Kurs jeszcze w połowie sierpnia wybił się w górę z obejmującej aż rok formacji trójkąta symetrycznego (na wykresie w skali tygodniowej można raczej mówić o czymś w rodzaju zwyżkującego trójkąta prostokątnego). W tym miesiącu skala zwyżki została jeszcze powiększona. Z uwagi na długi czas trwania wspomnianej formacji można zakładać, że wybicie z niej będzie miało równie długofalowe skutki, tzn. trend zmieni się z bocznego na wzrostowy nie tylko w krótkim horyzoncie, ale też w perspektywie wielu miesięcy. Kierunek na północ potwierdza fakt, że kurs jest powyżej średniej kroczącej z 200 sesji.
Oczywiście ten optymistyczny scenariusz nie musi się zrealizować, dlatego dla traderów kierujących się analizą techniczną kluczowe znaczenie ma ucięcie strat w razie nieoczekiwanego zwrotu na rynku. Obserwacja wykresu PKO BP z przeszłości sugeruje, że zlecenia stop-loss powinny być ustawiane w dość dużej odległości od bieżących notowań ze względu na pojawiające się regularnie silne korekty. Obecnie pierwszym poziomem?wsparcia jest lokalny?dołek z końca sierpnia (34,6?zł).
Pytanie jeszcze, na ile PKO BP ma szanse zostać jednym z faworytów przyszłej hossy na GPW? W trakcie poprzedniego rynku byka, w latach 2009–2010, akcje bankowego giganta podrożały aż o 140 proc. Teraz jednak sytuacja jest inna. Walory PKO BP nie są wyceniane tak skrajnie nisko jak na początku hossy w 2009 r. Wówczas wskaźnik cena/wartość księgowa ledwie przekraczał 1,0, teraz sięga 2,0. To może oznaczać, że tym razem potencjał zwyżkowy będzie ograniczony.
Na dłuższą metę papiery banku są interesujące dla inwestorów, którym zależy na osiąganiu stóp zwrotu zbliżonych do zmian indeksu WIG. Od lat kurs PKO BP w miarę wiernie naśladuje indeks (na który zresztą ma istotny wpływ – udział spółki w koszyku WIG przekracza teraz 11 proc., a w koszyku WIG20 – aż 16 proc.).