Rentowność polskich obligacji od dwóch lat niemal nieprzerwanie spada, co zdaje się sugerować, że wiarygodność Polski w oczach inwestorów rośnie. Czy to zasadny wniosek?
Rzeczywiście, zniżkująca rentowność obligacji skarbowych wskazuje na pozytywny wizerunek Polski w oczach inwestorów. Nas to nie dziwi, bo już od pewnego czasu wskazujemy, że Polska i Czechy są w regionie bezpiecznymi przystaniami. Na rynkach panuje duża zmienność, a inwestorzy szukają aktywów o wysokiej jakości. To doprowadziło do znacznego wzrostu inwestycji portfelowych w Polsce. Jest to korzystne zjawisko, bo koszty finansowania się rządu maleją.
Często jednak wskazuje się, że Polska jest za bardzo uzależniona od zagranicznego kapitału, w tym inwestycji portfelowych.
To prawda, że jedną z kluczowych słabości, która ogranicza rating Polski na poziomie A2 (to szósty stopień od góry na 22-stopniowej skali – red.), jest strukturalny deficyt na rachunku obrotów bieżących. Sprawia on, że Polska musi przyciągać kapitał. Ale wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych spadła w ostatnich latach, więc ten deficyt musi być wyrównywany przez inwestycje portfelowe. Polska stała się od nich zanadto zależna, ale teraz akurat działają one na waszą korzyść, obniżając rentowność obligacji.
Jak duże jest ryzyko, że ten strumień kapitału zawróci? I w jakich warunkach mogłoby do tego dojść? Tradycyjnie z Polski kapitał odpływał, gdy rosła awersja inwestorów do ryzyka. Ale skoro Polska teraz jest regionalną, bezpieczną przystanią, to może tym razem do odpływu kapitału mogłoby dojść w razie spadku awersji do ryzyka na rynkach?