Wykres wartości koszyka akcji spółek z branży metalowej (każda firma ma taki sam udział w koszyku) prezentuje się obecnie nieco inaczej niż wykres WIG. Wszystko za sprawą wyjątkowo silnej fali zwyżkowej?z początku roku, która podniosła kursy średnio o sporo ponad 30 proc. Chociaż od kwietnia także i tutaj przewagę zaczęły zdobywać niedźwiedzie, to fala wzrostowa została zniwelowana „dopiero" w połowie, podczas gdy WIG osunął?się już do ubiegłorocznych dołków.
Ważą się losy trendu
W konsekwencji analitycy techniczni mogą się tu ciągle dopatrywać pewnych szans na uformowanie się trendu wzrostowego. Skoro na razie koszyk jest sporo powyżej grudniowego dołka, natomiast kolejne dwie górki (z listopada i początku kwietnia) położone są na coraz wyższych pułapach, to sytuacja wygląda względnie korzystnie. Oczywiście pod warunkiem, że koszyk nie cofnie się do grudniowego minimum, bo wtedy te rachuby zostaną przekreślone. Zresztą formalnie za moment ukształtowania się trendu wzrostowego należałoby uznać pokonanie kwietniowego szczytu, a do tego potrzebny byłby skok kursów w górę o 20 proc.
Akumulować czy jeszcze nie?
Średnioterminowym graczom pozostaje więc czekać cierpliwie na zmianę trendu, przy założeniu, że na razie możemy być świadkami pogłębiania lokalnych dołków. Nieco inaczej diagnoza sytuacji wygląda z punktu widzenia długoterminowych inwestorów, czyli takich, dla których liczą się nie kilkumiesięczne wahania, lecz obejmujące co najmniej kilkanaście miesięcy cykle koniunkturalne. Obraz sytuacji w takim długoterminowym ujęciu staje się dość klarowny, jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, że roczna zmiana wartości obliczanego przez nas koszyka akcji wynosi prawie -30 proc. Dla porównania, w lutym 2010 r. roczna dynamika przekraczała +150 proc. Bez wątpienia nie warto więc tracić z oczu obrazu sytuacji w dłuższej perspektywie.
Doświadczenie podpowiada zaś, że przy założeniu co najmniej kilkunastomiesięcznego horyzontu inwestycyjnego akcje opłaca się akumulować wówczas, gdy ich kursy mają za sobą okres niskich (ujemnych), a nie skrajnie wysokich stóp zwrotu. Zgodnie z takim kontrariańskim założeniem teraz jest właśnie czas na stopniowe kupowanie walorów, choć oczywiście na krótką metę strategia taka nadaje się tylko dla ludzi o mocnych nerwach i cierpliwości, bo nie ma żadnej gwarancji, że twarde dno trendu spadkowego jest już za nami. Akumulowanie akcji opiera się raczej na założeniu, zgodnie z którym giełda i gospodarka są już znacznie bliżej dołka niż szczytu cyklu koniunkturalnego.
Z wynikami nie jest źle
Znamienne jest jednocześnie to, że podczas gdy roczna dynamika zmian wartości wspomnianego koszyka runęła?do poziomów porównywalnych z końcówką bessy z przełomu lat 2008/2009, to tego samego nie da się powiedzieć o wynikach finansowych. Dobrze widać to w poniższej tabeli.