Sytuacja na wykresie WIG coraz bardziej się komplikuje. Do pierwszych dni lipca wszystko było właściwie jasne, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej. Do czasu kiedy WIG ustanawiał nowe szczyty fali zwyżkowej trwającej od czerwca, byki miały jednoznaczną przewagę. Później coś jednak zazgrzytało w tym sprawnie działającym mechanizmie. Fala spadkowa, choć trwała zaledwie przez kilka dnia na początku lipca, wprowadziła sporo zamieszania. WIG najpierw wybił się w dół z kilkutygodniowego klina, a wkrótce potem testował wsparcie na wysokości dołka z 25 czerwca (39 728 pkt). Przebicie tego poziomu należałoby uznać za odwrócenie krótkoterminowego trendu na spadkowy. Indeks jednak jakimś cudem zdołał obronić wsparcie (ta sama sztuka nie udała się nie tylko z natury bardziej chwiejnemu indeksowi WIG20, sztucznie ściągniętemu w dół przez odjęcie?dywidendy z akcji KGHM, ale też kontraktom na ten indeks).
Ostatnie sześć sesji stało pod znakiem prób odreagowania po odbiciu od tej kluczowej bariery. Niestety skala owego odreagowania jest na razie mocno rozczarowująca. WIG nie zdołał oddalić się na bezpieczną odległość od wsparcia, nie mówiąc już o ataku na czerwcową górkę (41 217 pkt w trakcie sesji i 41 014 pkt na zamknięciu). Wszystko to coraz bardziej skłania do tezy, że WIG po czerwcowej fali wzrostowej utknął w trendzie bocznym.
Pesymiści mogą jednocześnie dopatrzyć się na wykresie zarysów złowieszczej formacji głowy z ramionami. Lewe ramię to lokalny szczyt z 20 czerwca, głowa to wspomniana czerwcowa górka, a z kształtowaniem się drugiego ramienia być może mamy do czynienia obecnie. Oczywiście na razie jest to tylko podejrzenie, bo do pełnego ukształtowania się RGR konieczne byłoby przebicie linii szyi. Dopiero wtedy można by snuć wizje wypełnienia się potencjału spadkowego wynikającego z formacji, czyli spadku WIG co najmniej gdzieś w okolice 38,5 tys. pkt (co oznaczałoby skasowanie ponad połowy czerwcowego rajdu).
O ile sama formacja RGR na razie nie jest potwierdzona i pozostaje w sferze domysłów, to jasne jest, że linia szyi jest właściwe tożsama z poziomem, na jakim leży wspomniane na początku wsparcie (39 728 pkt). Wszystko układa się zatem w logiczną całość. Skoro wsparcie to nabiera znaczenia o tak dużym ciężarze gatunkowym, to jego ewentualne przebicie byłoby już dobitnym sygnałem do ewakuacji z rynku dla krótkoterminowych traderów.
Oczywiście są też alternatywne scenariusze. Jeden z nich to dalsza huśtawka nastrojów, czyli utrzymanie krótkoterminowego trendu bocznego, co byłoby równoznaczne z unieważnieniem RGR. Kolejny scenariusz to wybicie w górę i marsz w kierunku bariery, która znaczenie ma już nie w perspektywie kilku tygodni, ale w skali wielu miesięcy. Chodzi o górną granicę trendu bocznego trwającego od połowy sierpnia ub.r. (około 42,4 tys. pkt).