Coraz więcej spółek na historycznych minimach. Okazja? Niekoniecznie

Notowania wielu znanych emitentów osiągają poziomy najniższe w giełdowej historii. Zapytaliśmy analityków, czy zasłużenie oraz czy warto już rozważyć zakup tak mocno przecenionych akcji

Aktualizacja: 18.02.2017 11:56 Publikacja: 30.05.2012 14:00

Piotr Niemczycki, prezes Agory, fot. D. Golik

Piotr Niemczycki, prezes Agory, fot. D. Golik

Foto: Archiwum

Agora, Bioton, GPW, GTC, Midas, PBG, Petrolinvest, PZU, Tauron i TVN– te działające w różnych branżach firmy łączy to, że ich kursy znajdują się w pobliżu historycznych minimów lub niedawno przebiły te minima. W wypadku każdej z nich można znaleźć rozmaite czynniki odpowiedzialne za spadki. Wspólnie z analitykami zastanawiamy się, czy w tym gronie można znaleźć okazje inwestycyjne.

Nieczyste sumienie

Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający w Infinity 8, zaznacza, że spadki kursów nie biorą się z niczego. Jego zdaniem spółki, które notują historyczne minima, najczęściej mają coś na sumieniu. – Pierwszym przykładem z brzegu może być GTC. Firma miała słabe wyniki w IV kwartale 2011 r. Rynek negatywnie zareagował też na informację o dużej emisji akcji i odejściu Eliego Alroya z rady nadzorczej – wylicza. – Na razie kurs spółki zbliżony jest do zanotowanego niedawno historycznego minimum, ale wydaje się, że powinna nastąpić próba odbicia. W najbliższych tygodniach cała branża budowlano-deweloperska pomimo słabego sentymentu, może zanotować korektę wzrostową – ocenia.

Ekspert nie spodziewa się silnego odbicia w wypadku Tauronu. Jego zdaniem wpływ na ocenę spółek energetycznych mogą mieć planowane duże inwestycje, w związku z którymi inwestorzy mogą się spodziewać emisji akcji. W wypadku Agory i TVN większy potencjał do odbicia ekspert widzi w drugiej firmie, ze względu na pogłoski o możliwej szybkiej finalizacji sprzedaży portalu Onet. Jego zdaniem długoterminowym typem do odbicia może być też Midas, pod warunkiem że spełni obietnice z emisji akcji, na co trzeba będzie jednak poczekać.

Niska cena to nie wszystko

Maciej Bobrowski, szef działu analiz DM BDM, uważa, że jeśli inwestor ma długi horyzont czasowy, to zakup akcji notowanych na minimach może być wart rozważenia. Podkreśla jednak, że nie oznacza to, że kurs nie będzie jeszcze niżej. – Dokonując selekcji, trzeba rozważyć przede wszystkim fundamentalne wartości danego podmiotu oraz „wycenić" przyszłe wyniki. Zatem, jak dziś można zauważyć, może być sporo takich przypadków, że kurs jest na minimach, a jednocześnie ze względu na słabe perspektywy i sytuację płynnościową, akcje są ciągle za drogie – mówi.

Zdaniem Bobrowskiego bardzo trudno jest ocenić, czy notowania osiągnęły już dno. – Zwykle widoczne jest to dopiero po upływie czasu. Biorąc pod uwagę perspektywy makroekonomiczne dla polskiej gospodarki w najbliższych kwartałach oraz słabe wyniki za I kwartał, można oczekiwać, że w czasie kilku kwartałów dołki w wielu przypadkach jeszcze się pogłębią – mówi.

Zagranica wciąż nam szkodzi

Sobiesław Kozłowski z DM BPS również zwraca uwagę na to, że historycznie niska cena nie powinna decydować o inwestycji. – WIG20 jest mocno skorelowany z kursem EUR/USD i odwrotnie skorelowany z USD/PLN. Sytuacja na naszej giełdzie jest zatem determinowana przez nastawienie inwestorów zagranicznych – mówi. – To, czy wyceny spółek można uznać za atrakcyjne, jest pochodną sytuacji w Europie. Na rynkach nadal utrzymuje się niepewność związana z Grecją, Hiszpanią czy Włochami, co obrazuje np. rentowność 30-letnich obligacji niemieckich wynosząca tyle co inflacja. Dlatego analityk w mniejszym stopniu patrzyłby teraz na poszczególne spółki. Skupiłby się raczej na zachowaniu EUR/USD oraz rentowności obligacji krajów postrzeganych jako bezpieczne przystanie.

Optymistą w odniesieniu do możliwości odbicia w najbliższym czasie nie jest Rosiński. – Obawiam się, że inwestorzy nie patrzą dziś na tematy przyszłościowe. Grają raczej krótkoterminowo. Od dłuższego czasu na rynku nie było prób odbicia. Indeksy są znacznie poniżej szczytu z marca – mówi. – Niepokojąco niskie są też obroty. Muszą one znacząco wzrosnąć, by mogło dojść do odbicia. W przeciwnym wypadku wszelkie próby mogą szybko zostać stłumione przez podaż, która pojawi się w reakcji na próby wybicia z trendu spadkowego.

[email protected]

Opinie:

Franciszek Wojtal, analityk, Millennium DM

Kursy wszystkich spółek energetycznych w ostatnich miesiącach zachowują się słabo. Z grona firm zaliczanych do tej branży preferowałbym raczej PGE i Eneę, a nie Tauron. Akcje ostatniej spółki nie są zbyt atrakcyjne m.in. ze względu na zagrożenie spadkiem jej zysków w najbliższych latach. W 2012 r. Tauron będzie miał ponad 0,5 mld zł przychodów z tytułu rekompensat za wcześniejsze zerwanie kontraktów długoterminowych, a jest to ostatni rok, w którym wpływy z tego tytułu są tak duże. Istotnym czynnikiem będzie również utracenie przez elektrownie wodne dofinansowania z tytułu zielonych certyfikatów. W wypadku Enei i PGE czynnikiem zachęcającym do zakupu akcji mogą być wypłacane przez te firmy dywidendy. W przypadku Tauronu rynek obawia się, że w związku z realizacją programu inwestycyjnego w kolejnych latach spółka przestanie się dzielić zyskiem z akcjonariuszami. ako

Robert Maj, analityk, KBC?Securities

Zachowanie kursu PBG w najbliższych tygodniach zależy od tego, jakim wynikiem zakończą się prowadzone z bankami rozmowy dotyczące dalszego finansowania działalności spółki. Gdyby negocjacje rozstrzygnęły się pozytywnie, to inwestorzy zareagowaliby pozytywnie, gdyż oznaczałoby to, że grupa przybliża się do rozwiązania swoich problemów z płynnością.?PBG opublikowało w poniedziałek wieczorem komunikat, z którego wynika, że zakres rozmów z bankami został poszerzony do poszukiwania kompleksowego rozwiązania struktury finansowania spółki. Wydłużona została również perspektywa czasowa – poszukiwane są rozwiązania na najbliższych  12?miesięcy. Zachowanie kursu PBG w najbliższym czasie będzie uzależnione właśnie od wyniku negocjacji z bankami. Nie widzę innych pozytywnych czynników, które mogłyby wspomóc notowania w krótkim terminie.

Zbigniew Obara, analityk, BM Alior Banku

Klasycznym przykładem spółki, która przebija kolejne historyczne minima, jest PZU. Przy cenie poniżej 300 zł, tegoroczna stopa dywidendy wyniesie blisko 7 proc. Jednocześnie oprocentowanie polskich obligacji, których z racji działalności lokacyjnej samo PZU posiada niemałą kwotę, wynosi 5–6 proc. Perspektywy rynku ubezpieczeniowego prezentują się bardzo obiecująco, a spółka nie musi już dużo inwestować. W związku z tym można oczekiwać, że w przyszłych latach dywidenda będzie na co najmniej zbliżonym poziomie. Nowe minima wynikają moim zdaniem z tego, że kursy na GPW ustalają przede wszystkim negatywnie postrzegający polską gospodarkę inwestorzy zagraniczni, którym nie są w stanie przeciwstawić się słabe TFI i OFE. Nie wiem, czy spadkowy trend na PZU odwróci się już teraz, ale myślę, że jest to bardzo prawdopodobne w najbliższych kilku miesiącach. ako

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?