Zaledwie co czwarty debiutant przynosi zyski.

Tylko 14 spółek wprowadzonych na główny parkiet warszawskiej giełdy w ciągu dwóch ostatnich lat dało zarobić inwestorom. Na spadek kapitalizacji pozostałych 47 w głównej mierze wpłynęło otoczenie makro utrudniające realizację prognoz finansowych.

Aktualizacja: 19.02.2017 03:41 Publikacja: 04.07.2012 14:00

Spółki wprowadzone na GPW w ostatnim czasie

Spółki wprowadzone na GPW w ostatnim czasie

Foto: GG Parkiet

Przeprowadzający właśnie ofertę dostawca półproduktów dla przemysłu chemicznego i kosmetycznego nie podał prognoz w swoim prospekcie. Zarządzający PCC Exol, należącą do grupy znanego inwestora Waldemara Preussnera, nie tłumaczą powodów tej decyzji. Jednak analitycy wytykają, że spółka wyróżnia się negatywnie na tle rynku. Bo choć nie ma takiego przymusu, to większość firm wchodzących na GPW stara się w jakiś sposób zachęcić do siebie potencjalnych inwestorów, publikując właśnie założenia finansowe na kolejne lata. Ale czy rzeczywiście warto tak ryzykować?

Wielu poniżej rynku

Statystyki pokazują, że spośród 61 debiutujących w 2010 i 2011 r. przedsiębiorstw, tylko 14 ma dziś wyższą cenę rynkową niż w momencie przeprowadzania oferty IPO. Co ciekawe, aż 11 z nich zadebiutowało w ubiegłym roku. Największą stopę zwrotu dały Polska Grupa Odlewnicza i Zamet Industry, kórych akcje są dziś odpowiednio o 135 proc. i 53 proc. droższe. Trzeba jednak pamiętać, że te firmy zostały wydzielone z Famuru. Dobrze poradził sobie też Izostal, Megaron i Ovostar.

Negatywnych przykładów jest znacznie więcej. Wśród nich są zarówno ukraińskie przedsiębiorstwa jak Westa ISIC (spadek wartości o 92 proc.), Agroton (71 proc.) czy Sadovaya Group (53 proc.), ale też polskie firmy z budowlane m.in. DSS (91 proc.) oraz deweloperzy np. PBO Anioła (ok. 80 proc.) i JHM Development (73 proc.). – Niemały wpływ na spadek kapitalizacji miała niestabilna i pogarszająca się sytuacja makroekonomiczna. Wielu debiutantom uniemożliwiła ona realizację obietnic złożonych na etapie prospektów – twierdzą analitycy.

Notowania niektórych spółek zachowywały się znacząco gorzej niż tzw. szeroki rynek. Od początku 2010 r. indeks notowanych na GPW spółek wzrósł bowiem o ponad 2 proc. Z kolei sWIG80 był minimalnie nad kreską. Gorzej wygląda sytuacja, jeśli porównamy kursy niektórych debiutantów z 2010 i 2011 r. do historycznych maksimów tychże indeksów przed rokiem. Do końca czerwca zjechały one bowiem w dół odpowiednio o ponad 16 i 21 proc. Ale to i tak niewiele w porównaniu ze spadkiem kapitalizacji najgorszych debiutantów tego okresu (patrz ramka).

Funkcja marketingowa?

Spadki notowań w przypadku debiutujących w 2010 i 2011 spółek nie są niczym zaskakującym dla analityków. Ale oprócz pogarszającej się koniunktury jako jeden z głównych powodów spadku zaufania wskazują zbytni optymizm emitentów, którzy w swoich założeniach nie uwzględnili, że kolejnego dnia mogą się obudzić w zupełnie innym świecie.

Marcin Materna z DM Millennium zauważa, że prognozy pokazywane przez zarządy są w większości przypadków optymistycznymi wersjami tego, co się może stać w przyszłości. Jak pokazuje życie – zbyt optymistycznymi. – Każdy chce jak najlepiej sprzedać ofertę, dlatego niewielu prezentuje podejście konserwatywne – twierdzi analityk.

Czy zatem odkrywanie założeń finansowych na etapie prospektu spełnia tylko i wyłącznie funkcję wabika na inwestorów? Eksperci są dalecy od tak kategorycznych stwierdzeń. Zauważają jednak, że prognozy pokazywane w ofertach IPO większe znaczenie mają dla detalistów. – Instytucje zazwyczaj mogą spotkać się z zarządami planujących debiut spółek i zadać im bezpośrednio dodatkowe pytania. Łatwiej im dzięki temu zweryfikować takie założenia – argumentuje Piotr Cieślak, wiceprezes SII.

Prognozować, nie prognozować

Analitycy nie są zgodni, czy w tak niestabilnych okolicznościach lepiej zrezygnować z odkrywania celów przed potencjalnymi inwestorami nawet?kosztem tego, że oferta nie?sprzeda się tak dobrze, jakby oczekiwał zarząd. Jedni uważają, że jeśli biznes spółki jest uzależniony od wielu zmiennych czynników, to nie chcąc wprowadzać potencjalnych inwestorów w błąd lepiej nie podawać prognoz. – Czasem lepszy skutek odniesie, jeśli zarząd powie, że nie wie, jak inwestycje przełożą się na wyniki, tłumacząc to niestabilnym?otoczeniem, niż narazić?spółkę na utratę zaufania – uważa Sylwia Jaśkiewicz z DM IDMSA.

Po przeciwnej stronie bieguna stoi Łukasz Wachełko z DB Securities. – Inwestor ma podane konkretne cyfry, na podstawie których może później rozliczyć zarząd spółki. Dlatego wypadałoby na tym etapie odkryć karty przed potencjalnymi zainteresowanymi zakupem akcji – mówi analityk.

Jego zdaniem zwykła uczciwość nakazuje, by zarządy?prezentowały założenia?dotyczące swojego rozwoju?trochę bardziej konserwatywnie niż to ma miejsce w wielu przypadkach obecnie.?Nie wskazuje ?spółek, których zarządy okazały się zbytnimi optymistami. – Nie brakuje firm giełdowych będących spektakularnymi niewypałami, z których?kilka jest obecnie w stanie?likwidacji – mówi tylko.

Mali muszą zachęcać

Obecne spadki notowań ostatnich debiutantów nie wpłyną na zmniejszenie liczby prognoz w prospektach emisyjnych kolejnych firm zainteresowanych wejściem na giełdę. Zdaniem analityków przypadek PCC Exol będzie więc odosobniony. – Obowiązku publikacji prognoz w prospekcie emisyjnym co prawda nie ma, ale takiej spółce, zwłaszcza gdy jest ona mała, dużo trudniej jest sprzedać ofertę – zauważa Wachełko, odnosząc się do prospektu emisyjnego PCC Exol.

[email protected]

Najlepsi debiutanci giełdowi ostatnich dwóch lat

Izostal

Na papierach producenta izolacji antykorozyjnych od momentu jego debiutu można było zarobić najwięcej, bo aż 63,1 proc. Inwestorzy płacili za nie 5,50 zł. Spółką kieruje Marek Mazurek.

Ovostar

Akcje ukraińskiego producenta jaj i produktów jajecznych są dziś warte blisko 45,2 proc. więcej niż w ofercie publicznej. Cena emisyjna wynosiła 62 zł. Prezesem spółki jest Boris Belikow.

Benefit Systems

Wycena rynkowa spółki wzrosła o 40,7 proc. z początkowych 107 zł za walor. Firma, której szefem jest James Van Bergh, koncentruje się na dostarczaniu pozapłacowych świadczeń pracowniczych.

Najgorsi debiutanci ostatnich dwóch lat

Westa ISIC

Akcje ukraińskiego producenta akumulatorów, na którego czele stoi Denys Dzenzerskyy, straciły na wartości prawie 92,2 proc. wobec ceny emisyjnej wynoszącej 11,75 zł.

DSS

Kapitalizacja dostawcy kruszyw łamanych spadła o 91,4 proc. od momentu debiutu. Członkiem zarządu spółki, za której papiery płacono 17 zł, jest Rafał Abratański.

PBO Anioła

Walory kostrzyńskiego dewelopera, którego szefem jest Waldemar Anioła, są obecnie o 79,6 proc. tańsze niż wtedy, gdy kupowali je inwestorzy w ofercie IPO. Wtedy akcja kosztowała 11,5 zł.

Opinie

Piotr Cieślak, wiceprezes SII

Wszelkie prognozy – nawet te prezentowane przez?spółki już notowane na giełdzie – należy traktować jako informację poglądową o oczekiwanym kierunku rozwoju sytuacji finansowej, a nie jako jedyną podstawę do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Jednak w stosunku do prognoz debiutantów radziłbym większą ostrożność, zwłaszcza jeśli założenia na przyszłość w bardzo znaczący sposób odbiegają od historycznych wyników. Pokazywane w nich zwyżki nierzadko opierają się na efektach planowanych inwestycji.

Te z kolei mogą się przesunąć w czasie lub okazać się bardziej kosztowne, niż szacował wstępnie zarząd. Czasami zakończenie inwestycji może zbiec się też z niekorzystną fazą cyklu koniunkturalnego.

Z punktu widzenia inwestora oczywiście cenne są projekcje finansowe. Dzięki nim można poznać oczekiwania władz. Łatwiej też jest wtedy rozliczyć firmę z tego, co pisała w prospekcie.

Sylwia Jaśkiewicz, analityk DM IDMSA

Spadki notowań w przypadku debiutujących w 2010 i 2011 spółek nie są niczym zaskakującym. Otoczenie makroekonomiczne w tym czasie znacząco się pogorszyło i nawet notowane już na GPW firmy w wielu przypadkach miały problemy z realizacją założonych celów. Jednocześnie spadek kapitalizacji niektórych od niedawna notowanych na rynku firm jest pokłosiem niewypełnienia przez nie prognoz prezentowanych w prospektach emisyjnych. Być może zarządzających zaskoczyła zmieniająca się na niekorzyść sytuacja na rynkach strefy euro, która nie pozwalała na wykonanie założeń. Z doświadczenia jednak wiem, że spółki czasem zbyt optymistycznie podchodzą do prognoz, co jest związane z chęcią uplasowania oferty po wysokiej cenie. Skutkiem tego jest spadek zaufania inwestorów, a to trudno jest odbudować. Dlatego czasem lepiej powstrzymać się od prezentacji prognoz.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?