei znacznie bardziej praktyczne (dające mało błędnych sygnałów) maksimum z 50 sesji jest na poziomie aż 50 tys. pkt.

Wszystko to pokazuje dobitnie, że ci inwestorzy, którzy słuchając sygnałów analizy technicznej dawno pozbyli się akcji, teraz mogą spokojnie czekać na dalszy rozwój sytuacji z portfelami wypełnionymi po brzegi gotówką (swoją drogą trzymanie gotówki staje się coraz bardziej opłacalne – w trakcie ostatniego tygodnia 3-miesięczna stawka Wibor ustanowiła nowe 2,5-roczne maksimum na poziomie 4,73 proc.).

Oczywiście fakt, że obecnie poziomy oporu bujają w obłokach i są zupełnie poza zasięgiem indeksów wcale nie oznacza, że w kolejnych tygodniach czy miesiącach nie powstaną nowe, położone znacznie niżej, a przez to bardziej osiągalne.?Do tego potrzeba jednak trochę czasu. Nie łudźmy się, że kluczowe dla oceny sytuacji wskaźniki nagle znajdą się w zasięgu ręki.

Tempo jak w czasie największych kryzysów

Szukając wskazówek na temat tego, w jaki sposób może dojść do obniżenia się poziomów oporu, a potem odwrócenia trendu spadkowego, można natrafić na ciekawą zależność. Punktem wyjścia do niej jest w miarę optymistyczna obserwacja odnośnie do gwałtowności ostatniej fali spadkowej. Jak już pisaliśmy w czwartek, takie tempo załamania występowało dotąd jedynie w kulminacyjnych momentach kryzysów. W ciągu sześciu sesji największej paniki WIG stracił tym razem 19,2 proc., co jest porównywalne z krachem z października 2008 roku (wtedy 6-sesyjne tempo spadku sięgnęło maksymalnie 16 proc.) oraz września 1998 roku (maksymalnie prawie 23 proc.), czyli kryzysu rosyjskiego i będącego jego skutkiem upadku potężnie zlewarowanego funduszu hedgingowego LTCM.

Optymizm tego porównania dobrze wpisuje się w to, co pisałem na wstępie – że wyceny akcji stały się bardzo zachęcające. Takie paniczne tempo wyprzedaży było bowiem w przeszłości charakterystyczne dla dojrzałych etapów bessy. W obu przypadkach rok po tych wydarzeniach WIG był na dużo wyższych poziomach.

Nie przywiązując się zbytnio do prognostycznych walorów tego porównania, warto przyjrzeć się schematowi, według jakiego w przeszłości po takich drastycznych falach spadkowych dochodziło najpierw do ukształtowania się nowych poziomów oporu, a następnie ich pokonania i odwrócenia trendu.

Schemat z przeszłości

Zacznijmy od bliższego nam czasowo przypadku z przełomu lat 2008/2009. Po gwałtownej fali przeceny u jej dna 27 października 2008 r. WIG był aż 33 proc. poniżej poziomu z początku miesiąca. Kolejne dni przyniosły odbicie o 17 proc., które oczywiście nie zakończyło trendu spadkowego, ale jego rola okazała się w przyszłości bardzo pożyteczna. Chociaż początek 2009 roku przyniósł kontynuację trendu i pogłębienie dołków (w połowie lutego WIG był prawie 16 proc. poniżej minimum z października – to ostrzeżenie dla „łapaczy dołków" także w obecnej sytuacji), to jednak dzięki wspomnianej próbie odbicia opór został obniżony do bardziej przystępnych poziomów. Rolę oporu przejął szczyt owego odbicia. Kiedy w maju 2009 r. WIG wspiął się powyżej tej bariery, był to wystarczająco szybki sygnał odwrócenia trendu na wzrostowy.

Bardzo podobny był schemat rozwoju wydarzeń na jesieni 1998 roku. Także tam po gwałtownej fali przeceny doszło najpierw do odbicia, potem pogłębienia dołka, a wreszcie do udanego ataku na szczyt odreagowania, co sygnalizowało zmianę trendu na zwyżkowy.

Czy i tym razem będziemy mieli do czynienia z takim scenariuszem? Tego nie wiadomo, ale porównania te pozwalają sobie uświadomić, że po pierwsze?istnieje poważna groźba pogłębienia dołków nawet po silnym odreagowaniu, a po drugie – na zmianę trendu potrzeba czasu. Zasada pozostaje ta sama, co zawsze w trakcie trendów spadkowych: do czasu pokonania ważnych poziomów oporu analiza techniczna zaleca trzymanie w portfelu gotówki.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?