Zagraniczne firmy nie kuszą inwestorów

Na GPW są już notowane 42 zagraniczne spółki. Obroty ich akcjami z reguły są rachityczne. Jest sposób, aby to zmienić

Aktualizacja: 14.02.2017 23:42 Publikacja: 16.10.2012 14:00

Zagraniczne firmy nie kuszą inwestorów

Foto: Archiwum

Wczorajszy debiutant Tatry Mountains Resorts jest czwartą zagraniczną spółką, która w tym roku wprowadziła akcje na GPW. Na otwarciu notowań jej kurs wzrósł o 0,9 proc. do 180 zł i w ciągu dnia utrzymywał się na tym poziomie. Na zamknięciu sesji wyniósł 179 zł. Obroty akcjami nie były zbyt wysokie, ale i tak wyższe niż w przypadku kilku wcześniejszych debiutantów z zagranicy – szczególnie tych notowanych w ramach dual listingu.

Konieczna oferta akcji

Co zrobić, aby płynność akcji zagranicznych emitentów była wyższa? – Poza technicznym notowaniem warto byłoby zadbać o zaoferowanie inwestorom pakietu akcji, którym mogliby obracać – uważa Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI.

Również zdaniem Jana Rekowskiego, dyrektora departamentu IPO BZ WBK, sprzedaż pakietu akcji lub oferta wydaje się jedynym rozwiązaniem mogącym znacząco poprawić płynność. – Należy pamiętać, że procedura transferu akcji z jednego rynku na drugi w wielu przypadkach wymaga czasu. A koszty utrzymywania walorów takich spółek są większe niż w przypadku spółek, których depozytem macierzystym jest KDPW – mówi Rekowski.

Witold Wroński, doradca inwestycyjny z Biura Maklerskiego BNP Paribas Polska, podkreśla, że inwestorzy zagraniczni mają możliwość kupna danych akcji na innym rynku. – Więc obroty danymi akcjami na GPW zależą niekiedy głównie od aktywności inwestorów krajowych – mówi.

Największy problem mają ci emitenci, którzy nie prowadzą działalności na naszym rynku. Spółkom, które właśnie w Polsce uzyskują gros przychodów, jest znacznie łatwiej znaleźć kupca na akcje.

1,2 mld zł sięga kapitalizacja spółki TMR na GPW. Na giełdzie w Bratysławie jest wyceniana na 292,8 mln euro

Inwestor – zło konieczne

Eksperci podkreślają, że niska płynność może być pochodną kiepskiej komunikacji firm z rynkiem. – Wymaga ona wyraźnej poprawy. To zadanie także dla GPW, która powinna w szerszym zakresie szkolić emitentów oraz wymagać prowadzenia poprawnej polityki informacyjnej – podkreśla Buczak.

Posiadacze akcji zagranicznych spółek borykają się chociażby z tak prozaicznymi problemami, jak brak analiz i obszernych raportów w języku polskim. Również pierwsze komunikaty pojawiają się zazwyczaj w języku angielskim. To zaś sprawia, że spółkami zagranicznymi przeważnie interesują się przede wszystkim doświadczeni inwestorzy.

– Sam fakt obecności spółki na kilku parkietach sprawia, że znajduje się ona na celowniku rynkowych arbitrażystów, co zazwyczaj poprawia w największym stopniu płynność na rynku macierzystym, jednak nie powoduje skoku obrotów – podkreśla Rekowski.

Moda na zagranicę powróci

W obliczu problemów wielu krajów europejskich, inwestycje w spółki zagraniczne wydają się bardziej ryzykowne. To się zmieni – twierdzą jednak eksperci. – W wielu przypadkach chęć kupowania spółek zagranicznych pojawi się w momencie spadku awersji do ryzyka – mówi Buczak.

Dodaje, że obecnie większość funduszy emerytalnych i inwestycyjnych posiada ekspozycję na emitentów zagranicznych – jednak w niektórych przypadkach utrzymują je z przymusu. Niska płynność uniemożliwia im bowiem sprzedaż posiadanych pakietów.

Duże debiuty na horyzoncie

Tymczasem rynek liczy na kilka dużych debiutów. KNF podtrzymuje zalecenie, że inwestorzy strategiczni (m.in. Talanx, Santander, Raiffeisen) w polskich spółkach finansowych powinni wprowadzać swoje akcje także na warszawski parkiet. – Pracę menedżerów giełdowej spółki na bieżąco oceniają inwestorzy, analitycy, agencje ratingowe i media. Obecność akcjonariuszy mniejszościowych i niezależnych członków rad nadzorczych jest istotna dla standardów ładu korporacyjnego – mówi Andrzej Jakubiak, przewodniczący KNF.

GPW chce nadal przyciągać spółki z zagranicy. Również z innych kierunków. – Myślimy też o tym, jak wzmocnić pozycję polskich rynków kapitałowych w przestrzeni rozciągającej się między Moskwą, Warszawą a Stambułem i na tym tle pojawia się temat współpracy regionalnej, w której GPW, i nikt inny, powinna być liderem – mówi Ludwik Sobolewski, prezes GPW.

[email protected]

TMR dopieszcza swoich akcjonariuszy

Słowacka spółka regularnie płaci dywidendę. Zarząd deklaruje, że będzie rekomendował, aby do akcjonariuszy trafiło 70 proc. tegorocznego zysku netto. Spółka zachęca też do zakupu swoich akcji w bardziej niekonwencjonalny sposób – inwestorzy mogą liczyć na różnego rodzaju bonusy i zniżki. Żeby z nich skorzystać, trzeba być posiadaczem przynajmniej 25 akcji w dniu 30 listopada 2012 r. (w kolejnych latach będzie to 31 października). Wspomniane minimum – czyli 25 akcji  – uprawnia do 6 przejazdów wyciągami, a 40 papierów to 12 zjazdów. Ten, kto ma 130 sztuk, otrzymuje karnet na cały sezon, a posiadacz 250 akcji na dwa sezony. Z kolei ci, którzy nabędą ponad 500 akcji, zostają członkami klubu dla VIP. Zarząd słowackiej grupy jest przekonany, że narciarstwo ma w Polsce bardzo duży potencjał rozwoju. – Zaledwie ok. 6 proc. Polaków jeździ na nartach. Tymczasem w krajach Europy Zachodniej ten odsetek sięga 18 proc. – przekonują władze TMR. Na giełdzie w Bratysławie jest ona spółką o najwyższej płynności. Zarząd zapewnia, że dołoży wszelkich starań, aby TMR nie był kolejną „martwą" firmą na dual listnigu w Warszawie.

Wybrane zagraniczne spółki, które zdecydowały się na debiut na warszawskim parkiecie. w tym roku nie wszystkie dały inwestorom zarobić

UniCredit na GPW od grudnia 2007 r.

Debiut banku UniCredit był ważnym wydarzeniem dla warszawskiej giełdy, chociażby tylko ze względu na potężną kapitalizację tej spółki. Niestety, okazało się, że zainteresowanie jej akcjami w Warszawie jest niewielkie. W tym roku średni dzienny obrót jej walorami wyniósł ok. 72 tys. sztuk. To niewiele, zważywszy na skalę działalności i rozmiar spółki. Jeszcze gorzej wypada statystyka za kilka ostatnich tygodni. Licząc od początku tego miesiąca, średnio w ciągu dnia właściciela zmieniło niewiele ponad 8 tys. papierów.

Warimpex na giełdzie od stycznia 2007

Austriacki deweloper zadebiutował na GPW, sprzedając akcje po 42,83 zł. Od tego czasu kapitalizacja mocno stopniała. Spółka cieszy się sporym zainteresowaniem inwestorów. Średnio dziennie właściciela zmienia ok. 15 tys. jej akcji. Z czego to wynika? - Najważniejszą kwestią jest prowadzenie spójnej komunikacji opartej na faktach i wynikach. Nasi najwięksi inwestorzy pochodzą z Polski, dlatego staramy się przeprowadzać co kwartał road-show w Warszawie – mówi Daniel Folian, odpowiadający za relacje inwestorskie Warimpeksu.

Krka na giełdzie od kwietnia 2012

Wydawało się, że największy słoweński producent farmaceutyków przyciągnie uwagę inwestorów. Tak się nie stało. Od czasu debiutu spółki na GPW obroty jej walorami są rachityczne. Do września akcjami handlowano zaledwie w ciągu kilku dni i w efekcie średnio dziennie właściciela zmieniły zaledwie... dwie akcje. Od kilku tygodni widać jednak pewną poprawę. – W najbliższych miesiącach planujemy podjęcie działań promocyjnych w celu zwiększenia zainteresowania inwestorów na GPW – poinformowała nas Krka.

Fortuna na giełdzie od jesieni 2010 r.

W dniu debiutu za akcje czeskiej firmy bukmacherskiej Fortuna płacono po 17 zł. Obecnie kurs oscyluje w okolicach 14 zł. Spółka nie zaniedbuje inwestorów - regularnie spotyka się z przedstawicielami rynku. Jej tegoroczny średni dzienny obrót to ok. 14 tys. akcji. O Fortunie jest głośno, bo nasz rynek jest najszybciej rozwijającym się ze wszystkich, na których spółka działa. To efekt wprowadzenia zakładów online pod koniec stycznia 2012 r. oraz rozszerzenia działalności o nowe kolektury (w większości przejęte od Tipsportu).

Plaza Centers na giełdzie od jesieni 2007 r.

Wywodzący się z Izraela deweloper specjalizujący się w centrach handlowo-rozrywkowych jest notowany na naszym parkiecie od pięciu lat. Jego akcje cieszą się umiarkowanym zainteresowaniem inwestorów. Podczas debiutu kosztowały 10,39 zł. Obecnie kurs oscyluje w okolicach 2 zł. Od początku stycznia 2012 r. akcje zyskały ok. 8 proc., a średni dzienny wolumen obrotu wynosi nieco ponad 75 tys. sztuk. Rozpoznawalność spółki jest względnie duża z uwagi na szereg projektów deweloperskich realizowanych przez nią w Polsce.

Chcemy, aby Tatry mogły stanowić konkurencję dla Alp

Pytania do... Bohusa Hlavatego prezesa Tatry Mountain Resorts

Jakie macie plany względem polskiego rynku? Wizja prywatyzacji Polskich Kolei Linowych wzbudza dużo emocji.

Około 35 proc. naszych klientów to Polacy. Ten rynek jest dla nas bardzo ważny. Na razie nie ma tu znaczącego gracza, który mógłby ponieść duże nakłady inwestycyjne i podnieść jakość usług świadczonych przez poszczególne ośrodki. Nasz debiut na GPW nie był uzależniony od ewentualnego zakupu PKL. Choć oczywiście podtrzymujemy zamiar uczestniczenia w prywatyzacji tej spółki. Stworzyliśmy konsorcjum z czterema gminami – aby było jasne, że nie chodzi o żadne wrogie przejęcie, a o współpracę w celu dalszego rozwoju Tatr.

Ile mogą kosztować PKL?

Due diligence nie było jeszcze przeprowadzane i na razie jest za wcześnie na podawanie konkretnych kwot. Ewentualny zakup sfinansowalibyśmy ze środków własnych. Poza tym mamy niskie zadłużenie i zawsze możemy skorzystać z kredytu. PKL wymaga dużych inwestycji i gdyby doszło do przejęcia, nie jest wykluczone, że w przyszłości przeprowadzimy nową emisję akcji, aby pozyskać w tym celu pieniądze.

W tym roku obrotowym, trwającym do 31 października 2012 r., spółka ma wypracować 42,8 mln euro przychodów i 13,1 mln euro EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja). Jakie są plany na nowy rok?

Zamierzamy dalej poprawiać wyniki. Ostatnio zrealizowaliśmy sporo nowych inwestycji, które w najbliższym czasie będę procentować. Chcemy sprawić, aby Tatry mogły stanowić realną konkurencję dla Alp. To wymaga  poprawy infrastruktury. TMR jest zdecydowanie największym inwestorem w regionie. W tym roku obrotowym zainwestowaliśmy już 44 mln euro, a począwszy od 2007 r. – około 150 mln euro.

Czy zarząd poda prognozy finansowe na nowy rok obrotowy?

Zamierzamy to zrobić w styczniu lub lutym 2013 r., kiedy poprzedni rok obrotowy będzie już zamknięty, a dane będą zaudytowane.

TMR będzie wypłacał dywidendę?

Będziemy rekomendować walnemu zgromadzeniu, aby na dywidendę przeznaczyć ok. 70 proc. zysku za rok obrotowy 2011/2012.

Spółka zachęca też do zakupu akcji poprzez specjalny program lojalnościowy.

Uczestnictwo w Klubie Akcjonariusza daje inwestorom możliwość uzyskania wielu zniżek na karnety narciarskie i noclegi w naszych ośrodkach górskich.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?