Warto rozejrzeć się po innych parkietach

Rozmowa z Robertem Jesiołowskim, dyr. departamentu inwestycji giełdowych CDM Pekao

Aktualizacja: 18.02.2017 12:19 Publikacja: 26.05.2012 18:00

Robert Jesiołowski, dyr. departamentu inwestycji giełdowych CDM Pekao fot. archiwum

Robert Jesiołowski, dyr. departamentu inwestycji giełdowych CDM Pekao fot. archiwum

Foto: Archiwum

Jak inwestorzy, zwłaszcza ci najbogatsi, znoszą obecną sytuację na rynku? Jakie kroki podejmują?

Bardzo spokojnie. Rynek jest bardzo trudny, szczególnie dla osób z podejściem „spekulacyjnym", które czekają na większe zmiany kursów. Od pewnego czasu nie widać na GPW poprawy, co nie oznacza jednak, że na inwestowaniu nie można zarabiać.

Przy długim trendzie bocznym zmierzającym w stronę spadkowego...?

Staramy się pokazać klientom, którzy się z nami kontaktują, rozwiązania i narzędzia pozwalające zoptymalizować wyniki z portfela. Jednym z nich jest możliwość inwestowania na rynkach zagranicznych. O nich wie niemal każdy, ale niewiele osób się na ten ruch decyduje. Tymczasem jak pokazuję klientom, że od początku roku WIG20 stracił około 5 proc., a niemiecki Dax zyskał ponad 6 proc., to skłania do refleksji. Polscy inwestorzy skoncentrowani są na warszawskim parkiecie. Tymczasem przysłowiowe życie toczy się także w innych miejscach. Zdaję sobie sprawę, że część z nich może obawiać się braku informacji na czas, braku analiz czy rekomendacji. W miarę możliwości staramy się jednak zapewniać pewne wsparcie analityczne. Zresztą nie zawsze trzeba kupować konkretną spółkę, część klientów wybiera także fundusze portfelowe replikujące zmiany zagranicznych indeksów.

Czy popularnością dalej cieszą się także obligacje korporacyjne?

Widzimy wciąż zainteresowanie, mimo wpadek rynkowych takich jak DSS. Klientom oferujemy tylko te emisje, które naszym zdaniem mają zasadną relację ryzyka do zysku, a dodatkowo emitent nie ma tajemnic przed inwestorami. Wynika to z naszego konserwatywnego w tym przypadku podejścia. W trudnych chwilach takie podejście procentuje.

Do niedawna wydawało się, że przyszłością branży maklerskiej jest automatyzacja i obsługa przez Internet. Czy w takim „bezobsługowym" świecie inwestorzy mogą sobie poradzić także na rynkach zagranicznych?

O tym, że wszyscy klienci przenieść się mogą do Internetu, słychać było najczęściej rok – dwa lata temu, kiedy trend rynkowy był wyraźny. W miarę, jak rynek stał się mało czytelny, widzimy jednak, że kontakt z ekspertami biura jest ważny.

CDM nie zdecydował się zrezygnować z szerokiego spektrum usług na rzecz automatyzacji. Są więc u nas klienci, którzy korzystają ze zleceń do dyspozycji maklera (DDM). Wiedzą bowiem, że mogą nie mieć czasu na handel akcjami w najkorzystniejszym dla nich momencie. Wtedy wsparcie maklera realizującego strategię klienta bywa czasem niezbędne.

Są również wciąż tacy, którzy zlecają kupno lub sprzedaż przez telefon lub korzystają z mobilnego dostępu do rachunku.

Osobiście uważam, że kontakt biura i inwestora jest opłacalny dla obu stron. Nam zależy na poznaniu potrzeb klientów, personalizacji oferty, zapoznaniu ich z pełnym spektrum możliwości inwestycyjnych, jakie oferujemy. Z kolei inwestor skorzystać może z wiedzy eksperckiej pracowników CDM.

Kiedy sytuacja na rynkach może się wykrystalizować?

Podobnie jak duża część klientów z najgrubszymi portfelami sądzę, że niedługo. Wszyscy czekają na wiążące decyzje w sprawie Grecji. Wydaje się, że czerwcowe wybory już tylko usankcjonują scenariusz wyjścia lub pozostania w strefie euro. Zbyt wiele szefów państw i ekonomistów zajmuje się tym tematem, aby rozwiązanie nie udało się znaleźć.

Osobiście jestem optymistą co do rozwoju dalszej sytuacji. Fundamenty polskiej gospodarki są zbyt silne, aby przecena, jakiej jesteśmy świadkami, trwała tak długo.

Czy inwestorzy zaczynają już kupować tanie walory?

Jeszcze nie. Ale widać, że „przebierają nogami".

Kwiecień oznaczał koniec lokowania pieniędzy na lokatach jednodniowych bez podatku. Dlaczego choć część tych środków nie trafiła na giełdowy parkiet?

Bolączką polskiego rynku kapitałowego jest brak prawdziwie długoterminowych inwestorów, którzy wykorzystywaliby takie sytuacje jak obecnie do powiększania portfela akcji. GPW przyciąga w momentach wyraźnych wzrostów, kiedy Polacy mogą sobie wyobrazić podwojenie majątku w kilka miesięcy.

Znikomy odsetek Polaków umiejętnie dzieli swoje oszczędności pomiędzy różne klasy aktywów, co powoduje, że w długim okresie ich pieniądze nie pracują optymalnie. Trudno się więc dziwić, że przy obecnej słabej koniunkturze gros oszczędności wciąż trafia na krótkie lokaty, gdzie zysk nie jest oszałamiający, ale w miarę pewny.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?