Do podobnych wniosków prowadzi porównanie wydarzeń z minionych sześciu miesięcy wzrostu do siły, jaką amerykańskie indeksy pokazywały w czasie kryzysu rosyjskiego z 1998 roku i w pierwszym roku po jego wybuchu (wykres 1.). Zgodnie z tym schematem kwietniowa wspinaczka indeksów byłaby dość nerwowa, prowadząc do pierwszej zauważalnej korekty w maju. Jednak właściwa, dłuższa fala korekcyjna miałaby nadejść dopiero w miesiącach letnich.
Co dalej w USA
Porównanie obecnej sytuacji w USA do tej sprzed 14 lat jest być może ryzykowne, ale nie pozbawione podstaw. Po pierwsze, bankructwo Rosji, podobnie jak obecne kontrolowane bankructwo Grecji, miało znacznie większe przełożenie na gospodarkę Europy, w tym Polski i Niemiec, niż na wskaźniki ekonomiczne w Stanach Zjednoczonych. Po drugie, nie prowadziło do ogólnoświatowej recesji, której widmo, widoczne w ubiegłym roku, przestało obecnie straszyć inwestorów giełdowych. Po trzecie, widoczna ostatnio gołym okiem siła spółek z indeksu Nasdaq ma wiele cech wspólnych z zachowaniem sektora technologicznego w czasie oraz po kryzysie rosyjskim.
Spółki takie jak Cisco, Intel czy IBM wykonały w ciągu pierwszych sześciu miesięcy po minimach krachu z 1998 roku swój pierwszy dynamiczny skok na drodze do internetowego szaleństwa, jakie miało niebawem nadejść. Nie twierdzę, że w najbliższym roku zacznie się boom na miarę hossy internetowej. Wydaje mi się jednak, że zagadkę nadzwyczajnej siły Appla w ostatnich miesiącach można starać się rozwikłać, wykorzystując, poza specyfiką samej firmy, analogię z pierwszą fazą technologicznej hossy z 1999 roku.
Kolejną cechą, która wyróżnia lata 1998 –1999 jako okres właściwy do porównań z obecną sytuacją rynkową, jest zachowanie się amerykańskich indeksów względem naszego rynku, a w szczególności WIG20. Dość oczywisty brak siły polskich akcji w 1998 roku na tle dokonań S&P500 przypomina sytuację z ostatnich miesięcy, choć tym razem słabość naszego rynku jest bardziej zagadkowa. Co prawda nie spodziewam się, byśmy odzyskali utraconą moc w tak szybki i wyraźny sposób jak w drugim kwartale 1999 roku, ale jednak ten historyczny przykład daje nadzieję, że przynajmniej kierunek, w jakim podąży WIG20, będzie podobny.
Niestety, nie da się ukryć, że amerykański rynek akcji powoli zbliża się do etapu, w którym w przeszłości często występowały momenty zawahania koniunktury giełdowej. Posługując się sezonowością rynku w USA, można wywnioskować, że okres maja i czerwca powinien przynieść pogorszenie nastrojów i korektę na indeksach akcji (wykres 2.).